Nawet nie wiem jak mam to napisać, ale Beta tej nocy miała dwa ataki. Po
pierwszym byliśmy u weta, który nic nie mogł narazie zrobić, drugi 4 godziny poźniej. Pierwszy raz widziałam padaczke, wygląd jest straszny, jestem przerażona tym wszystkim. Wet powiedział, że narazie nie ma co leczyć, dał nam recepte na czopki, które się podaje w razie ataku. Mamy czekać i spisywac kiedy występują ataki. Ni wyobrazam sobie, że mam czekać na atak i notować w notesiku...naprawde nie moge jej pomóc? Wet wie narazie o jednym ataku, chce zadzwonić i powiedzieć (narazie nikogo nie ma, nie wiem czemu), ze miała drugi...Czy taki atak może wystąpić na spacerze? Aha ataki trwały kilka minut, więc chyba niedługo, Beta jest 5-6 letnim psem ze schroniska wiżetym 1, roku temu. Nie wiem czy wszcześniej miała, ale chce zadzwonić dokładnie do przytuliska i sie dowiedzieć, o ile mi powiedzą:( Beta jest straszna panikara, teraz duża strzelają, czy padakcza może być wynikiem takiego lęku? Pól dnia spędza w łazience, albo u mnie za łózkiem, gdzie była pierwszy atak:( Prosze pomózcie, bo chce wiedzieć jak najwięcej, a narazie nie wiem za wiele. Wet tylko mnie straszył jakie mogą być konsekwencje częstych ataków
Jak w ogóle postępować podczas ataków? Za drugim razem Beta mnie troszke ugryzła, bo ją głaskałam. Była chyba jeszcze jakaś dziwna, lezała i mocno sapała, dopiero potem wstała. Chodziła, piszczała, czy ona nie wiedziała gdzie jest? Kręciła się po domu...Chciałabym wiedziec jak najwięcej o zachowaniu psa po padaczce. Moja mama się boi, żeby nie zrobiła komuś krzywdy jak się przebudza...