Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Prezydent ma dwa dni  (Przeczytany 1159 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Grzesio

  • Gość
Prezydent ma dwa dni
« : 2002-08-13, 23:27 »
Prezydent ma dwa dni na decyzję, czy podpisać ustawę o zabijaniu zwierząt

Jeszcze dwa dni ma prezydent na decyzję, czy podpisać nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, która m.in. pozwala myśliwym na odstrzeliwanie bezdomnych psów i kotów
Według autorów przepis ten ma chronić dzikie zwierzęta, na które rzekomo polują w lasach bezdomne psy i koty. Zaś według organizacji broniących zwierząt stanie się przyczyną tragedii właścicieli zwierząt, które zostały omyłkowo zabite przez myśliwych np. podczas spaceru. I spowoduje, że gminy, zamiast zakładać schroniska dla bezdomnych psów i kotów, będą zwierzęta masowo odstrzeliwać. Posłowie uznali bowiem, że zobowiązanie samorządów lokalnych - o co zabiegali obrońcy zwierząt - do prowadzenia schronisk zanadto obciążyłoby je finansowo.

Tanie zabijanie

W Polsce jedno schronisko przypada średnio na trzy powiaty, więc według szacunków TOZ ok. 80 proc. gmin nie prowadzi schronisk. Jak jest w nich rozwiązywany problem bezdomnych zwierząt, oficjalnie nie wiadomo. Kilka podwarszawskich gmin np. wynajęło hycla, który wyłapuje zwierzaki - i nie wiadomo, co z nimi później robi. Pojawiły się też sygnały o organizowaniu wystrzeliwania psów. Taką akcję pod szkołą w Piszczacu, którą obserwowały miejscowe dzieci, opisał nasz lubelski dodatek. Tamtejszy wójt argumentował, ze wałęsające się psy stanowiły zagrożenie dla mieszkańców.

- Naboje są rzeczywiście tańsze niż prowadzenie schroniska. Warto jednak pamiętać, że stosunek do zwierząt wprost przekłada się na stosunek do ludzi - komentuje Wojciech Muża, sekretarz Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Ciężar? Niekoniecznie

Czy schronisko rzeczywiście musi być dla gminy zbyt dużym ciężarem?

- Wszystko zależy od tego, jak się je zorganizuje - uważa Ewa Gebert, prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt i konsultant Światowej Organizacji Ochrony Zwierząt. - Nie ma konieczności, żeby każda gmina miała własne schronisko. Powinny powstawać schroniska międzygminne. Po drugie, ich prowadzenie najlepiej powierzyć organizacji pozarządowej, która potrafi znaleźć sponsorów, i w ten sposób obniżyć koszty. I prowadzić programy przeciwdziałania bezdomności.

Tak działa schronisko w Starogardzie Gdańskim: - Dotacja od miasta pokrywa w zasadzie tylko pensje personelu. Na pozostałe koszty znajdujemy sponsorów. Np. karmę dostajemy od firm, które ją produkują. Taką, która się nie sprzeda, bo lada dzień się przeterminuje, a u nas jest szybko zużywana. Korzyść jest podwójna, mamy dobre jedzenie dla zwierząt, a sponsor może wartość daru odpisać od podatku.

W Polsce wielkim problemem jest duża liczba mieszańców, efekt niekontrolowanego rozmnażania się psów. To głównie one są bezdomne. - Jedynym skutecznym sposobem na zmniejszenie liczby zwierząt, których nikt później nie chce, jest sterylizacja tych, które trafiają do schronisk - podkreśla Ewa Gebert. Z raportu, jaki opracowano na zlecenie głównego lekarza weterynarii, wynika, że w 2000 r. wysterylizowano jedynie 6,4 proc. psów i 16,3 proc. kotów.

W schronisku w Starogardzie Gdańskim sterylizuje się wszystkie zwierzęta. Pieniądze na to w całości pochodzą od sponsora.

Adopcja zamiast eutanazji

Tanim sposobem na pozbywanie się problemu bezdomnych zwierząt ze schronisk są masowe eutanazje. Według raportu głównego lekarza weterynarii są schroniska, w których zabija się większość przyjmowanych zwierząt: w Białce (Iłża) zabito 88 proc., w Augustowie - 83 proc., w Suwałkach - 67 proc., w Ełku - 65 proc.

W Starogardzie prowadzi się tzw. program aktywnych adopcji, który nic nie kosztuje, ale jest niezwykle skuteczny; liczba adopcji przez siedem miesięcy, odkąd OTOZ przejął schronisko od miasta, jest wyższa niż liczba przyjęć nowych psów (jest to możliwe, ponieważ wraz ze schroniskiem "odziedziczono" psy przyjęte wcześniej). - Dzieje się tak dzięki współpracy z lokalną prasą. Drukujemy zdjęcia psów z ich historiami i opisem cech charakteru. Bywa, że po jednego psa zgłasza się potem kilku chętnych - mówi Katarzyna Kieza.

Pracownicy schroniska podpisują z przyszłymi opiekunami psa umowę, która określa warunki adopcji. - Sprawdzamy po kilku tygodniach, czy są dotrzymywane. Np. zdarza się, szczególnie na wsi, że pies wbrew umowie jest na uwięzi, a nie w kojcu, albo że ma za mały kojec, nie ma wody itp. Z naszych doświadczeń wynika, że po zwróceniu uwagi ludzie zmieniają swój stosunek do zwierzęcia. Wcześniej po prostu nie przyszło im do głowy, że pies powinien mieć jakieś specjalne warunki. A więc przy okazji udaje się nam zmieniać postawy wobec zwierząt.

Główny lekarz weterynarii we wnioskach z raportu o sytuacji w schroniskach napisał, że konieczne jest wprowadzenie do ustawy o ochronie zwierząt przepisu nakazującego gminom utrzymywanie schronisk. Ewa Gebert: - Jeżeli rząd tego nie przyjmie, to problem bezdomnych zwierząt w Polsce będzie się pogłębiał, stwarzając zagrożenie, także np. wścieklizną, bo gdzie, jak nie w schronisku, mają być szczepione zwierzęta bezdomne?
Podpisy sprzeciwiające sie tej ustawie można oddawać na stronie Organizacji Obrony Praw Zwierząt: http://gesio74.republika.pl

Gazeta.pl
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.052 sekund z 24 zapytaniami.