Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Psy staruszka z Dąbrowy przeszkadzają sąsiadom  (Przeczytany 1384 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ZEMAT

  • Gość
Chodzi z klamką w kieszeni, opowiada o wojnie, a cały jego świat to psy, które przeszkadzają sąsiadom. - Oddam je, ale tylko w dobre ręce - zgadza się z bólem Henryk Dombek, staruszek z ul. Łącznej.

Obskurne baraki na Łącznej. Niżej w Dąbrowie spaść nie można. Trafiają tu najubożsi mieszkańcy. Dombek ma ponad tysiąc złotych emerytury. Jeszcze dwa lata temu mieszkał przy ul. Kasprzaka. - Nie płacił czynszu i dostał wyrok eksmisji - wyjaśnia Józef Paw, naczelnik wydziału gospodarki miejskiej w dąbrowskim magistracie. - Teraz też mamy z nim problem. Trzyma w mieszkaniu sforę psów.

Łączna 7, piętro, pierwsze drzwi na prawo. Tabliczki z nazwiskiem brak. Ktoś nabazgrał słowo "Hitler". - Urodzony 15 września 1929 roku, były oficer wojska polskiego - przedstawia się Henryk Dombek. Mieszkanie zamyka na klamkę, którą chowa do kieszeni. Do środka nikogo nie wpuszcza. Za drzwiami szczekanie i kotłowanina. Z wypalonej dziury nad klamką wystaje psi łeb. Dombek nie liczy, ile tych łbów ma. Z rachunków sąsiadów wyszło, że piętnaście, bo niedawno oszczeniły się dwie suki. - Sam nie zjem, a psy nakarmię - zarzeka się staruszek.

- Zwierzęta są zadbane, tyle, że nieszczepione - ocenia Maria Jakubska, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Dąbrowie. - I gryzą. Strach przejść korytarzem. Jak biegają po podwórzu, w ogóle nie można wejść do domu - skarżą się sąsiedzi.

Jakubska: - My się psami zajmiemy, ale staruszkowi też trzeba pomóc.

- Tak, tak, do czubków go trzeba wziąć - lituje się Beata Nawrocka z końca korytarza na piętrze. Dombek kiedyś zaatakował Nawrocką śrubokrętem, który pod "7" służy do zamykania ubikacji. - Dostałam w szyję, jak zmywałam podłogę w korytarzu. Stare czasy - macha ręką. Wycofała sprawę z prokuratury, bo przecież nie będzie staruszka sadzać w więzieniu.

- Ja wiem, czy jemu potrzebna jest pomoc? - zastanawia się Wiesława Buźniak, starszy pracownik w dziennym Domu Pomocy Społecznej w Dąbrowie. U Buźniakowej Dombek miałby z kim porozmawiać o wojsku. - Przychodzi do nas ponad 30 osób. Więcej chłopów, niektórzy pamiętają wojnę. Jedzą śniadanie, chodzą na spacery, oglądają telewizję i znikają po obiedzie. Ale to są ludzie samotni, a pan Dombek ma swój świat - psy.

Problem w tym, że staruszek musi się psów pozbyć. - Do schroniska ich nie oddam, bo to obóz koncentracyjny, ale w dobre ręce tak - zaznacza. Zostawi sobie tylko Dżeka i Mikę.

- Biedny chłopina - wzdycha Buźniakowa. Wyśle do staruszka swoich pracowników, żeby go zachęcili do korzystania z domu pomocy. Dombek sam by nie poszedł, taki ambitny. - Nigdy nie żebrałem - mówi hardo. Swoich dwóch córek dawno nie widział. - Przecież nie zaproszę ich do baraku, gdzie tylko powrozek można sobie na szyi uwiązać.

Naczelnik Paw ubolewa: - Nie ma w mieście budynku, w którym ten pan mógłby sobie z tymi psami żyć odizolowany. Jednak nie zostawimy tak tej sprawy. Osobiście będę ją pilotować.


Małgorzata Goślińska 23-08-2002
Zapisane

Grzesio

  • Gość
Psy staruszka z Dąbrowy przeszkadzają sąsiadom
« Odpowiedź #1 : 2002-09-04, 09:22 »
Ciekawy jestem jak ta sprawa się skończy. Często na miłośników zwierząt padają słowa pogardy itp. Dlaczego tak jest... nie wiem, ale jestem zdania, że jak kto się odnosi do zwierząt tak i do ludzi. I choćby niewiem jakich stwierdzeń używanoby do tych osób zawsze będę ich bronił.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.062 sekund z 21 zapytaniami.