Tytuł: Perypetie Anki [tytuł roboczy] Wiadomość wysłana przez: Alyszek w 2006-03-10, 23:06 Anka spojrzała na zegarek - "Już piąta ?!" , pomyślała i popatrzyła z rezygnacją na swojego szefa.
-Dlatego tym razem musimy się naprawdę postarać. Może ma pani jakiś pomysł, pani Aniu ? - zapytał prezes, dostrzegając nieobecny wzrok swojej najlepszej pracownicy. -Eee ... Myślałam nad zrobieniem reklamy z humorem, zwykle takie najlepiej zapamiętują ludzie... -Czy ktoś ma jakieś inne pomysły ? Nie ? Dobrze, więc pani zajmie się zleceniem, pomoże pani na przykład.. pan Tomek. Dziewczyna, z lekka już przysypiajac, dopiero po chwili zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. -Cooo ?! -Ta reklama będzie doskonała okazja, aby poznał pan nasz zespół - zwrócił się pan Miszczyński do chłopaka. -Och, no dobrze. Muszę przyznać, że zgadzam się z panią Anią - uśmiechnął się chytrze do dziewczyny - i jestem za zrobieniem humorystycznej reklamy. -Tak więc w następny wtorek oczekuję zarysu planu na moim biurku. I proszę się postarać - powtórzył. "Cudnie. Wspaniale. D-o-s-k-o-n-a-l-e ." - myślała Anka , stojąc na zatłoczonym skrzyżowaniu. -Nie ma to jak dać się wrobić.. - mruknęła do siebie i włączyła radio. -Sama zobaczysz, jak Gin odmieni Twoje życie ! - atakowała dziewczynę ze strony radia reklama. -Tere-fere.. Ten cudowny Gin nie poradził sobie nawet z zabrudzoną kuchenką.. No jedźże wreszciee ..! - zwróciła się do kierowcy przed nią, który nie miał prawa tego słyszeć, w każdym razie jednak przemieszczał się w przód z prędkością około trzydziestu kilometrów na godzinę. Czterdzieści minut później z miną człowieka 'jak z krzyża zdjętego' zrzuciła buty i usiadła na fotelu, upuszczając po drodze torebkę. Przymknęła oczy . "Ufff.. Czyli trzeba jeszcze tylko skoczyć do sklepu, nakarmić Misię* i dokoczyć raport.." Kot wsunął się pod bezwładnie wiszącą dłoń dziewczyny, domagając się pieszczoty. Sygnał SMS-a przerwał leniwą egzystencję obu stworzeń. Wyczulona na dźwięk komórki Ania poderwała się z fotela i przekopała torebkę w jej poszukiwaniu. "Cześć Skarbie, masz ochotę na mały wypad do kina ? Mogę w jednej chwili zarezerwować bilety w najlepszych miejscach ! :)" -Ojjj Krzysiu.. Przykro mi, nie mogę dzisiaj, ale może jutro ? - półgłosem powtórzyła słowa odpowiedzi. W sklepie było o dziwo dużo ludzi. -Makaron.. Świderki, tak ? -Tak. Jeszcze sok jabłkowy, dwie bułki i serek ze szczypiorkiem. Ach, i koncentrat pomidorowy - powiedziała, zerkając na małą karteczkę - listę zakupów. -To razem 19,65. O wpół do jedenastej Ania wciąż siedziała przed monitorem, próbując dodzwonić się do kolegi. -Oszz.. Przecież tylko on je ma ! - prawie już histerycznie mówiła o statystykach sprzedaży. -Halo ? - odezwał się wreszcie upragniony głos. -No, nareszcie ! Więc, Marcinku, potrzebne mi jest wiedzieć, o ile procent wzrosła sprzedaż tej pasty po wyemitowaniu reklamy numer 3. -Ychh.. Że też chce ci się coś takiego robić.. Ruby, ciiicho - Anka usłyszała głos kolegi, uciszającego swojego czarnego labradora, a właściwie labradorkę. Po minucie doczekała się odpowiedzi. -Dokładnie o 2,34 procent. -Dzięki wielkie. Tak w ogóle, możesz mi wysłać wszystkie wyniki na mój e-mail ? Będą mi potrzebne do następnego projektu. -Ok, ale dopiero jutro. Może być ? -Jasne.. No, to dobranoc. -Dobranoc, papa. Godzinę później Ania skończyła rozczesywać swoją krótką - a aktualnie i mokrą - fryzurę przed lustrem w łazience. Wreszcie miała za sobą ostatnią czynność, którą musiała wykonać. Mogła iść spokojnie spać, nie martwiąc się już niczym. Spokojnie przykryła się kołdrą, myśląc o tym palancie Tomku, z którym będzie się musiała użerać przez następne cztery tygodnie. Prawie już spała, gdy z kuchni dobiegły ją ciche jęki. Nieco nieprzytomna wstała i powlokła się w tamtą stronę . -Oj Miśka, Miśka.. MISIA ! - krzyknęła na widok słaniającego się z bólu kota. -O Boże, co robić, co robić.. Weterynarz, tak ! Ale.. kto ma teraz dyżur.. W geście desperacji dziewczyna zadzwoniła do Krzyśka. -Taaak ? -Krzysiek ? Słuchaj, znasz jakiegoś dobrego weterynarza , który ma teraz dyżur ? Ale koniecznie - bez ładu kleciła zdania -Tak, znam.. Siostra Tomka Bureckiego.. -Tak, tak, siostra.. HĘ ?! -Siostra Tomka Bureckiego - spokojnie i rzeczowo odpowiedział Krzysiek -Gdzie ona pracuje ? -Niedaleko Ciebie, bardzo niedaleko.. - mówił, podając dokładny adres -Dobrze.. Bardzo ci dziękuję ! Ubierała się w błyskawicznym tempie, wzięła jęczącą Misię na ręce i zbiegła po schodach, uprzednio zamykając mieszkanie. Klinika była pusta. Anka zapukała do gabinetu i bez czekania na odpowiedź weszła. Nie było nikogo, ale słyszała rozmowę , dobiegającą z sąsiedniego pomieszczenia. -..ja już tak nie mogę ! Dziewczyna wpadła do pomieszczenia. -Przepraszam, czy tu .. TOMEK ?! Zdziwiła się, widząc Tomka z butelką francuskiego wina i jego siostrę - Kasię. -J-ja.. szukam weterynarza, m-mój kot.. -To ja jestem weterynarzem , proszę - powiedziała Kasia , wskazując wyjście z pomieszczenia - przejdźmy do gabinetu. -Misia zaczęła jakieś 20 m-minut temu.. Jęczała.. Zjadła dzisiaj to, co zwykle.. - mówiła roztrzęsiona Ania -Hm.. Czy kocica jest spokojna ? -T-tak, oczywiście.. -A więc dobrze.. Hmm, najprawdopodobniej coś połknęła - głośno zastanawiała się pani weterynarz. -Taak, trzeba podać leki wywołujące wymioty, to jedyny sposób. Uprzedzam, że nie będzie to przyjemnt widok, więc może pani wyjść do sąsiedniego pomieszczenia - uśmiechnęła się Kasia. -Tak, chyba wyjdę.. Dziękuję.. Anka zajęła miejsce naprzeciw Tomka. -Ooo.. kogo my tu widzimy, Aneczka ? - zapytał już wyraźnie podpity chłopak -Owszem, Aneczka. - odpowiedziała z naciskiem -Hehe.. no to.. twoje zdrowie.. - pociągnął łyk z butelki -Jak ty zamierzasz jutro, właściwie dzisiaj, iść do pracy ? -Nie zamierzam.. Nie potrzebne mi to do szczęścia.. -Więc co ci jest potrzebne do szczęścia ? - zapytała zaskoczona własnym zachowaniem -T-ty.. Nie zdążyła nic powiedzieć - może to i lepiej ? - , ponieważ Kasia wezwała ją do gabinetu. -Wszystko jest już dobrze. Jutro proszę dać jej 3/4 porcji jedzenia, i proszę się nie martwić wymiotami - mogą jeszcze wystąpić. -Bardzo dziękuję.. O pierwszej znowu kładła się spać. Misia spała spokojnie obok, a ona miała czas na rozmyślanie o Tomku . "Właściwie nie wiem, czemu o nim myślę, przecież go nie znoszę. Nie. Ja nie myślę o nim, ja myślę o jego słowach - "Ty"." - przekonywała samą siebie. Pozostała część nocy minęła spokojnie. ----------------------------------------------------------------------------------------------- * - nie miałam żadnego innego pomysłu :P Tytuł: Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy] Wiadomość wysłana przez: Orange w 2006-03-11, 09:33 O_O jestem pod pozytywnym wrażeniem
Tytuł: Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy] Wiadomość wysłana przez: Iza13 w 2006-03-11, 10:24 bardzo mi sie podoba =] mam nadzieje że CD bedzie szybko
Tytuł: Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy] Wiadomość wysłana przez: ananas w 2006-03-11, 16:37 bardzo fajne, jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie ;) mam tylko jedną prośbę, popraw jedno słówko- nie jećże tylko jeDŹże bo mnie cholera weźmie ;P
Tytuł: Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy] Wiadomość wysłana przez: DnW w 2006-03-11, 22:29 super :D liczę szybko na CD
Tytuł: Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy] Wiadomość wysłana przez: shihTzu1 w 2006-03-12, 11:13 Fajne, fajne :wink: Pisz szybcikiem CD :!!!:
|