Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Yy. Życie? :p  (Przeczytany 1536 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Arya

  • Gość
Yy. Życie? :p
« : 2006-01-10, 18:08 »
Znowu to samo. Znowu te same, nudne korytarze, ozdobione kamiennymi płaskorzeźbami, po raz kolejny te same śliskie posadzki, na których można tak malowniczo upaść i nie wstawać przez pięć minut, rozcierając sobie obolałe miejsca. Szara rzeczywistość, codzienna rutyna, te same obowiązki. Z wyobrażenia zwykłego człowieka wszystko jest takie piękne i idylliczne, tymczasem pozory, jak to się mówi – mylą. Rano wstajesz, czekasz aż koleżanka wyjdzie z łazienki, pędzisz desperacko na śniadanie, potykając się i potrącając innych na schodach. W końcu zjadasz ów posiłek, co chwilę patrząc z niepokojem na zegarek, i lecisz na lekcje. Mija parę godzin – już jesz lunch, a przecież zdawało ci się, że dopiero przed chwilą krztusiłeś się owsianką. I znowu kilka godzin – no proszę, już wieczór. Więc trzeba odrabiać lekcje, wertować książki i latać co chwilę do biblioteki  w poszukiwaniu informacji dotyczących, dajmy na to – jakiejś zakichanej rośliny. No i znowu czekasz na udostępnienie łazienki, a potem leżysz na łóżku, myśląc z wściekłością, że Morfeusz znowu zabłądził gdzieś na antypodach.

Ale przecież takie dni mogą kończyć i zaczynać się zupełnie inaczej. Lata dziecięcej sielanki mijają szybko, więc trzeba je wykorzystać. Tym bardziej, mając już piętnaście lat na karku.     


Taa. To ktoś się już domyśla, o czymż może to być?  :mrgreen: Krótko, ale to wstepik^^
« Ostatnia zmiana: 2006-01-10, 18:12 autor Arya »
Zapisane

corn

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 495
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #1 : 2006-01-10, 18:24 »
no to powiem, ze sie zaskoczylam, bo najpierw myslalam, ze chodzi o muzeum, potem o studia, a na koncu, ze pietnascie lat na karku xD albo mi sie cos na leb wali po prostu ^^"

jest ladnie, ale rzeczywiscie krotko - daj wiecej i dluuzej :>
Zapisane
Nic nie dodaje otuchy bardziej niż fakt, że wszystko toczy się jak zwykle.

Nataila

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #2 : 2006-01-10, 19:16 »
Zdecydowanie za krótko. Plus za brak błędów :P . Powtórzyło Ci się "lecieć" - "lecisz na lekcje", "latać do biblioteki". I w kawałku "a potem leżysz na łóżku, myśląc z wściekłością, że Morfeusz znowu zabłądził gdzieś na antypodach" napisałabym raczej "leżysz w łóżku". Nie wiem, jak jest poprawnie, ale tak bardziej mi pasuje ;) .
Mimo że krótkie, to dość...intrygujące. Ciekawe. Pierwsze skojarzenie, które mi się nasunęło to szkoła, potem Hogwart (takie moje małe zboczenie :lol: ), a na końcu dom dziecka.
Morfeusz błądzący po antypodach jest fajny :P .
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedz #2 : 2006-01-10, 19:16 »

Orange

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #3 : 2006-01-10, 21:59 »
Czekam na rozwinięcie  i CD (krótko i na temat :P )
Zapisane

Arya

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #4 : 2006-01-11, 15:41 »
Cytuj
napisałabym raczej "leżysz w łóżku".

ajć, fakt :P

Cytuj
   potem Hogwart (takie moje małe zboczenie  :lol: )           


                     
Witaj w klubie :>

Okej, nex part. prosze o komentarze:>

Deszcz. Nie, burza. Ciemne niebo, noc. Szybkie kroki, dźwięk rozchlapanych kałuż. Krzyki przerażenia, pospieszne nawoływania.
- Wiem, że czas weryfikuje wszystko – powiedział jakiś mężczyzna, oddychając szybko – Ale to, co się dzisiaj wydarzyło – wziął głęboki oddech i kaszlnął – Już na zawsze pozostanie w mojej pamięci…
- Żyjemy w świecie magii, Nefosie – orzekł poważny, damski głos – Ona i tak była już stara… Zresztą, co mogliśmy zrobić? Zbudowała sobie coś w rodzaju wysokiego budynku na słabych fundamentach, które po pewnym czasie i tak zwaliłby się jej na głowę!
- Szokuje mnie gruboskórność młodych ludzi, zwłaszcza twoja – odrzekł mężczyzna, patrząc na nią chłodno – Staniesz się stara szybciej, nim się tego spodziewasz, a potem wszyscy twoi bliscy, twoja rodzina…
- Co z tego, jeśli nie będę już wtedy żyła? – przerwała mu pospiesznie kobieta – Zresztą na razie nie zawracaj sobie głowy filozoficznymi przemyśleniami. Powinniśmy stąd jak najszybciej pójść.
Nefos odburknął cos pod nosem i deportował się. 

***

- Co? – zapytała mimochodem Aileen, nie przerywając pisania. Była to ucząca się w miarę dobrze Krukonka, przebywająca aktualnie na piątym roku. Miała zielono-szare oczy, długie, ciemnobrązowe włosy i wysoki wzrost jak na swoje piętnastoletnie jestestwo. Sprawiała sympatyczne wrażenie i choć kochała spokój, umiała się dobrze bawić.
- Nie słuchasz mnie? – zapytała poirytowana Hellen. Ailee nigdy nie mogła jej zrozumieć – i w sumie nie można się było temu dziwić, gdyż obie dziewczyny różniły się od siebie nie tylko pod względem wyglądu, ale i charakteru. Ze względu na ową informację należy, rzecz jasna, przytoczyć cechy Hellen. Miała bardzo jasne, płowe włosy, ciemne oczy i była niższa od Aileen o jakieś dziesięć centymetrów. Na ogół niezbyt przyjemna i uszczypliwa, ale za to o wiele bardziej popularna* niż Ailee.
- Owszem – odrzekła z niezmąconym spokojem, przerzucając kartki walające się w nieładzie na stoliku. 
Hell westchnęła lekko i wyszła z dormitorium Krukonek. Na chwilę zapanowała w nim cisza, przerywana tylko pojedynczymi skrobnięciami pióra. ‘Dziadek… co ja mogłabym mu dać? Szachy… I może książkę… Coś w rodzaju ‘101 rozmaitych antidotów na bóle w wieku starczym’? Chociaż to może byłaby zbyt duża aluzja co do jego wieku… Więc odpa...’ – w tym momencie rozmyślenia Aileen dotyczące prezentów Gwiazdkowych i związanych z tym pewnych komplikacji co do ich wyboru zostały brutalnie przerwane, gdyż do sypialni dziewcząt wpadła zaróżowiona Anee.
- Wiesz co?...
- Nie mam pojęcia. Siadaj – dodała z lekkim uśmiechem, widząc że dziewczyna cały czas stoi w wejściu, dając wspaniałą możliwość wdarcia się do środka przeciągowi.
- A, tak – odkaszlnęła i usiadła powoli – Więc wyobraź sobie, że szłam właśnie korytarzem w kierunku biblioteki, bo muszę napisać ten referat o właściwościach regentona**. I wpadłam na Josha…Więc stanęłam na chwilę, oczekując, rzecz jasna, na niewątpliwy rozwój wydarzeń… No i cóż… Patrzył na mnie przez chwilę, co mnie trochę zbiło z tropu, ale w końcu zapytał się, czy nie poszłabym z nim do Hogsmeade… Toteż – schyliła się w kierunku kota Ailee i podrapała go za uszami - powiedziałam mu, że się zastanowię. Jak myślisz, iść z nim, czy nie? – zakończyła teatralnie, bawiąc się od niechcenia kosmyki ciemnych włosów.
- Biorąc pod uwagę to, że ostatnio wyrażałaś się o nim w samych superlatywach – Aileen uśmiechnęła się, przechylając głowę w bok – To owszem.
- A ty? – spytała powoli, wpatrując się bezmyślnie w książkę pod brzmiącym dumnie tytułem „Najlepszy leksykon roślin rozpoczynających się na literę „r” i nie tylko” – wpadł ci ktoś ostatnio w oko?
- Niee  - mruknęła niewyraźnie dziewczyna, zapisując coś z rozmachem na kolejnym kawałku pergaminu.
- Ale koniecznie musimy ci znaleźć kogoś na bal – Anee oblizała w zamyśleniu wargi.
- Masz zamiar mnie swatać na siłę? – Ailee oderwała się na chwilę od pisania – lepiej daj sobie spokój.

***

- Ministerstwo cały czas ma problemy, a ona, tymczasem – mruczał oburzony Knot, krążąc po pokoju niczym lew w swojej klatce – Po prostu umiera! Albo ktoś ją morduje!
Nefos odchrząknął lekko, z zamiarem wzięcia udziału w tym dość nietypowym monologu.
- Cóż, faktycznie – odrzekł, wpatrując się w czubki swoich idealnie wypolerowanych butów – Jeśli to trafi do Proroka Codziennego, na pewno powstanie małe zamieszanie…
- Małe?! Czy ty masz pojęcie, ile oni będą o tym trąbić?! Już to widzę – „Najważniejsza kobieta w Ministerstwie Magii nie żyje”! – Knot był coraz bardziej rozwścieczony.
Delikatne pukanie w drzwi.
- Wchodzić! – warknął.
Do gabinetu weszła powoli niewysoka kobieta. Miała wściekle rude włosy i ciemne oczy. Poruszała się dość niezgrabnie na wysokich obcasach i spódnicy krępującej kolana.
- Wergbundy? – zapytał, nieco zdziwiony – Spodziewałem się raczej Lucjusza Malfoya…
- Nie mógł przyjść – wyjaśniła – Zresztą nie jestem tutaj w tym celu. Leonie – zwróciła się do siedzącego do tej pory mężczyzny – Urnsky cię wzywa, podobno to pilne.

***

Leon przemierzał powoli liczne korytarze, prowadzące do gabinetu Urnsky’ego. ‘Czego on może ode mnie chcieć? Chyba, że już wie… Ale kto by mu o tym powiedział?’ – przemknęło mu przez głowę. Zapukał mocno w wysłużone, dębowe drzwi, noszące ślady wielokrotnych zaklęć niszczących. W sumie każdy, kto pracował w Ministerstwie co najmniej od dziesięciu lat niespecjalnie się temu dziwił, bo powszechnie było wiadomo, że Urnsky był kiedyś aurorem, jednakże nowicjusze, mijając jego gabinet niemalże wybałuszali oczy. Nie słysząc odpowiedzi nacisnął klamkę, żywiąc cichą nadzieję, że Alana (bo tak miał na imię) aktualnie nie ma. Ale nie, był. Stał przy oknie i kopcąc drewnianą fajkę, wpatrywał się w przestrzeń za oknem.
- Siadaj – powiedział, nie odwracając nawet głowy, zanim Leonowi przyszło w ogóle  na myśl, aby jakoś zasygnalizować swoje przyjście – Byłeś na miejscu zdarzenia, prawda? – zapytał, siadając po drugiej stronie biurka.
- Ja… Nie wiem… O czym pan mówi – zaplatał się Leon, czując, jak zaczynają mu się pocić dłonie.
- Dobrze wiesz, o czym mówię – odrzekł, wpatrując się w drewnianą miseczkę z różnokolorowymi landrynkami – Cukiereczka? – dodał, przesuwając ku niemu miskę. Mężczyzna z grzeczności kiwnął głową i wziął żółtą landrynkę, owiniętą w papierek z napisem „Eat me!”.
- Powiedz mi, co się tam wydarzyło?...
- Ja.. Nie jestem upoważniony.
- Ależ jesteś – odrzekł Urnsky, kładąc nacisk na słowo „jesteś”.
- Nie mogę.
- Możesz. Mów! – syknął. Jego oczy zwęziły się nieco – Chodzi nam o to, żeby poznać sposoby Sam-Wiesz-Kogo. Może w tym morderstwie kryła się jakaś tajemnica, intryga, wskazówka?! Jeśli nie będziemy otrzymywali informacji, Sam-Wiesz-Kto będzie rósł w siłę, a jego poplecznicy będą mordować więcej niewinnych ludzi! Zresztą gazety zawsze wierzą nam, sile wyższej, więc jeśli nawet jakiś głupek sprzeda informacje do Proroka Codziennego, a my wciśniemy im kit, uwierzą nam. Jeśli nie będziemy znali prawdy, i będziemy się plątać w zeznaniach, zauważą to, że kłamiemy. W gazetach nie pracują idioci, tylko sprytni i… 
- Ona nie była niewinna. Zdaniem Czarnego Pana.
- A skąd ty to wiesz? – Alan stał się nieco łagodniejszy, choć w jego głosie nadal można było wyczuć złość.
- Kiedy patrzył, jak… Śmierciożercy ją zabijają, wykrzykiwał coś o tym, że nielojalni..
- Jacy nielojalni?
- Myślę, że chodziło o nią, cokolwiek by to nie znaczyło.

***

- Nudy. Idylliczne nudy – orzekła filozoficznym tonem Anee, głaszcząc czarnego kota Aileen.
- Idylliczne? – zapytała Ailee, przerywając rozczesywanie włosów.
- Taaak. Siedzisz sobie spokojnie w zamku, a ktoś na zewnątrz właśnie wali w drugiego Avada Kadevrą.
- Beztroskie dzieciństwo, a nie idylla. Za pięć lat, nawet gdybyś dalej tutaj siedziała, już nie powiesz, że nudy są idylliczne.
- Może. O matko, zróbmy coś z tym! – wypaliła nagle, wstając wojowniczo z łóżka, na którym przed chwilą jeszcze siedziała.
- Z czym?
Z nudą – odparła Anee tonem pod tytułem „Przecież-to-oczywiste” – Przejdźmy się po zamku, chodźmy do biblioteki, albo nawet poszukajmy jakichś zakichanych, tajemnych komnat!
- O – ożywiła się Ailee – Coś nowego. Jak do tej pory w przypadkach skrajnej i grożącej niemal śmiercią nudy nie wpadłaś na pomysł obszukania Hogwartu. Z chęcią przystaję – dziewczyna uśmiechnęła się, również wstając.


Wrew pozorom to nie będzie romansidło ;) a zamiast nastepnego partu bedzie raczej coś w roadzju charakterystyki ailee :P
« Ostatnia zmiana: 2006-01-11, 15:44 autor Arya »
Zapisane

Nataila

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #5 : 2006-01-11, 16:10 »
Cytuj
Deszcz. Nie, burza. Ciemne niebo, noc. Szybkie kroki, dźwięk rozchlapanych kałuż. Krzyki przerażenia, pospieszne nawoływania.
Kocham taki sposób pisania :P .
Nadal intryguje.
Aileen? Alien? :lol:
Mam nadzieję, że to nie będzie Mary Sue.
Cytuj
- Ministerstwo cały czas ma problemy, a ona, tymczasem – mruczał oburzony Knot, krążąc po pokoju niczym lew w swojej klatce – Po prostu umiera! Albo ktoś ją morduje!
Po "ona" chyba nie powinno być przecinka. I - też nie jestem pewna - jeśli skończyłaś wypowiedź, to musisz zrobić kropkę tu: - Ministerstwo cały czas ma problemy, a ona, tymczasem – mruczał oburzony Knot, krążąc po pokoju niczym lew w swojej klatce. - Po prostu umiera! [...]
Cytuj
Z nudą – odparła Anee tonem pod tytułem „Przecież-to-oczywiste” – Przejdźmy się po zamku, chodźmy do biblioteki, albo nawet poszukajmy jakichś zakichanych, tajemnych komnat!
Zgubiłaś myślnik na początku.
Cytuj
wykrzykiwał coś o tym, że nielojalni..
Jedna kropka albo trzy. Szybka decyzja :P .
HOGWART!!! Już Cię lubię :lol: . Ja jeszcze będzie Severek, to już będzie cudnie. Będzie? Proooszę... :kocham:

 
Zapisane

Arya

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #6 : 2006-01-11, 16:18 »
Cytuj
Ja jeszcze będzie Severek, to już będzie cudnie.

Będzie. I to całkiem sporo xD

Cytuj
Mam nadzieję, że to nie będzie Mary Sue.

Broń boze xD starałam sie z niej zrobić jak najnormalniejszą dziewczynę. [ no i chyba tak mi wyszła... A bynamniej nie jest animagiem, metamorfomagiem czy czymkolwiek innym :P ]

Cytuj
Aileen? Alien?

Aileen to zwykłe, angielskie imie.. albo mi sie wydaje, może je kiedyś wymyśliłam? :lol:

Cytuj
Po "ona" chyba nie powinno być przecinka. I - też nie jestem pewna - jeśli skończyłaś wypowiedź, to musisz zrobić kropkę tu: - Ministerstwo cały czas ma problemy, a ona, tymczasem – mruczał oburzony Knot, krążąc po pokoju niczym lew w swojej klatce. - Po prostu umiera! [...]

Cóż, może nie do końca wyszło mi to tak, jak chciałam. Po ona [przynajmniej wg. mnie ;) ] powinien być przecink, bo 'po prostu[...]' to dalsza cześć wypowiedzi Knota, której on w sumie nie przerywa ;) Troche inaczej to wygląda, ale o to mi chodziło, a nie wiedziałam, gdzie to wcisnąć :P
Zapisane

Nataila

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #7 : 2006-01-23, 20:22 »
Czy będę bardzo natarczywa jeśli powiem, że żądam kontynuacji? Nie? Więc żądam kontynuacji. Szybko :P .
Zapisane

Arya

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #8 : 2006-01-24, 10:45 »
Charakterystyka :]

Aileen Debone urodziła się w Londynie gdzie zresztą mieszka do dziś, wraz z młodszą o sześć lat siostrą, rodzicami, dziadkami od strony mamy i pięcioma kotami w dość sporym domu z ogrodem. Najlepszy kontakt ma z babcią i mamą – jedynymi kobietami w jej rodzinie nie charakteryzującymi się skłonnością do przesady i ogromnym entuzjazmem związanym ze spotkaniami rodzinnymi. Ma piętnaście lat, obecnie jest na piątym roku w Hogwarcie* w Ravenclawie, co można przy okazji jasno wytłumaczyć tym, że zarówno jej mama jak i tata byli Krukonami. Aileen nie należy do osób, na których widok można paść trupem z wrażenia, nie można jednak powiedzieć, że jest brzydka. Ma ciemne, długie włosy, szaro-zielone oczy, lekko zadarty nos, pełne usta i owalny kształt twarzy. Większość cech wyglądu odziedziczyła po matce, jednak z ich grona należy wykluczyć wysoki wzrost i oczy, które z całą pewnością ma po tacie. Nie jest fanatyczką czarnego ani różowego koloru, choć jedyne odzienie w odcieniu drugiej barwy, jakie posiada to długa sukienka otrzymana od ekscentrycznej ciotki, która stwierdziła, że jej siostrzenica ma w szafie zdecydowanie za mało dziewczęcych ubrań. Jeśli mówimy o wyborze ubrań, Aileen posiada praktycznie wszystko kolory, wyłączając żółty i turkusowy. Zazwyczaj ubiera się tak, aby było jej ciepło i wygodnie, zwracając szczególną uwagę na temperaturę panującą w zamku. Buty? Od japonek po martensy. Jak mogłaby dla mnie wyglądać?... O, mniej więcej tak:


 Na pierwszy rzut oka sprawia sympatyczne wrażenie i w zasadzie tak właśnie jest. Asertywna, optymistka. Na ogół miła, skłonna jednak do nieczęstych, acz dość sporych wybuchów. Bystra, sprytna, wyznająca zasadę, iż cel uświęca środki. Raczej spokojna, umie się dobrze bawić w towarzystwie przyjaciół. Ucząca się w miarę dobrze, szczególną sympatią darząca Numerologię i Starożytne Runy. Uwielbia ciszę, spokój i koty, kocha rysować – w domu posiada pięć kotów, w Hogwarcie kocura o wdzięcznym imieniu Tau. Nie pociągają ją zanadto sporty, jeśli jednak nadarzy się okazja, by obejrzeć mecz quidditcha, nigdy jej nie przepuszcza. Interesuje się, podobnie jak jej babka – średniowiecznymi czarami i kulturą japońską. Przepada za gorącą czekoladą, kawą, herbatami o różnych smakach i czytaniem dobrych książek. Nie może obyć się bez nowych wrażeń. Uwielbia zielony i biały kolor. Ailee jest postrzegana jako miła i przyjacielska osoba, otwarta na nowe doświadczenia i kontakty. Na ogół lubiana, potrafiąca dotrzymać tajemnic.

Tyle? Chyba tak.

A co mnie? W zasadzie nic. Na imię mam Weronika, w Internecie jako Arya, bądź inaczej. Mój pierwszy fick, choć w druga w zasadzie postać (pierwsza – kompletna Mary Sue). Jestem otwarta na nowe propozycje wątków w ficku, więc jeśli coś sensownego wpadło ci do głowy, pisz śmiało w komentarzach :)

_________________________________________________
*Dla orientacji, której najczęściej się w takowych przypadkach używa: przy rozpoczęciu ficka mamy 30 października, 1996 rok; Aileen jest młodsza o rok od Pottera.

I next part :P

Stosunkowo ciepła, bezchmurna noc, do czego oczywiście przyczynia się upalny klimat.. Spojrzała po raz kolejny raz w kierunku linii horyzontu. Jeszcze dwa kilometry. Widać było już z daleka, że Nil tworzy coraz większe meandry, które stopniowo pogłębiały się w ziemi. Pora wylewu. Doszła. Ponure, niepewne katarakty skrywające się we mgle, nie zachęcały do wejścia na nie. Ale ona była odważna. Zrzuciła z głowy kaptur, który ciężko opadł jej na ramiona. Głęboki oddech. Egipt.


Bill wypił jeszcze jeden łyk herbaty i spoglądał na mapę okolic starożytnego wału obronnego. Parę zaklęć i powinno być po nim.
- Dlaczego tu, – postukał palcem w mapę - u góry są powbijane pale? – zapytał, pocierając brodę.
- Kiedy ostatni raz Blemiowie chcieli zaatakować, ktoś kazał je powbijać.
- Kiedy tam idziemy?
- Najpierw musimy zobaczyć, jak wyleje Nil, a potem zabezpieczyć katarakty.
- Po co? – zdziwił się Bill, marszcząc brwi.
- Gdybyś był rozbitkiem, to być mnie zrozumiał. A teraz chodź. To nie może czekać.


Aileen usiadła na zimnym parapecie. Jeśli tak dalej pójdzie, to panika wszystkich ludzi sięgnie zenitu. Kolejne zamieszki i te sztucznie wymówki Knota. Eulena, tak samo jak kilkanaście innych osób wyjechała na wakacje. I pewnie nie wróci. Tak samo jak inni. Ale dlaczego się tym martwiła, skoro jej to nawet w najmniejszym stopniu nie dotyczyło? Powinna teraz położyć się do łóżka. Albo lepiej nie. Mały spacer dobrze jej zrobi.

Krótki. Ale ja nie mam weny^^

Komentujcie, proszę, błagam. Bo ja tutaj widze tylko jedną osobę. I jak ktos może, to niech wejdxie na www.aileen.mylog.pl i skomentujee.. ^^
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedz #8 : 2006-01-24, 10:45 »

Nataila

  • Gość
Odp: Yy. Życie? :p
« Odpowiedź #9 : 2006-01-24, 19:49 »
Za krótkie. I pokręcone troszkę.
Cytuj
Gdybyś był rozbitkiem, to być mnie zrozumiał. A teraz chodź. To nie może czekać.
Literówka. Byś.
Cytuj
Dlaczego tu, – postukał palcem w mapę - u góry są powbijane pale? – zapytał, pocierając brodę.
Bez przecinka po 'tu'.
Charkterystyka jest w porządku, ale dalej mi się wydaje, że ona jest taka jakaś...idealna?

Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.114 sekund z 24 zapytaniami.