Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Perypetie Anki [tytuł roboczy]  (Przeczytany 1488 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Alyszek

  • *
  • Wiadomości: 4752
Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« : 2006-03-10, 23:06 »
Anka spojrzała na zegarek - "Już piąta ?!" , pomyślała i popatrzyła z rezygnacją na swojego szefa.
-Dlatego tym razem musimy się naprawdę postarać. Może ma pani jakiś pomysł, pani Aniu ? - zapytał prezes, dostrzegając nieobecny wzrok swojej najlepszej pracownicy.
-Eee ... Myślałam nad zrobieniem reklamy z humorem, zwykle takie najlepiej zapamiętują ludzie...
-Czy ktoś ma jakieś inne pomysły ? Nie ? Dobrze, więc pani zajmie się zleceniem, pomoże pani na przykład.. pan Tomek.
Dziewczyna, z lekka już przysypiajac, dopiero po chwili zdała sobie sprawę z powagi sytuacji.
-Cooo ?!
-Ta reklama będzie doskonała okazja, aby poznał pan nasz zespół - zwrócił się pan Miszczyński do chłopaka.
-Och, no dobrze. Muszę przyznać, że zgadzam się z panią Anią - uśmiechnął się chytrze do dziewczyny - i jestem za zrobieniem humorystycznej reklamy.
-Tak więc w następny wtorek oczekuję zarysu planu na moim biurku. I proszę się postarać - powtórzył.

"Cudnie. Wspaniale.  D-o-s-k-o-n-a-l-e ." - myślała Anka , stojąc na zatłoczonym skrzyżowaniu.
-Nie ma to jak dać się wrobić.. - mruknęła do siebie i włączyła radio.
-Sama zobaczysz, jak Gin odmieni Twoje życie ! - atakowała dziewczynę ze strony radia reklama.
-Tere-fere.. Ten cudowny Gin nie poradził sobie nawet z zabrudzoną kuchenką.. No jedźże wreszciee ..! - zwróciła się do kierowcy przed nią, który nie miał prawa tego słyszeć, w każdym razie jednak przemieszczał się w przód z prędkością około trzydziestu kilometrów na godzinę.

Czterdzieści minut później z miną człowieka 'jak z krzyża zdjętego' zrzuciła buty i usiadła na fotelu, upuszczając po drodze torebkę. Przymknęła oczy .
"Ufff.. Czyli trzeba jeszcze tylko skoczyć do sklepu, nakarmić Misię* i dokoczyć raport.."
Kot wsunął się pod bezwładnie wiszącą dłoń dziewczyny, domagając się pieszczoty.

Sygnał SMS-a przerwał leniwą egzystencję obu stworzeń. Wyczulona na dźwięk komórki Ania poderwała się z fotela i przekopała torebkę w jej poszukiwaniu.
"Cześć Skarbie, masz ochotę na mały wypad do kina ? Mogę w jednej chwili zarezerwować bilety w najlepszych miejscach ! :)"
-Ojjj Krzysiu.. Przykro mi, nie mogę dzisiaj, ale może jutro ? - półgłosem powtórzyła słowa odpowiedzi.

W sklepie było o dziwo dużo ludzi.
-Makaron.. Świderki, tak ?
-Tak. Jeszcze sok jabłkowy, dwie bułki i serek ze szczypiorkiem. Ach, i koncentrat pomidorowy - powiedziała, zerkając na małą karteczkę - listę zakupów.
-To razem 19,65.

O wpół do jedenastej Ania wciąż siedziała przed monitorem, próbując dodzwonić się do kolegi.
-Oszz.. Przecież tylko on je ma ! - prawie już histerycznie mówiła o statystykach sprzedaży.
-Halo ? - odezwał się wreszcie upragniony głos.
-No, nareszcie ! Więc, Marcinku, potrzebne mi jest wiedzieć, o ile procent wzrosła sprzedaż tej pasty po wyemitowaniu reklamy numer 3.
-Ychh.. Że też chce ci się coś takiego robić.. Ruby, ciiicho - Anka usłyszała głos kolegi, uciszającego swojego czarnego labradora, a właściwie labradorkę.
Po minucie doczekała się odpowiedzi.
-Dokładnie o 2,34 procent.
-Dzięki wielkie. Tak w ogóle, możesz mi wysłać wszystkie wyniki na mój e-mail ? Będą mi potrzebne do następnego projektu.
-Ok, ale dopiero jutro. Może być ?
-Jasne.. No, to dobranoc.
-Dobranoc, papa.

Godzinę później Ania skończyła rozczesywać swoją krótką - a aktualnie i mokrą - fryzurę przed lustrem w łazience. Wreszcie miała za sobą ostatnią czynność, którą musiała wykonać. Mogła iść spokojnie spać, nie martwiąc się już niczym. Spokojnie przykryła się kołdrą, myśląc o tym palancie Tomku, z którym będzie się musiała użerać przez następne cztery tygodnie.

Prawie już spała, gdy z kuchni dobiegły ją ciche jęki. Nieco nieprzytomna wstała i powlokła się w tamtą stronę .
-Oj Miśka, Miśka.. MISIA ! - krzyknęła na widok słaniającego się z bólu kota.
-O Boże, co robić, co robić.. Weterynarz, tak ! Ale.. kto ma teraz dyżur..
W geście desperacji dziewczyna zadzwoniła do Krzyśka.
-Taaak ?
-Krzysiek ? Słuchaj, znasz jakiegoś dobrego weterynarza , który ma teraz dyżur ? Ale koniecznie - bez ładu kleciła zdania
-Tak, znam.. Siostra Tomka Bureckiego..
-Tak, tak, siostra.. HĘ ?!
-Siostra Tomka Bureckiego - spokojnie i rzeczowo odpowiedział Krzysiek
-Gdzie ona pracuje ?
-Niedaleko Ciebie, bardzo niedaleko.. - mówił, podając dokładny adres
-Dobrze.. Bardzo ci dziękuję !

Ubierała się w błyskawicznym tempie, wzięła jęczącą Misię na ręce i zbiegła po schodach, uprzednio zamykając mieszkanie.

Klinika była pusta. Anka zapukała do gabinetu i bez czekania na odpowiedź weszła. Nie było nikogo, ale słyszała rozmowę , dobiegającą z sąsiedniego pomieszczenia.
-..ja już tak nie mogę !
Dziewczyna wpadła do pomieszczenia.
-Przepraszam, czy tu .. TOMEK ?!
Zdziwiła się, widząc Tomka z butelką francuskiego wina i jego siostrę - Kasię.
-J-ja.. szukam weterynarza, m-mój kot..
-To ja jestem weterynarzem , proszę - powiedziała Kasia , wskazując wyjście z pomieszczenia - przejdźmy do gabinetu.
-Misia zaczęła jakieś 20 m-minut temu.. Jęczała.. Zjadła dzisiaj to, co zwykle.. - mówiła roztrzęsiona Ania
-Hm.. Czy kocica jest spokojna ?
-T-tak, oczywiście..
-A więc dobrze.. Hmm, najprawdopodobniej coś połknęła - głośno zastanawiała się pani weterynarz.
-Taak, trzeba podać leki wywołujące wymioty, to jedyny sposób. Uprzedzam, że nie będzie to przyjemnt widok, więc może pani wyjść do sąsiedniego pomieszczenia - uśmiechnęła się Kasia.
-Tak, chyba wyjdę.. Dziękuję..

Anka zajęła miejsce naprzeciw Tomka.
-Ooo.. kogo my tu widzimy, Aneczka ? - zapytał już wyraźnie podpity chłopak
-Owszem, Aneczka. - odpowiedziała z naciskiem
-Hehe.. no to.. twoje zdrowie.. - pociągnął łyk z butelki
-Jak ty zamierzasz jutro, właściwie dzisiaj, iść do pracy ?
-Nie zamierzam.. Nie potrzebne mi to do szczęścia..
-Więc co ci jest potrzebne do szczęścia ? - zapytała zaskoczona własnym zachowaniem
-T-ty..

Nie zdążyła nic powiedzieć - może to i lepiej ? - , ponieważ Kasia wezwała ją do gabinetu.
-Wszystko jest już dobrze. Jutro proszę dać jej 3/4 porcji jedzenia, i proszę się nie martwić wymiotami - mogą jeszcze wystąpić.
-Bardzo dziękuję..

O pierwszej znowu kładła się spać. Misia spała spokojnie obok, a ona miała czas na rozmyślanie o Tomku .
"Właściwie nie wiem, czemu o nim myślę, przecież go nie znoszę. Nie. Ja nie myślę o nim, ja myślę o jego słowach - "Ty"." - przekonywała samą siebie.
Pozostała część nocy minęła spokojnie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
* - nie miałam żadnego innego pomysłu :P
« Ostatnia zmiana: 2006-03-11, 17:01 autor Alya »
Zapisane

Orange

  • Gość
Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« Odpowiedź #1 : 2006-03-11, 09:33 »
O_O jestem pod pozytywnym wrażeniem
Zapisane

Iza13

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 563
Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« Odpowiedź #2 : 2006-03-11, 10:24 »
bardzo mi sie podoba =] mam nadzieje że CD bedzie szybko
Zapisane
;)

Forum Zwierzaki

Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« Odpowiedz #2 : 2006-03-11, 10:24 »

ananas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2182
  • Fanatyk Łóżka Sprężynowego
Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« Odpowiedź #3 : 2006-03-11, 16:37 »
bardzo fajne, jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie ;) mam tylko jedną prośbę, popraw jedno słówko- nie jećże tylko jeDŹże bo mnie cholera weźmie ;P
Zapisane

DnW

  • Gość
Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« Odpowiedź #4 : 2006-03-11, 22:29 »
super :D liczę szybko na CD
Zapisane

shihTzu1

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3053
Odp: Perypetie Anki [tytuł roboczy]
« Odpowiedź #5 : 2006-03-12, 11:13 »
Fajne, fajne  :wink: Pisz szybcikiem CD  :!!!:
Zapisane
"Watashi ga ikudo mo motsure nagara
Hieyuku te de
Tsukuru suna no oshiro wo
Machibuseta nami ga sarau
Anata e..
Onegai dareka ga.."
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.051 sekund z 24 zapytaniami.