Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Moje schroniskowe życie.  (Przeczytany 1518 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mysa

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5659
  • ♥♥♥
Moje schroniskowe życie.
« : 2006-04-26, 10:36 »
Moje schroniskowe życie.

Pewnego poranka zbudziłem się w dziwnym miejscu, byłem bardzo słaby i stary. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem dziurawą budę, puste i brudne miski i płaczące psy. Jestem brudnym długowłosym psem na metrowym łańcuchu. Ludzie przechodzą obok mojego boksu z obrzydzeniem, a ja proszę ich o troskę, mój płacz nic nie daje, co mam robić? Przyszła pora jedzenia, dostałem trochę mleka i stare mięso – jadłem bo musiałem. Nie wiem jak tu trafiłem, moja pani mnie opuściła. Podchodzi do mnie człowiek, zły człowiek. Wziął mnie za sierść i zaprowadził mnie do dziwnego miejsca. Tam stała postać w białym fartuchu, ja leżałem na zimnej podłodze bezradnie. Zaczęli rozmawiać. Osoba w białym fartuchu obejrzała mnie i dostałem zastrzyk. Potem znów trafiłem do boksa. Opadłem z sił i zasnąłem. Gdy się obudziłem nie było starej budy, brudnych misek. Zobaczyłem tylko dwie pełne miski i posłanie, od razu zerwałem się w stronę jedzenia. Gdy zjadłem weszła do pokoju pewna kobieta i powiedziała do mnie Snoopy. Wzięła mnie do pewnego weterynarza i dostałem ponownie zastrzyk, ona kupiła u niego witaminy, karmę i inne akcesoria. Byłem szczęśliwy że mnie prowadzi na smyczy, na moim pierwszym spacerze. Gdy wróciliśmy do domu ona wyjęła obcęgi i zaczęła mi obcinać pazurki, nie chciałem tego, ale musiałem to znieść. Następnie włożyła mnie do wanny i wykąpała. Potem się wysuszyłem i pojechaliśmy do...Psiego fryzjera? Tam ostrzygli mnie, straciłem długą sierść, ale lepiej mi było. Po powrocie do domu padłem na posłanie. Mijały dni, a ja co noc czułem okropny ból w tylnych łapach. Moja pani zabrała mnie do weterynarza i zaczęli mówić o moich problemach, usłyszałem jak weterynarz zaproponował uśpienie. Moja pani na to się nie zgodziła i pojechaliśmy do innego weterynarza. Tam okazało się że muszę mieć robione prześwietlenie. Niestety nic nie wykazało. Zrobiono mi różne badania, przez te dni okropnie się męczyłem. Gdy moja pani pojechała po wyniku to wróciła z płaczem do domu. Tuliłem się w jej kolana i patrzyłem na nią z miłością. Wzięła mnie na spacer, jednak chodzić nie mogłem, więc się czołgałem na przednich łapach. Nagle upadłem na ziemię i moja pani dała mi antybiotyki wypisane przez doktora. Zasnąłem tej nocy spokojnie, jednak rano nie czułem tylnych łap. Próbowałem nimi ruszyć, ale nie mogłem. Mojej pani nie było w domu, gdzieś wyszła, po jakimś czasie wróciła z dziwnym wózkiem i nałożyła mi go na tylne łapy. Okropnie się w tym czułem, ale zacząłem chodzić i się tak bardzo nie męczyłem. Psy się ze mnie śmiały. Moja pani znowu pojechała do weterynarza, tym razem ze mną, dostałem zastrzyk, i zasnąłem.
- Snoopy obudź się. Wstawaj! – usłyszałem głos mojej pani. Gdy się obudziłem zobaczyłem bandaż i brak tylnych łap! Zacząłem okropnie skomleć, nie mogłem się z tym pogodzić. Ona powtarzała że to dla mojego dobra. W nagrodę za tyle cierpliwości, miłości dostałem dużo jedzenia. Pyszną karmę, mięso z kurczaka i wodę. Po jedzeniu zrobiłem sobie drzemkę, pogodziłem się ze wszystkim, lepiej niż w boksie, lepiej niż u weterynarza. Mijały miesiące, miałem już dziesięć lat. Byłem już słabym psem. Pani musiała mnie po schodach znosić. Narzekałem coraz bardziej na bóle w klatce piersiowej. Moja pani wiozła mnie do weterynarza, płakała po drodze. Nie wiedziałem co jej było, próbowałem ją pocieszać. Weterynarz wyjął strzykawkę, pani złapała mnie mocno za łapy i przytuliła, dostałem zastrzyk. Poczułem jak zasypiam, ból znikał... Polizałem ją i podziękowałem za wszystko. Spodkamy się w niebie. Żegnaj...
« Ostatnia zmiana: 2006-04-26, 12:26 autor Mysha792 »
Zapisane

ESIO

  • Gość
Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedź #1 : 2006-04-26, 17:22 »
To jest bardzo smutne i wzruszające życie psa.
Dobra robota: (bez uśmiechu bo to jest za smutne)
Zapisane

golden(ka)

  • *
  • Wiadomości: 5987
Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedź #2 : 2006-04-27, 18:24 »
-
« Ostatnia zmiana: 2007-01-19, 20:06 autor golden(ka) »
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedz #2 : 2006-04-27, 18:24 »

mysa

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5659
  • ♥♥♥
Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedź #3 : 2006-04-27, 19:59 »
niewiedziałam :P ale zaniedługo napisze szczęśliwe opowiadanko w roli głównej pies i szczur :D
Zapisane

golden(ka)

  • *
  • Wiadomości: 5987
Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedź #4 : 2006-04-28, 20:35 »
-
« Ostatnia zmiana: 2007-01-19, 20:06 autor golden(ka) »
Zapisane

MoniŚ

  • *
  • Wiadomości: 2554
Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedź #5 : 2006-04-29, 17:06 »
Eee coś podobne do mojego 'PŻ', nawet pies ma to samo imie :roll: .  Yhm...
Zapisane
Black then white are all I see in my infancy.
Red and yellow then came to be,
reaching out to me, lets me see.
As below so above and beyond I imagine,
drawn beyond the lines of reason.
Push the envelope. Watch it bend.

mysa

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5659
  • ♥♥♥
Odp: Moje schroniskowe życie.
« Odpowiedź #6 : 2006-04-29, 22:33 »
tak? nieskapłam się :P chodzi o tego basseta? :roll: na pewno nie zgapiałam od ciebie, tak jakos napisałam :)
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.057 sekund z 23 zapytaniami.