5 lat temu sterylizowałam kotkę w Redłowie i nie byłam zbyt zadowolona z przebiegu całej sprawy, dlatego od tego czasu miałam uraz.
Ale ostatnio - z wygody
- zaczęłam na Stryjskiej szczepić swoje zwierzaki, a potem również leczyć.
Dr Hajdo świetnie sobie poradził z brzydkim zapaleniem skóry u mojej ON-ki Jogi. Zniknęło w ciągu kilku dni, mimo że przedtem babrało się z miesiąc.
Ostatnio również on diagnozował u mojej suczki zmiany dysplastyczne w stawie biodrowym - był świetny i mogłam z nim przedsyskutować problem dysplazji od A do Z.
Dr Benkowski jest również w porządku - zawsze ma czas i nigdy nie robi z niczego problemu.
Jestem również ogroooomnie wdzięczna dr Ratajskiemu, który wyciągnął mi Jogę z bardzo ciężkiej choroby żołądkowo-jelitowej. Przez tydzień jeździłam na Stryjską na kroplówki, zawierające coraz większe porcje leków i płynów i UDAŁO SIĘ.
Dr Debis był bardzo miły - zaglądał do nas (podczas kroplówek) mimo że to nie on prowadził wówczas Jogę, pytał, rozmawiał.
I była jeszcze świetna stażystka - pani Agata, która zupełnie bezinteresownie wspierała nas przez te wszystkie trudne dni, kiedy nie wiadomo było, czy Joga wygra z chorobą.
Dlatego nie mam już żadnych wątpliwości, co do wyboru lecznicy dla swoich zwierząt.
Mam natomiast złe doświadczenia z dr Pankanin w Rumi (zaszczepiła nam 3-tygodniową kotkę, którą właśnie wzięliśmy ze schroniska, mimo że kicia była osowiała i miała biegunkę, a następnie leczyła małą Smectą, chociaż -co powinno być oczywiste dla weterynarza tak jak jest dziś oczywiste dla mnie - mała miała koci tyfus; kotka po 7 dniach odeszła od nas) oraz z lekarzami z ul. Kieleckiej w Gdyni (z wyjątkiem bardzo fajnego dra Wierczińskiego, na którego zawsze mogłam liczyć). Ponieważ mój post i tak zrobił się strasznie długi, to jeśli ktoś chciałby znać argumenty do powyższego, podam je w następnym.