dół nad doły, pracy na jutro mnóstwo, przemęczenie psychofizyczne... boże niech mnie ktoś przytuli.
Boardzo pozytywnym objawem był jednak wczorajszy sen, mimo że dzień zakonczyłam tragiscznie. Mój wsopaniały znajomy - Wojtek, chyba najbardziej idealny chłopak jakiego kiedykolwiek poznałam. Miałam przyjemnośćsięz nim zaznajomić na obozie jeździeckim, i jeśli wogóle, to w najbliższym czasie spotkam go na początku wakacji dokładnie po roku, ale jako że tąpustkę trzeba czymś zapełnić, wymyślam sobie żne rzecvzy - takie zboczenia
być może i jakieś cośzaczynało być, ale fakt jest faktem że w pewnej bardzo tragicznej chwili po prostu bezinteresownie mnie pocieszył, i jestem mu za to niezmiernie wdzięczna.
Po tej smutnej historii mego życia moge wam powiedzieć, że wczoraj tuż przed snem po prostu stanął mi przed oczami wielki wyraźny napis " WOJTKA NIE MA !" który miał na celu uświadomienie mi że ni można wierzyć w ludzi, a wszystko tak na prawdę jest do doopy. jak tylko otarło do mnie co ten napis oznacza, że te wszystjkee moje urojenia to jakaś chora paranoja popłakałam sę i usnęłam. Na szczęście we śnie moi znajomi z obozu (2, 3 kl LO ) pokazali klasę i przy okazji zgnoili takiego niewiadomokogo-jaśniepana z naszej klasy, a mnie podniosło to bardzo na duchu. niestety po całym beznadziejnym dniu wizja wcześniej wspomnianego napisu wisi nade mną cały czas. wiem że się rozpisałam, ale nawet mi troxchę ulżyło.
przepraszam