Hej dziełoszki!
Dołączam do Was!
Jakoś coś mnie ostatnio naszła faza na uświadomiania sobie jak jest mi źle w samotności...
Potruję na odmianę Wam zamiast mojej koleżance, która i tak ma to gdzieś...
Wy przynajmniej macie taką samą sytuację (życzę szybkiej zmiany...
), ale macie jeszze czas, nie to co ja stary dziad bez perspektyw...
Normalnie sobie jakoś żyję w samotności, ale tak ostatnio myślę sobie, że pospędzała bym czas z bliską mi osobą, i to bliską inaczej niż przyjaciel...
To co piszesz Fatty to nie do końca prawda... bo jak jest się z kimś blisko, i na kimś zależy, to chce się mu sprawiać przyjemności, poświęceć czas, kupować prezenty...
Co do punku dziewiątego, to raczej też nie do końca... bo tylko burakowaty facet Ci powie, że źle wyglądasz, schudnij, przytyj, umaluj się... to raczej babki same chcą się podobać...
No i nie wiem co tu jeszcze... no... ogólnie beznadzieja... zero perspektyw na lepszą przyszłość... bo nawet jeśli miałabym możliwość kogoś poznać... załóżmy koleżanka by zadzwoniła, że idzie gdzieś z chłopakiem i jego kolegą i chcą mnie to pary, to bym się schowała w kąt i nie poszła albo nie wiem unikała gościa cały czas... Jak mi isę zdaży możliwość na poznanie kogoś, to uciekam, chowam głowę w piasek, niby chcę, a daję nogę, czemu?