Aj, Fattyś, ja nic nie mam
Tylko, żebyś nie była taką marudą, jak niektóre sąsiadki z mojego bloku - stare babcie, nic do roboty nie mają, to się czepiają wszystkich wokoło
Klasa mnie denerwuje. Pierw chcą, żebym coś załatwiała, a wtedy mają do mnie pretensje, a jakbym tego nie zrobiła, to też źle, a jestem przewodniczącą klasy.
A kilka dziewczyn, jak się dowiedzą, że ktoś mnie choć trochę lubi, to mówią tej osobie, że ja ją obgadywałam i mówiłam na nią tak i siak... Całkiem reputacje mi psują, a już mam zrytą, co tu z takimi zrobić? Z glana potraktować?
Sugerowałam nawet już dwóm osobom z klasy to, że się zabiję - mówiłam: a może lepiej, jakby mnie w ogóle nie było?
Jeden powiedział, że może jo, a druga dziewczyna stwierdziła, że tak, a po chwili jak się spytałam: lepiej jakby mnie nie było? To powiedziała, że nie to miała na myśli...
Taaa... Jasne, a świstak siedzi...
Nie mam doła, tylko jestem zdenerwowana, zirytowana i wkurzona całą sytuacją, bo leję na to, co se o mnie myślą, tylko chcę im jakoś udowodnić, że te pytania to nie były puste słowa, ale jak to zrobić, żeby jednak nie wyrządzić sobie dużej szkody? Może wtedy otworzą im się oczy i zobaczą co mi robią?