Po rozmowie na gg, o dziwo godzinnej, a nie jak zawsze 5-minutowej, dowiedziałam się, że nie będę z nim gadać przez ok tydzień, bo ON sobie jedzie do cioci, musi odpocząć, po egzaminach, i w ogóle. Cóż. Kurde. Cóż. Kurde. Cóż. Ja mam tego dość. W sumie nikt tu w całą sytuację nie jest wtajemniczony, i to niedokońca prawda, że ja jestem typową samotniczką, ALE od ok 2 tygodni tak właśnie się czuję, i mam dosyć tekstów 'no, Kochanie, nie smutaj, proszę. Bo jak Tobie jest smutno, to mi też', a po chwili 'sorry, Skarbie, muszę się zrelaksować, wiesz, egzaminy, i zapieprz w szkole, ide pograć w coś, pa;*' Nosz kurdeeeeee mol. To boli
NIe dość, że ful kilometrów nas dzieli, to jeszcze ON nie ma czasu pogadać na giegie, bo musi się relaxować, i mieć mnie w dupie kompletnie. Potem jest tylko 'prosze, nie gniewaj sie;( ja naprawde nie mam czasu;( i nie myśl, że dla Ciebie, ogółem, mam zapieprz w szkole, wiesz jak jest.. no, nie fochaj, prosze;*' itepe. bÓ. Ja nie wiem, co jest gorsze. Czy to, że ON tak jakby mnie olewa, i woli 'relaks' w postaci gier komputerowych, niż chociaż 5 min dłużej pogadać ze mną, czy to, ze tak daleko mieszka, i nie mam jak się do niego przytulić nawet