Dziewczyny, przyjmiecie mnie do grona samotnych?
Od niedawna jestem sama. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że póki co nie potrafię być w stałym związku. A do tego ciężko mi ze znalezieniem odpowiedniego partnera... Mam pewne wymagania. Chcę faceta ambitnego, studiującego, mający w życiu jakiś cel no i przestrzegającego podstawowych wartości jak wierność. Musi również mieć "to coś" i, żebym w jego ramionach czuła się bezpiecznie i miała w nim duże wsparcie. Póki co trafiam na nie-takich-jak-trzeba.
Przyjaciele twierdzą, że chodzę w obłokach i szukam swojego ideału wyśnionego. ale cóż... taka już jestem.
Tylko cieszyć się czy płakać?