Oglądałam ten film już kilka razy i za każdym razem wywołuje on we mnie inne uczucia. W każdym bądź razie nie jest to film łatwy i przyjemny i w odbiorze. Powoduje, że zaczynamy się zastanawiać nad swoim życiem. Przynajmniej tak było u mnie.
Przypomnę, że film opowiada o młodym prawniku, Adrew Beckett,który jest wzorowym pracownikiem renomowanej firmy adwokackiej Wheeler & Bendick w Filadelfii. Odnosi sukcesy zawodowe i ma szansę zostać wspólnikiem prezesa Charlesa Wheelera. Życie prywatne uzdolnionego prawnika nie jest już takie wzorowe. Andy jest homoseksualistą i mieszka z przystojnym Miguelem Alvarezem. W kancelarii nikt z przełożonych i współpracowników nie wie nic o jego związku z mężczyzną.
Pewnego dnia Beckett zapomina się na chwilę z nieznajomym w pornokinie i podpisuje na siebie wyrok. Po badaniu krwi diagnoza brzmi: AIDS. Straszną prawdę wyjawia tylko Miguelowi i swojej matce Sarah. Choroba jest w początkowym stadium. Andy bez przeszkód wypełnia swoje obowiązki zawodowe, ale gdy w firmie znikają ważne akta dotyczące milionowego interesu, przełożeni zarzucają mu niekompetencję i zwalniają z pracy. Beckett podejrzewa, że prawdziwym powodem zwolnienia jest jego choroba. Postanawia oskarżyć byłych pracodawców o dyskryminację.
Jakie są Wasze przemyślenia po tym filmie?