Jestem lakto-owo-wegetarianką od ponad dwóch lat, czyli stosunkowo krótko.
Nie miałam z tym większych problemów, choć na początku dostawałam ślinotoku, gdy w domu przyrządzano moje ulubione mięsne potrawy. Ale to szybko przeszło. Dziś zapach schabowego czy gołąbków zupełnie mnie nie wzrusza.
Największym błędem jaki popełniłam przechodząc na wegetarianizm było jedzenie wszystkiego co do tej pory tylko bez mięsa. Moja dieta była monotonna i dosyć uboga. Potem "dziurę" po mięsie zapychałam soją. Traktowałam ją jako antidotum na wszystko. Też błąd, bo tak naprawdę żadnej dziury nie ma, mięso nie jest nam potrzebne do życia.
Teraz już unormowałam swą dietę, jest ona bardziej różnorodna. Troszkę za dużo jem wysokoprzetworzonych produktów, ale również nad tym postaram się popracować.
Najbardziej wkurza mnie to, że tak naprawdę bardzo trudno dostać produkty czysto wegetariańskie nie zawierające produktów odzwierzęcych. W sklepie siedzę 3 godziny zanim wybiorę zwykły żółty ser bez podpuszczki zwierzęcej czy jogurt bez żelatyny. A ja uwielbiam serek i jogurty... Nie mówiąc już o tym, że bardzo mało producentów zadaje sobie trud by podać na opakowaniu czy w produkcie zawarta jest podpuszczka odzwierzęca czy syntetyczna. Zazwyczaj piszą 'podpuszczka' i tyle.
Ostatnio czytałam artykuł na temat odczuwania bólu przez rośliny. Wynikało z niego, że nie mamy żadnych podstaw, żeby sądzić, że inne organizmy, które nie posiadają układu nerwowego - sa świadome, a co za tym idzie zdolne do odczuwania bólu, one jedynie mechanicznie reagują na bodźce. W każdym bądź razie badania nie dowodzą, że są w stanie odczuwać.