O groźnych psach
Na właścicieli niebezpiecznych psów spadną nowe obowiązki. W MSWiA powstaje nowe rozporządzenie do ustawy o ochronie zwierząt.
Jestem przeciw, bo jestem za
Psy bojowe i ich mieszańce nie są dla każdego. Dlatego jestem za utrudnieniem dostępu do nich i za wprowadzeniem dla ich właścicieli dodatkowych obowiązków, które zmniejszyłyby ryzyko, że nieodpowiednio wychowany pies pogryzie człowieka lub inne zwierzę.
A jednak jestem przeciwna sposobowi, w jaki proponuje to zrobić MSWiA. Obowiązek uzyskiwania zezwoleń na psy z listy niebezpiecznych uważam za dobry krok, ale przecież istnieje on od kilku lat i nie zapobiegł żadnej tragedii, bo jest koncertowo lekceważony przez wszystkich: urzędników, policjantów i strażników miejskich oraz przez właścicieli, którzy czują się bezkarni, bo wiedzą, że nikt ich nie skontroluje. W projekcie MSWiA nie widzę nic, co mogłoby to zmienić.
Poszerzenie listy niebezpiecznych psów o mieszańce, a nawet uzależnienie zgody na psy od badań psychologicznych kandydata na właściciela - jak chce MSWiA - nic nie da. Przepis pozostanie martwy, dopóki powołane do tego służby nie wezmą się na serio do jego egzekwowania. A o tym, jak to zapewnić, projekt milczy.
Jeżeli chcemy zmniejszyć zagrożenie ze strony agresywnych psów i ich nieodpowiedzialnych właścicieli, potrzebujemy spójnego systemu przepisów, jak np.:
* obowiązek rejestracji i znakowania wszystkich domowych zwierząt, by wiadomo było, kto odpowiada za puszczonego samopas agresywnego psa;
* zwiększenie podatku od psów z listy niebezpiecznych, a zmniejszenie go od psów sterylizowanych i kastrowanych;
* obowiązek przeszkolenia psa z listy zakończonego egzaminem w Związku Kynologicznym;
* wysokie nieuchronne grzywny za brak nadzoru nad każdym psem, jeśli w efekcie doszło do jakichś szkód.
Jedyne, co w propozycjach MSWiA idzie w tym kierunku, to obowiązek ubezpieczenia OC za szkody spowodowane przez psa z listy niebezpiecznych.
Katarzyna Kęsicka 04-03-2003,