Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.  (Przeczytany 1943 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

harpia

  • *
  • Wiadomości: 2480
    • WWW
Właśnie jestem w posiadaniu nowej fauny&flory a w nim ten oto reportaż, uwaga niektóre momenty sa niezbyt miłe dla czytającego.
Za literówki przepraszam, ręcznie przepisane.

Tematem naszego artykułu jest dobrostan zwierząt w sklepie zoologicznym (a raczej jego brak). Jesteśmy dwiema studentkami zootechniki, które miały okazje procować przez krótki czas (na szczęście), w jednym z takich sklepów. Piszemy na szczęście, ponieważ kochamy zwierzęta, a na takie osoby, wbrew logice, nie ma tam miejsca.

Już na wstępie pragniemy zaznaczyć, że to, co opiszemy w poniższym artykule jest praktykowane w wielu sklepach zoologicznych, ale nie dotyczy wszystkich...
Sklep otwieramy o godzinie 9.00 Zwykle przed otwarciem przyjeżdza dostawa "towaru" z hurtowni zoologicznej. Wraz z pokarmem, klatkami itp. przywożone są zwierzęta.
Dzisiaj jest pewne opóźnienie, więc zaczynamy od sprzątania sklepu, woliery, akwariów i terreriów.
Zbliżając sie do woliery widzimy, że coś jest nie w porządku. Kanarki mają łyse szyje, większość piór jest wydziobana i pokruszona. Po dokładniejszych oględzinach okazuje się, że mają grzybice i piórojady. Teraz pytania, co z nimi zrobić, aby reszta sie nie zaraziła???
To jeszcze nie koniec, kolejna "niespodzianka" czeka na nas u gryzoni. Większość świnek morskich na sparaliżowany tył ciała. Podejrzewamy, że jest to wina paszy z hurtowni, która jest spleśniała i zakażona mikotoksynami. Jakby tego było mało, grzybica zaczyna się przenosić na gryzonie.
A wszystko zaczęło się, gdy szef przywiózł szynszyla z grzybicą. Mimo uprzedzeń, że trzeba go odseperować od innych zwierząt, bo mogą się pozarażać usłyszałyśmy "koszt leczenia przewyższa wartość zwierzaka więc prosze sprzedać jako nową odmiane np. szynszyla rex"
10:30 Przyjeżdza dostawa z hurtowni. Zwierzeta w kartonowych pudełkach bez dostępu powietrza przewożone w upale. kilka jest już "ugotowanych". Oczywiście nie ma możliwości kwarantanny nowo przybyłych zwierząt, więc trzeba je upychać z tymi, które już są, więc choroby nadal się przenoszą na nowe zwierzęta. W przypadku chomików, myszek i szczurów jest prawie pewne, że zaraz zaczną się walki, poniewaz starsze osobniki będą eliminowały te nowo przybyłe. Nie trzeba było długo czekać, starsze chomiki już zagryzły najmniejszego. Króliki są tak malutkie, że wyglądają jak przerośnięte chomiki mają straszną biegunkę i zapalenie spojówek. Dlaczego??? Bo są za wcześnie odsadzone od matki, w hurtowni dostawały suchą bułkę (bo tak taniej) , a w sklepie stoją w przeciągu, bo musza być dobrze widoczne przez szyby wystawowe.
Niepokoi nas zachowanie nowych świnek morskich, są bardzo małe, a po wzięciu na ręce okazuje się, że mają jeszcze nie do końca zasklepioną i zagojoną pępowine oraz odruch ssania, co oznacza, że świnki te mają nie więcej jak tydzień. Podajemy im ze strzykawki Vibovit, może chociaż część uda się z naszą pomoca przeżyć.
12:30 Przyjeżdża szef. Mówimy mu o kłopotach ze zwierzętami, po czym słyszymy "Nie opłaca się leczyć, nie chcecie zabić, to macie zamrażarkę prosze mrozić!!!" Taką wypowiedz pozostawiamy bez komentarza. Szef zabiera zamówienie i jedzie na giełde do Łodzi.
Wracamy do pracy. Na wolierze mamy ledwo żywą tchórzofretke, a raczej tchórza, bo przyjechał ze Słowacji z odłowu. Niewiele myśląc bierzemy to biedne stworzonko do transportera i idziemy do weterynarza. Oczywiście na własny koszt i odpowiedzialność. Weterynarz podejrzewa mózgówke, ale po kilku "tajemnych" wizytach okazuje się że "tchórzofretka" była "tylko" tak osłabiona i odwodniona. Będzie żyła.
Około 18:00 wraca szef z kolejną dostawą zwierząt zakupionych na giełdzie. Tym razem przyjechały ptaki, ryby i gady. Zwierzeta sa ledwo żywe i śnięte, kilka zdechło podczas transportu, ponieważ były przewozone blaszanym busem i pozostawione na kilka godzin w pełnym słońcu, a dzisiaj mamy "tylko" 32C w cieniu... Zacznijmy od ryb trzeba je szybko przełożyć do akwarium, bo temperatura w torbach jest bardzo wysoka - trzeba otworzyć torby. Gady chyba najlepiej znoszą transport w upale, ponieważ są to zwierzęta głównie tropikalne, przyzwyczajone do wysokich temperatur, ale nie do tak małe powierzachni! Jedna z nas idzie wpuszczać ptaki do klatek, a druga zajmuje sie rybami i gadami.
Nowe ptaki to pozella królewska i aleksandretty obrożne, dorosłe ptaki. Są tak przerażone, że po wpuszczeniu do klatki, prawie leżą na dnie. Rozella warczy jak pies, miota sie w klatce, lata jak szalona, aż w końcu się kaleczy i całą klatke obryzguje krwią, jedyne, co możemy dla niej zrobić to zgasić światło, co troche ją uspokaja.
Znaczna część ryb transportu nie przetrwała. Jadą w foliowym worku o pojemnośći około 2 litrów przez kilka godzin. Średnio jest ich tam 20-50 sztuk. Do każdego zbiornika trzeba podać już lekarstwo, bo większość jest chora np. na ospę lub pleśniawke. Sposobem jaki jest powszechnie stosowany w transporcie ryb z np. Tajlandii jest dolewanie roztworu formaliny. Transport przetrwają, ale po zmianie wody na normalną masowo padają.
Co do gadów sytuacja też nie jest dobra. Prawie żadne zwierzęta nie mają CITES. Szef przywiózł agamę czerwonogłową w ciąży, więc wiadomo, że została zapłodniona w środowisku naturalnym i odłowiona. Będzie trudno ją utrzymac przy zyciu, a szczególnie w warunkach sklepowych. Legwany, które uchodzą za spokojne jaszczurki widząc człowieka całe się spinają i "strzelają ogonem", jedzą tylko po zamknięciu, gdy jest cisza i spokój.
Wszystkie gady mają za małe terraria, nie mają miejsc, aby mogły się schować - "bo klient musi je widzieć". Legwan który był na wystawie z trudnością sie obracał w terrarium. Większość klientów puka w szyby, ponieważ chce zobaczyć jak to zwierzątko sie porusza nie zdając sobie sprawy, że tym zachowaniem stresują stworzenie. Bardzo często z powodu ciągłego stresu, gady odmawiają jedzenia, nie przechodzą wylinek, mają krzywice, a to wszystko prowadzi tylko do jednego - do śmierci.
Na tym pragniemy zakończyć naszą wstrząsającą relacją, chociaż mogłybyśmy podać jeszcze kilka innych przykładów bezdusznego traktowania zwierzat. Chciałybyśmy skierować prośbą, jeżeli będą państwo kiedykolwiek kupowali zwierzeta i odwiedzali sklepy zoologiczne to przedewszystkim należy zwrócić uwagę i przyjrzeć się bliżej w jakich warunkach sa te zwierzeta utrzymywane, jak traktowane i co najważniejsze, jakie jest ich pochodzenie (w przypadku gadów i ptaków czy posiadają certyfikat CITES).

Izabela Golczyk
Justyna Chabińska
Studentki Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW w Warszawie.
Zapisane

PuchonKa

  • Gość
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #1 : 2003-11-29, 18:19 »
To co jest opisane w tym artykule to patologia, ale niestety bardzo często spotykana :( . Ja na przykład zobaczyłam kiedyś w sklepie zoologiczntm myszoskoczka, który już na pierwszy rzut oka wyglądał na ciężko chorego: miał brudną sierść, zaropiałe oczka i krwawiącą ranę w okolicy tylnej łapki :cry: . Cały czas wisiał na przedniej ścianie klatki - być może miał nadzieję, że w ten sposób jakiś klient go szybciej zauważy i zabierze z tego więzienia... Gdyby to ode mnie zależało, to kupowałabym wszystkie takie zaniedbane zwierzątka :cry:!!!
Zapisane

Asia Evenstar

  • Gość
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #2 : 2003-11-30, 16:38 »
:( co my mozemy na to poradzić :(:( echhhhh
Zapisane

Forum Zwierzaki

IBDG

  • Globalny Moderator
  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 12527
  • Zawsze będziemy Cię kochać, piesku... (*)
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #3 : 2003-11-30, 16:52 »
A gdyby to zależało ode mnie, w sklepach zoologicznych można by kupić tylko karmę i akcesoria dla domowych pupili, a nie udręczone zwierzęta. Zwierzę powinno żyć na wolności, ptak powinien fruwać, wąż swobodnie pełzać, a kameleon łazić po drzewach. Właśnie kameleona oglądałam jakiś czas temu we wrocławskim Leclercu. Zajrzałam do sklepu na początku zakupów, zwierzak leżał w kącie terrarium drapiąc szkło. Musiał to robić od dłuższego czasu, bo zdążył się przekopać przez warstwę kamieni. Po zakupach zajrzałam ponownie- kameleon leżąc w tej samej pozycji wciąż drapał ścianę swego więzienia. Kiedy zajrzałam tam przy okazji następnych zakupów- kameleona nie było. Może skończył życie w szklanej klatce, a może ktoś go kupił- czy zrobił dobrze? Moim zdaniem nie, bo jeśli nie będzie popytu, nie będzie i podaży, a zwierzęta nie będą odławiane, wyrywane ze swojego naturalego środowiska i przewożone do odległych miejsc często w koszmarnych warunkach. To okrucieństwo!!!  :grr:
Zapisane
IBDG Wrocław

awangarda

  • Gość
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #4 : 2003-11-30, 19:25 »
straszne... u mnie w tesco jest zoologiczny ale jak na moj punk widzenia niezle prowadzony klatki za zwierzetami sa w takim przeszklonym pomieszczeniu gdzie ludzie niemaja wstepu dzieki czemu nipukaja w w szybki czy niedokuczaja zwierzeta kroliki sa tylko na wystawie ale i tak jest niezle
Zapisane

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #5 : 2003-12-14, 16:33 »
O Boże.. :shock:
Zapisane

pat

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2630
  • oby do przodu byle nie na czworaka;)
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #6 : 2003-12-20, 11:49 »
jakie smutne :(((((((((
Zapisane
To piekło nie raj :)

Alice_kot

  • Gość
Zwierzęta jako towar na półkach-dzień pracy w sklepie zoo.
« Odpowiedź #7 : 2003-12-20, 13:13 »
u nas we frankfurcie to jest taki moj ulubiony sklep.....tam zawsze kupuje jedzonko dla chomiczkow,sklep ma tam takie specjalne ciemne pomiedzczenie gdzie sa zwierzatka....nie ma tam lampek ale ten sklep ma tez wady bo one nie sa w szklanym pomeszczeniu i ludzie maga pukac i czasami  sa kroliczki na wystawach ale wszystkie zwierzatka wygladaja na zdrowe.....kazdy ma w terratium swoj domek,swieza wode i karme.A raz byla tam taka papuga na sprzedaz ale on nie siadziala w klatce tylko na klatce ! mogla fruwac gdzie chciala .I raz tez byl taki maly piesek na sprzedaz .....on tez mogl swobonie biegac po sklepie :D
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.073 sekund z 24 zapytaniami.