Grinia- mój kju lubił pokrzywy(seryjnie
),a chyba o nich nie wspomniałaś
***
króliczki są naprawdę bardzo urocze, ale niestety albo nie potrafilam swojego oswoić, albo już taki był jak był (prawda leży pewnie pośrodku) - miałam 4 lata jak go dostałam i to było pierwsze klatkowe zwierzę w naszym domu- poza tym większośc moich znajomych - posiadaczy kjólci
twierdzi (także ja) że króliki słabo przywiązują się do właściciela/i. niezdecydowanym radzę kupić chomika- bo nikt ze znajomych którzy je mają nie uskarża się na nie. mój zawsze gryzł kiedy wkładało mu się rękę do klatki, uciekał i w ogóle. wzięliśmy go jako bardzo dużego - może miał złe wspomnienia z ludźmi? nie wiem, ale teraz jest gdzieś po drugiej stronie Tęczy
nie zmuszam nikogo ale królik to naprawdę wielki wkład pracy i właśnie nad nim należy się naprawdę porządnie zastanowić . pewnie pomyślicie, że się nim nie zajmowałam- ale to nie prawda - latem miał zapewnione około 10 m2 okratowanego wybiegu na trawie, codziennie wychodziłam z nim na smyczy na spacery i codziennie bawiłam się z nim (układałam labirynty, robiłam sypialnie z kartonowych pudeł, itd.( tak nawiasem to mimo to kroliki są śliczne i kochane, no ale cóż)
**
Kala-mój zył 11 lat i ostatnie lata chorował. Zdechł w sierpniu