Przypomniałam sobie o Arkadiuszu, z którym chodziłam do liceum. A w dzieciństwie zaczytywałam się w książkach Arkadego Fiedlera. Czasem rodzice, zauroczeni jakąś postacią historyczną, nadają jej imię dziecku. To rozumiem, pod warunkiem, że imię nie brzmi dziwacznie. Ale dawanie dzieciakowi imienia z zagranicznego modnego serialu czy filmu, to nie bardzo.