A u moich świnek było tak, że najpierw kilka osób (sprzedawca i ze dwóch wetów) wcisnęło nam, że kupiliśmy samiczkę. Z naszym (bo cała rodzina jest zaangażowana w "hodowlę") doświadczeniem nie było to trudne, więc dokupiliśmy drugą (tym razem prawdziwą) no i któregoś pięknego dnia rano, jak wstałem z łóżka i zobaczyłem klatkę to myślałem, że nic tylko do dopsychiatry ze mną, bo nie piłem, nie na kacu, a jednak podwójnie świnki widzę
. Dwa śliczne maluchy były zdrowiutkie piękniutkie, i prawdę mówiąć żal było się rozstawać. Drugi miot (zdjęcia może widzieliście) już był z problemami z 5 świnek przezyły dwie, jedna była od razu martwa
, jedna zdechła na drugi dzień
, a trzecią mama odrzuciła i trzeba było ją uśpić
, pozostałe dwa maluchy zostałyby pewnie z nami na dłużej (jakoś niespecjalnie chcieliśmy sie z nimi rozstawać), ale znalazły się osoby, które jak je zobaczyły to sie w nich zakochały
. Teraz świnek pilnujemy, ale jak znam życie to i tak jeszcze nam się przychówek trafi. Zastanawiałem się nad sterylizacją, ale nie wiem czy to w przypadku świnek realne.
Pozdrawiam Wszystkich