W lipcu w zeszłym roku przygarnęłam błąkającą się suczkę. Pies był bardzo wychudzony, ledwie trzymał się na nogach, nie podchodził bliżej niż 20 m od człowieka, po miesiącu dostała cieczkę i zaszła w ciążę - urodziła trzy śliczne maluchy, myślałam, żę wreszcie się coś zmieni, może jak zobaczy że małym nikt krzywdy nie robi to zaufa. Ona tylko siedziała z boku i patrzyła jak małe pieszczochy chodzą nam po głowach - nic się nie zmieniło!
Z Bafi (bo tak ma na imię suczka) przerobiłam już chyba wszystko i doszłyśmy do tego, że chodzi ze mną na spacerki, jje z ręki i z boku patrząc można by pomyśleć, że jest zupełnie noramlnym psem, ale jednak nie - dopiero 4 dni temu udało mi się ją pierwszy raz pogłaskać (tylko dlatego, że postanowiłam ją wysterylizować - podałam jej tabletki usypiające i udalo mi się ją złapać - po operacji dwa dni spędziła w domu, byłam przy niej cały czas, głaskałam, mówiłam a trzeciego dnia ... goniłam po mieszkaniu (!!!) ).
Rozmawiałam z weterynarzami, kolegą który trenuje psy - mówili, że nawet jest taka metoda, że wprowadza się psy w narkozę (te agresywne lub nieufne), a następnie przy wybudzaniu właściciel ma być obecny, ma spędzić z psem jak najwięcej czasu, wtedy te psy robią się aniołkami.
Ona stanowi doskonały wyjątek tej reguły - nie wiem co mam robić !!!
Dodam, że nie jest agresywna, jak już uda się ją złapać to można z nią zrobić wszystko, nawet spała ze mną w łóżku, a jak tylko znikałam jej z pola widzenia to zaraz biegła sprawdzić gdzie jestem.
Już nie mam pomysłów - jeżeli znacie jakikolwiek sposób to piszcie chętnie skorzystam.
W kolejnych postach będę opisywać ją bardziej ( ostatnio przez godzinę pisałam post na jej temat, a następnie forum mi się zawiesiło i wszystko się skasowało).