Dory: Nie twierdze, że nikt Was nie krzywdzi, ale jakim rozwiązaniem jest ... bo chyba żadnym. Rozumiem ewntualną przemoc wobec tych, którzy Was krzywdzą - to czysta obrona, rozumiem picie by zapomnieć, jestem w stanie zrozumieć ostateczne rozwiązanie jakim jest samobójstwo, ale zadawanie sobie bólu, trwałe okaleczanie? Tego nie pojme nigdy...
Co do ojca, to nie mam go wcale, ale moja matka potrafi być różna, uwierz mi. I nie powiem że nie mam żadnych problemów, bo ma je każdy, jednak problemy się rozwiązuje, a nie potęguje...
Wiesz dlaczego wspomniałem o zwierzęcych problemach? Ponieważ staram się być tolerancyjny i nie uznaje podziałów - również w kwesti gatunków. Jakie problemy mają zwierzęta? - Choćby walka o przetrwanie.
Znam kliniczne objawy depresji. Jak się ona u mnie objawiała? - Poczucie braku sensu czegokolwiek, zero chęci na cokolwiek, ukojenie w łóżku - najlepiej przespać wszystko. Więcej chyba mówić nie musze. Wiem, że trudno jest sobie z tym poradzić.
Nie mówie, że to co robisz i jeśli robisz, to jest to z nudów bo wiem, że tak nie jest. Miałem na myśli czystą logike - jak można uciec od bólu, zadając go sobie? To paradoks.
Przykro mi, że odebrałaś to tak jak odebrałaś, ale nie będe przepraszał bo nawet tak nie pomyślałem, tak jak to zinterpretowałaś
Nieraz sobie mówie - Boże wybacz mi... - jestem człowiekem. Brzydze się tym.
Przywilej - miałem na myśli przywilej życia w owym czasie - czasie pokoju, tu gdzie żyjemy, tego że nikt nie więzi nas w obozach pracy... Wolałabyś się urodzić w Polsce na kilka lat przed II WŚ? Nie sądze.
Iras: Uwierz prosze, że jest mi naprawde przykro z powodu takich sytuacji i tego, że musiałaś je przechodzić i moge mieć tylko nadzieje że nigdy się to nie powtórzy...
Rozumiem, że mogą być naprawde ciężkie sytuacje życiowe, ale nigdy nie zrozumiem takiego "sposobu" sobie radzenia z nimi.
Passuje w tym temacie. Wyraziłem swoje zdanie i tyle.