Drukuj

Zaloguj się lub zarejestruj.
1 Godzina 1 Dzień 1 Tydzień 1 Miesiąc Zawsze
Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji

[Jaśka]

Boję się... na prawde i to bardzo...
Wiele osob ktore chocby poprostu lubilam, zrobilo mi chamstwo, zraniło. Moje przyjaciolki, kumpelki....
Gdy kochałam kogos (przyjaciolke jak siostre, chlopaka) to zawsze mnie ranili, zostawiali... Zawsze wtedy litry łez wylewałam i miałam złe myśli (chyba wiecie o co chodzi).
Ja się poprostu boję zaufać  
Nie rozumiem mojego życia i nie potrafie sobie z nim poradzić   Ciągle tylko same przykrości i dołki przez bliskie mi osoby  
Co ja mam robic??  

[pao]

spodziewałam się, że taki temat powstanie...
nie masz wpływu na słowa, myśli i czyny innych. zawsze istnieje ryzyko, ze najblizsi ludzie mogą uczynić nam przykrość czy to świadomie czy tez nie... Szekspir pisał: "nie ma rzeczy dobrych lub złych, to myśli czynią je takimi". kiedy umiesz to zobaczyć, to przestajesz reagować emocjonalnie na to co się dzieje, bo to my reagujemy na wydarzenia...
zaufanie to ważna sprawa, ale wpier nauczmy się ufać sobie, światu, Bogu, to nasze zycie nabierze innych barw i nawet kiedy znów zawiedziemy sie na człowieku to i tak będziemy mieli tę najwazniejsza ufność i łatwiej i szybciej staniemy na nogi.

Ja się poprostu boję zaufać  
Nie rozumiem mojego życia i nie potrafie sobie z nim poradzić  Ciągle tylko same przykrości i dołki przez bliskie mi osoby  

i o tym własnie pisałam...

[Malka]

Ja się strasznie boję miłości. Nie wiem czemu. Nigdy nie miałam chłopaka, a to kiedyś na pewno nastąpi...Boję się. Boję się wszystkiego. Jestem normalna?

[Jaśka]

spodziewałam się, że taki temat powstanie...

Skąd ??

kiedy umiesz to zobaczyć, to przestajesz reagować emocjonalnie na to co się dzieje

Ale ja np. nie potrafie reagować milczeniem tylko na przykrosci, zawsze wtedy sie zamykam w pokoju i placze i nie wyobrazam sobie aby moje reakcje ulegly zmianie    Bo to za bardzo boli
Malka jestes normalna i to jest noramlne ze sie tego boisz, przynajmniej mam nadzieje bo ja tez sie boje miloci i mysle ze jestem raczej normalna...

[Malka]

Ehhh Mimo wszystko się boję. Ale ja mam coś innego. Jakąś blokadę. Wystarczy, że jakiś kolega mnie gdzieś dotknie, a ja uciekam. Nie wiem... :?

[KikerS]

Ja kiedyś, komuś zaufalam.. bardzo sie zawiodłam i koniec.. ani rusz sie komus wyplakać  

[pao]

Skąd ??  

bo podobny watek wyłonił sie w kilku innych rozmowach... w takiej sytuacji raczej normalne ze za jakiś czas pojawi sie on jako główny...

Ale ja np. nie potrafie reagować milczeniem tylko na przykrosci, zawsze wtedy sie zamykam w pokoju i placze i nie wyobrazam sobie aby moje reakcje ulegly zmianie  Bo to za bardzo boli

wiem, że to boli i niezaleznie od Twego nastawienia boleć nie przestanie tylko zmienia sie stosunek do ludzi i sytuacji. wiem, że teraz pewnie nie wiesz o czym piszę bo to trzeba poczuć by zrozumiec a kiedy się poczuje to cały swiat inaczej wygląda... milczenie też nie jest dobre bo powoduje ciche narastanie żali a to kiedyś eksploduje...
z emocjami jest jak z rzeką która płynie wartkim nurtem. wiekszość usiłuje przepłynąć ją i wchodzi głeboko (oni własnie dają się ponosić emocjomi ja do nich nalezałam), inni unikają wejścia i robią co w swej mocy by nie wejść lecz gdy wpadną to zaczynają sie topić (to ci którzy udają, że nie ma emocji i uciekaja od nich) no i jest niewielka grupka ludzi, którzy wiedzą że jest most i oni stoja na moście, widzą wodę i przygladają się jej ale nie wchodzą do niej ani nie uciekaja. te osoby  potrafią żyć z emocjami i uczyć sie od nich lecz takie osoby to wyjątki. myslę, że w wiekszości sytuacji opanowałam juz tę sztuke, ale mimo to czasem nadal włązę w tę wode z uporem maniaka...

Ja się strasznie boję miłości

równiez się straszliwie jej bałam... wydawało mi sie że przez to będę słaba ale okazało się że jest inaczej... nie było łatwo ani mnie ani mojem mężowi ale warto było.

[golden]

Też strasznie boję się zaufac ludziom. Chol***ego kopa dostałem od najbliższych mi osób. Bardzo odbiło się to na mojej psychice. Nie mam nowych przyjaciół. Została stara dobra paczka zaufanych osób
A moja dziewczyną jest osoba, w której zacząłem sie bując na długo przed kopniakiem od losu...

[Aujeszka]

Też niedawno byłam w takiej sytuacji kiedy miałam wrażenie że nikt mnie nie kocha nikt mnie nie rozumie a wszyscy dookola tylko mnie ranią i nie ma ani jednej osoby która  byłaby przy mnie. Pomagała mi wtedy wiara w Boga, pomaga mi myśl że jest Ktos kto nigdy mnie nie zrani, nigdy nie przestanie kochać i zawsze będzie ze mną, Jemu możecie zaufać   .
3maj sie Jaśka, pamiętaj że masz równiez przyjaciół Tutaj na FZ, jesteśmy z Tobą.
     

[Jaśka]

Pao masz racje, trzeba chyba poczuć by dokładnie zrozumieć, chciałabym stać na tym ,,moście'' i sobie radzić ale narazie nie porafie (nie wiem, moze nie probuje)    
Kiedyś moj wujek (mam z nim kumplowskie stosunki) powiedzial jak płakałam (mała wtedy byłam )
,,Czasem tez chcialbym sie popłakac, ale już nie umiem...'' - mial wtedy co kolo 25 lat.. i od tamtej pory sie zastanawiam czy ten placz i te reakcje mijaja z wiekiem... nie rozumiem troche tego...
Golden zazdroszcze Ci tego ze nie jestes sam   i masz swoja paczke i ukochana osobe  

[pao]

ale narazie nie porafie (nie wiem, moze nie probuje)

kazdy potrafi ale nie o próbowanie tu chodzi. próbować można całe zycie. ale chodzi o działanie i decyzję. jak będziesz gotowa to zauwazysz róznicę

i nikt nie jest sam. wokół nas jest wielu ludzi i moze nie zauważamy tych właściwych... a może zapominamy o ich istnieniiu... a nawet gdy mamy swoja paczke czy też ukochana osobę to nic nie zmienia, bo nadal jesteśmy przede wszystkim sami i dopóki nie nauczymy się czerpać radości z własnej obecności (czyli bez innych) to zawsze będziemy sami, nawet w wielkim tłumie...
ja jestem  zawsze sama, nawet jak Gabi mi wchodzi na głowe i dzieki temu potrafię się cieszyć zarówno obecnością innych jak i chwilami samotności a niestety te mam sporadycznie

[golden]

Golden zazdroszcze Ci tego ze nie jestes sam  i masz swoja paczke i ukochana osobe

ale to jedyne osoby na swiecie ktorym w mniejszym lub wiekszym stopniu moge zaufac. To raptem pare osob. Moze z 5?... z czego tylko 2 ufam w 100%tach, bo znamy sie CAŁE życie
Tez boję się, że jesli skończy się moja bliska zażyłość z tą dzsiewczyną, to nie bedę umiał do kogoś innego poczuc cos tak mocnego. Za bardzo zamknalem sie w sobie...

Jaśka, jestem z Tobą tak jak my wszyscy.
Co do placzu... nie... to nie mija z wiekiem

[Malka]

Kika, ja coś o tym wiem... ale ciii

[Jaśka]

Dziekuje Wam  (ciesze sie ze na Was moge liczyc-choc przez internet   )
Golden, 2 osoby zaufane na 100% to dużo... Chciałabym mieć chociaż tyle...Niby mam jedna bliska osobe ale czuje ze ona mnie nie rozumie (inne myslenie, inne problemy)...
Aujeszka od kiedy pamietam wierzyłam w Boga, jednak to nie zmienia nic.. Dlatego też ostatnio coraz bardzioej wątpie...

[pao]

Niby mam jedna bliska osobe ale czuje ze ona mnie nie rozumie (inne myslenie, inne problemy)...

mam przyjaciół, ale jednocześnie wiem, że tego co siedzi w mojej głowie i sercu nikt nie rozumie. czasem mam takie dylematy, ze nie mam komu o tym powiedzieć, bo wiem, że nikt spośród znanych mi ludzi nie zrozumie... czasem to jest męczące, bo chcę się z kims podzielic uwagami a przyjaciele, mama, mąż patrzą na mnie jakbym mówiła w innym języku...to nie jest łatwe ale z drugiej strony wiem, ze to ja jestem bardziej potrzebna im niz oni mnie.
co do Boga to o wielu sprawach mogę tylko z nim porozmawiać. czasem próbowałam porozmawiać z ludźmi ale kwestie które mnie nurtuja są potężnie odrealnione od tego w czym zyjemy, więc jedynie Bóg pozostaje. Bóg wysłuchuje ale by cos sie zmieniło potrzebna jest Twoja decyzja i wola. jesli rozpoczniesz działanie to Bóg poprze Cie w całości ale jesli będziesz tylko myśleć, lub wątpić to tylko stan ten pogłębiasz.

a jak widzisz przez internet też mozna poznać ludzi na których możesz liczyć

[Aujeszka]

Aujeszka od kiedy pamietam wierzyłam w Boga, jednak to nie zmienia nic..

Jestes pewna ze naprawde wierzysz? Wiara to nie tylko chodzenie do kościoła i klepanie pacierzy. Jeżeli naprawde zufasz i uwierzysz w Boga to znajdziesz w nim wsparcie i siłe.  

[golden]

Wiarę trzeba czuć... Ktos kto nie widzi w Bogu czegoś/kogos waznego, temu nic on nie pomoże... Od paru lat nie wierzę, nie czuje tez braku Boga.

Jaska - 2 zaufane osoby tez mogą nie rozumiec problemów Najlepszy przyjaciel czesto puka sie w głowę mówiąc mi "idiota z Ciebie" nie biore tego do serca, bo wiem że po części żartuje

[pao]

najlepszy przyjaciel często mówi nam prawdę (bolesna często) prosto w twarz. to on wylewa kubeł zimnej wody i dokopuje man gdy trzeba. posiadanie przyjaciół to bolesna sprawa

[Agata:)]

Ja właśnie często czuje, że jestem potrzebna wielu osobom. To miłe, że o pomoc zwracają się właśnie do mnie, ale też czuje się źle, bo ja nie mam z kim pogoadać o moich problemach. W ostatnim czasie tyle dzieje się w moim zyciu, a ja nie mam komu o tym opowiedzieć. To boli.... Za to wszyscy zwalają się mi na głowe ze swoimi problemami. Lubie pomagać, ale nie czuje, że ludzie, z którymi rozmawiam "od serca" to moi przyjaciele. Bo pzyjaźń to dla mnie dawanie i branie... Ja tylko daje... Nie mam od kogo wziąść...

[pao]

Za to wszyscy zwalają się mi na głowe ze swoimi problemami.

więc znajdź granice... kiedy słuchasz o problemach innych, oni te problemy przelewają na Ciebie. to drąży i po jakimś czasie może byc obciążające.
ja nie patrzę czy coś dostaję a i nie mam problemu by się wygadać ale czasem pojawiaja się dylematy natury duchowej i wtedy wiem, że moge sie wygadać ale mi bardziej zależy na równej dyskusji... mąż mój mnie wysłucha w kazdej sprawie, moja mama również, ale wiem, że pewnych rzeczy oni jeszcze nie pojmują i wtedy pozostaje Bóg on napewno zrozumie a i odpowie na swój sposób

[KikerS]

Posiadanie przyjaciół to bolesna spara, ale jak potrzebna

[pao]

najważniejsze to mieć przyjaciela w sobie samym. jeżeli potrafisz polubić siebie wraz ze swoimi wadami i przywarami to i innych przyjacół znajdziesz a jak będziesz sam to tez nie będzie Ci źle bo w końcu też jesteś z przyjacielem

[KikerS]

pao.. masz na mysli wytworzenie w wyobraźni drugiej osoby?

[Staffka]

Pao zgadzam sie z toba w 100%
najpierw sami siebie musimy zaakceptowac i polubic.
Zobaczyc sami nasze dobre strony- te plusy (oczywiscie nie tak aby zadzierac nos)

PS. Przegladnelam ten topik i naprawde podoba mi sie, mam nadzieje ze moge tu czesciej wpadac i pisac komenciki

[pao]

Zobaczyc sami nasze dobre strony- te plusy (oczywiscie nie tak aby zadzierac nos)  

to podstawa, jednak kiedy juz to osiągniemy pojawia się drugie zadanie: w kontaktach z ludźmi, w sobie widź swe wady a w innych ich zalety.
niestety zbyt mało osób jeszcze działa w ten sposób ale za chwile się to zmieni. wierzę w to

[Staffka]

Moim zdaniem musimy to zbalansowac.
Oczywiscie niedobijac sie swoimi wadami ale tez sie nie wywyrzszac
z powodu naszych zalet acz kolwiem zauwazac iz takowe równiez posiadamy.
Potrzeba tez uswiadomic sobie ze kazdy ma i wady i zalety, nie ma ludzi bez wad.

[pao]

dlatego napisałam, że wpier polubić siebie i zobaczyć swoje dobre strony a dopiero później stosować tę zasadę. jeżeli naprawdę znamy swoja wartość to takie myślenie nie dołuje, a pomaga innym by mogli zauważyć swe zalety... większość konfliktów wynika własnie z tego, że ktoś chce być doceniony a nie jest. szczególnie z najblizszymi... wyobraź sobie, że w Twojej rodzinie kazdy stosuje tę zasade. myślę, że byłoby to miłym zjawiskiem gduby kazdy członek rodziny widział i doceniał Twe zalety... łatwiej wtedy walczyc z wadami.

[Staffka]

Sorrka musialam zle przeczytac twój poscik

[pao]

zdarza sie.
według mnie wszyscy ludzie są równi i kazdy ma coś czego może nauczyć innych. kazdy moze być mistrzem i każdy z nas jest uczniem w wielkiej szkole która zwie sie Życie. jeśli umiemy w kazdym dostrzec mistrza to umiemy każdemu okazać szacunek. a szcunek, pokora, zyczliwośc to podstawy, ż tym, ze nalezy je mieć względem wszystkich, czyli tez względem samego siebie  a ludzie albo wywyzszaja siebie (brak 3 cech wzgledem innych) lub wywyższaja innych (czyli brak 3 cech względem siebie). a to jest jak z ciążą alebo jesteś albo nie. nie możesz być w ciąży na 50% i nie możesz być życzliwy na 50%...

[Staffka]

heh no tak masz racje