Ja właśnie często czuje, że jestem potrzebna wielu osobom. To miłe, że o pomoc zwracają się właśnie do mnie, ale też czuje się źle, bo ja nie mam z kim pogoadać o moich problemach. W ostatnim czasie tyle dzieje się w moim zyciu, a ja nie mam komu o tym opowiedzieć. To boli.... Za to wszyscy zwalają się mi na głowe ze swoimi problemami. Lubie pomagać, ale nie czuje, że ludzie, z którymi rozmawiam "od serca" to moi przyjaciele. Bo pzyjaźń to dla mnie dawanie i branie... Ja tylko daje... Nie mam od kogo wziąść...