Chromosom Y - decydujący o męskości mężczyzn - kurczy się. W ciągu ostatnich 300 milionów lat utracił już dwie trzecie pierwotnego rozmiaru i tendencja ta się utrzymuje. Prowadzi to do nieuniknionego wniosku, że ród męski jest skazany na wymarcie.
Genetycy coraz bardziej skłaniają się do opinii, że rzekomo silna płeć jest w istocie ułomnym tworem natury. - Mężczyzna przychodzi na świat z wrodzoną wadą - użala się Bryan Sykes z uniwersytetu w Oksfordzie, który pobiera próbki i bada DNA z prehistorycznych szkieletów.
"Posiadacze chromosomu Y znajdują się w coraz gorszej sytuacji, poczynając od liczby plemników w nasieniu, a kończąc na pozycji społecznej - pisze angielski autor Steve Jones, wykładowca genetyki w londyńskim University College. - Jeśli zaś chodzi o znaczenie mężczyzny dla kontynuacji gatunku, to mężczyznę trzeba uznać za pasożyta samicy".Już teraz przyczyną niepłodności u jednej czwartej mężczyzn są uszkodzenia chromosomu Y. Można na nim zauważyć nowe, niekorzystne mutacje, których nie było w pokoleniu ojców. Sykes wylicza, że po kolejnych pięciu tysiącach generacji, czyli za około 125 tysięcy lat, panowie wedle wszelkiego prawdopodobieństwa znikną z powierzchni ziemi.
dobze ze za 125 tysko lat jusz mnie nie ebdzi bo ebz facetow to nie to samo..