Z tym piszczeniem gdy boli to wcale nie taka oczywista sprawa- każdy pies jest inny.
Znam przypadek(wcale nie odosobniony) suki która rozcharatała sobie łapę kopiąc,i nieprzejmując się zwisającą z boku łapy opuszką kopała dalej, wcale nie kulejąc wróciła do domu i właściciel zorientował się co jest grane dopiero po krwisto-błotnistych śladach na panelach. Znam też przypadek amstaffa który z poważną kontuzją chodził ok 1,5 roku nie dając po sobie nic poznać,że coś jest bardzo nie tak,wyszło przypadkiem na rutynowych badaniach.
Mój Czarek miał kilka zabiegów, gojące się rany z pewnością go bolały,ale nie pisnął nigdy.
Potrącił go samochód,przeleciał parę metrów ale nawet nie jęknął, tylko wstał i z obdartą mordą pobiegł dalej. Nadepnąć go też nam się zdarzało(przez to jego upodobanie do leżania w przejściu), ale pisku nigdy nie było, tylko chciał zabić wzrokiem i to wszystko...
Z kolei Gizmiszon to histeryk- lekko mu stanęłam na ogonku to narobił wrzasku na cały blok
nie wiem czy to prawda ale myśle że jeśli psa coś boli a nie jest panikarzem to instynkt mu podpowiada zeby tego nie okazywac. coś ma chyba z dzikiego zwierzęcia a takie słabe zwierze jest narażone na atak gdy np. co chwila piszczy albo cos. tak przynajmiej uważam
coś w tym jest. Gdy Czaruch miał problemy z łapą to...kulał tylko w domu. Na spacerach szedł sporo wolniej,ale równo, tak,że nie sposób było poznać,że z łapą jest coś nie tak.
A tak w związku z tematem,wiecie co ma w misce mój pies ? PEDIGREE
Podniosłam ciśnienie,podniosłam?
Tę karmę dostał w wyprawce, moi oszczędni rodzice nie chcą się tego pozbyć raz a dobrze to pozbywają się na raty
Gizmo zasmakował w jedzeniu gotowanym,więc chrupki zostawia nietknięte i tak partiami,jedna ilość niezjedzonych kulek pedigree za drugą lądują w koszu
Gizmiszon to oszołom,ale wie co dobre ,a co niedobre