Nie jestem teraz w stanie przytoczyć wyliczeń specjalistów w zakresie ochrony zwierzyny drobnej / jest sporo strategii ochrony zwierzyny drobnej, chyba każde województwo ma swoją własną /, o ile mnie pamięć nie myli, piszą tam, podając się na badania, że jeden lis potrafi zjeść od 50 do chyba 70-80 zajęcy rocznie
lisów mamy ok. 300 tysięcy
zajęcy ok. 500 tysięcy
z tym, że te lisy to, tzw. stado podstawowe + roczny przychówek, nie wiem, jak jest z zającami, ale chyba podobnie
i teraz, przyjmijmy, że ten statystyczny lis zjada 50 zajęcy rocznie, wystarczy to sobie obliczyć, żeby pojąć, że zając nie powinien mieć prawa przeżyć w naszym kraju - bażant, kuropatwa, też.
Znalazłem jakąś strategię dla jednego z województw i pisze tam, że obecne pozyskanie łowieckie lisa na ich terenie wynosi 65% stanu wiosennego, co nie przynosi zamierzonego efektu, gdyż pozyskanie powinno wynosić 150% stanu wiosennego / zdaniem niektórych, nawet 200% /, piszą tam też, że Polska, jako członek UE ma obowiązek zwalczania lisów dziko żyjących w związku z finansowaniem przez UE działań związanych ze zwalczaniem wścieklizny:
http://www.pzlowplock.pl/wp-content/uploads/2011/11/manuskrypt-wsiedlenia-program.pdfJeszcze weźmy sobie pod uwagę, jak bada się w sposób naukowy, drapieżnictwo na głuszcu, cietrzewiu, itp. - kiedyś pisał o tym jeden przyrodnik:
otóż, w ostoi głuszca lub cietrzewia wykładało się w odsłoniętych gniazdach kurze jaja / już sam fakt, że gniazda kuraków nie są na widoku i nie zachęcają drapieżnika " zjedz mnie! " / i naukowcy patrzyli, co te jaja zeżre i okazało się, że x jaj zeżarł lis, a x jaj zeżarł kruk - konkluzja?: - mordercy, to oni niszczą zwierzynę drobną, walić do nich!
i teraz, na leśnym forum, ekolog żali się, że jak Oni, ekolodzy, przyrodnicy i ornitolodzy mają przeprowadzać restytucje głuszca i cietrzewia, skoro źli myśliwi zabijają tylko 140 tysięcy lisów rocznie, gdy powinni zabijać z 250 lub 280 tys. lisów, aby cofnąć populację do poziomu z lat 70-tych, gdy lisów było tak mało, że za futro " pozyskanego " szkodnika można było nabyć fiata 126p
winni są myśliwi, bo im się nie chce strzelać jeszcze więcej lisów, winni są też miastowi, bo nie chcą kupować i nosić pięknych futer naturalnych, choć namawiają do tego przyrodnicze, ekologiczne autorytety
jak mi pisał, żalący się pan ekolog:
nie przypominam sobie gatunku, który byłby wyspecjalizowany w łapaniu głuszców, więc z dużą doza prawdopodobieństwa ptaki te giną proporcjonalnie do udziału poszczególnych gatunków w gildii predatorów. Jeśli lisa jest najwięcej, to nie dziw się, że jego wskazują za największego winowajcę.
http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=32982&postdays=0&postorder=asc&start=55Aka jest chamem ale i On czasami napisze coś wartościowego:
...
Zjechanie z lisem ponizej progow z konca lat 70 tych - nie jest w tej chwili mozliwe
przy uzyciu srodkow, ktore stoja (naszym) mysliwym do dyspozycji. Nawet "wytepienie"
lisa nie zmieni sytuacji zajaca, ktory bedzie usilowal wychowac mlode na gladkiej
jak pole golfowe polaci oziminy wielkosci 50 hektarow, gdzie zajac znajdzie dzis
3-5 gatunkow roslin w miejsce rosnacych tam onegdaj kilkudziesieciu albo kilkuset.
...
Niestety - obiektywnie rzecz biorac wyglada na to ze wspolczesne lowiectwo - w takiej
formie jak u nas funkcjonuje, przy takich uwarunkowaniach spolecznych i gospodarczych
nie spelnia i nie moze spelnic oczekiwan zwiazanych z regulacja gatunkow drapieznych
zgodnie z oczekiwaniami w stosunku do zachowania bioroznorodnosci otaczajacego nas
srodowiska. Tu nie chodzi tylko lisa lecz o caly kompleks - rodzimych, inwazyjnych,
nieinwazyjnych, specjalistow i pokarmowych oportunistow.
Sa chyba dwa wyjscia - albo stosowane do tej pory rozwiazania "systemowe" zostana
postawionie calkowicie " na glowie". Ze wszystkimi konsekwencjami.
Albo - perspektywicznie pogodzimy sie z tym, ze otaczajace nas srodowisko sie zmieni. Niektore powszechne dzis gatunki znikna calkowicie z otaczajacego nas krajobrazu kulturowego, stana sie niszowymi. Inne zwieksza liczebnosc i zasieg wystepowania.
W tej chwili bardziej realistyczna jest ta druga alternatywa - i nie chodzi tu tylko o
zajaca i kuropatwe ale duuuuuuuzo innych gatunkow - od derkacza, poprzez czajke,
kulika, ortolana skowronka czy Bog wie co jeszcze - to jest cholernie dluga lista....
Ostatnio, głośno jest też o innych drapieżnikach, a to ze względu na to, że min. organizacja ekologiczna " Salamandra " chciałaby wykreślić z listy gatunków łownych borsuka i obie kuny, co spotkało się z falą oburzenia wśród myśliwskiej braci, która gatunki te, podobnie jak lisa obarcza zagładą głuszca, cietrzewia, zająca, kuropatwy i bażanta:
Bez wątpienia najwięcej sprzeciwów (przede wszystkim myśliwych) dot. opracowania wzbudzi propozycja wyłączenia z listy gatunków łownych borsuka i kuny leśnej. Postulat nie jest nowy. Może zaowocuje chociaż obowiązkiem raportowania odrębnie pozyskania kuny leśnej i domowej, bo jeśli nie wiadomo nawet, ile którego gatunku się pozyskuje. Jak można mówić o prawidłowym gospodarowaniu łowieckim tymi gatunkami? O tych propozycjach można przynajmniej dyskutować. Jaki jest przyrodniczy sens redukowania populacji borsuka i jakie jest jego rzeczywiste oddziaływanie na drobną zwierzynę?...
http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=34101&postdays=0&postorder=asc&start=44Sam autor tych słów twierdzi, że nie jest zwolennikiem zakazu polowań na borsuka i że ekolodzy, broń Boże, nie chcą odebrać myśliwym przyjemności polowania na ptactwo - wręcz przeciwnie, chcą dodać im nowe gatunki do listy gatunków łownych.