Jeżeli chodzi o statystykę mat. i biometrię, to mysmy w ogóle takich przedmiotów nie mieli, więc nie znam żadnych profesorów stamtąd... :?
No naprawdę wiele się zmieniło, a ja te zmiany zauważałam nawet w trakcie studiowania. Niestety, kierunek zmienia się raczej "na gorsze". Coraz więcej utrudnień, coraz wiecej restrykcji.... Jednocześnie uczelnia rozwija się, zmieniają się metody nauczania... Może.. to się nazywa postęp.. ??
Jednak zawsze mi się wydawało, że młodsze roczniki mają gorzej, niż mieliśmy np. my. A mój rocznik w ogóle zapoczątkował wielkie zmiany na tym kierunku. Jako pierwsi mieliśmy studia dwustopniowe - najpierw inżynierskie, a później uzupełniające magisterskie. na te magisterskie był osobny nabór ( !! ), więc nie wszyscy po inzynierze się na magisterskie dostali... Mówię Ci, paranoja... A wszystko przez to, że uczelnia przechodziła w ostatnich latach akredytację i stara się dopasowac do norm unijnych.. Podobno reforma czeka wszystkie kierunki i na wszystkich kierunkach będą studia dwustopniowe. U nas inzynierskie trwały 4 lata, a magisterskie 1 rok. Teraz już podobno zmienili te proporcje na 3,5 i 1,5 roku. A jak pomyślę, ile fajnych specjalizacji teraz polikwidowali, to, naprawdę, zaczyna się robić nieciekawie.
Co do bydła, to pewnie byliscie na wyjazdówce tam, gdzie my, czyli w Dłoni ( taka mała wiocha pod Rawiczem ). Naprawdę, dworek wspaniały, a całość kojarzy się z XIX wiecznym folwarkiem
Byliśmy tam 3 dni i minus tej wyprawy był taki, że codziennie mieliśmy zajęcia od 8:00 do 18:00
Za to wieczorem zrobiliśmy sobie w parku ognisko. I nawet były pieczone kiełbaski - ludzie skombinowali jakąś kratkę (ruszt ) z obory i na tym świetnie się kiełbaski smażyło
Ten zakład doświadczalny w Dłoni jest własnością akademii, więc dbaja o niego. Musze Tobie powiedzieć, że bardzo mi się podobały tamte obory
Krowy czyściutkie ( codziennie szczotkowane !), zadbane, obora pachnąca kiszonką z kukurydzy ( uwielbiam ten zapach ), po prostu cudo ! Nie, żebym dostała jakiegoś fioła na punkcie hodowli bydła, ale mimo wszystko - bardzo mi się tam podobało, a po tym przedmiocie bardzo polubiłam krówki
Co do tej drugiej obory co piszesz, to myśmy tam nie byli.. I dobrze.. Może juz nie istnieje ?
Ogólnie nie widzielismy podczas studiów jakichś super zaniedbanych miejsc.. Myslę, że hodowcy też się chcą pokazać z jak najlepszej strony. Nie było przypadku głodzenia, czy dręczenia zwierząt. Jedyne nieprzyjemne wrażenia wynosiło się z rzeźni, ale to zrozumiałe... W ogóle bardzo duzo podczas studiów jeździliśmy po zakładach i hodowlach prywatnych, bo uczelnia ma coraz mniej swoich zakładów doświadczalncyh ( ostały się jeszcze Dłoń, Brody i Gorzyń ).
Co do Złotnik, to myśmy mieli tam co 2 tygodnie zajęcia z owiec. Owczarnie były piekne, zadbane. Hoduje sie tam teraz głównie jakies linie mleczne i mięsne, krzyzówki merynosów oraz suffolki. Maja tam piękną halę udojową i mały zakład przetwórstwa mięsnego. Zaopatrują lokalny rynek.
Niestety, Złotniki to zakład prywatny, a uczelnia go tylko "dzierżawi". Podobno teraz są jakieś problemy i niestety, Złotniki upadaja, bo ich właściciel postanowił je sprzedać.. Nie wiem, gdzie teraźniejsi studenci będą się uczyć hodowli owiec
Co do pasji, to ani specjalnie nie dostałam hopla na punkcie hodowli bydła, ani na punkcie owiec, ale.. ruszyła mnie za to hodowla zwierząt futerkowych... Po prostu zakochałam sie w lisach platynowych i białoszyjnych ! Są najpiekniejsze na świecie.. Z tym, że marzyłam o hodowli zarodowej, bo jakoś nie wyobrażam sobie, żebym miała zwierzęta na skórki przerabiać
Ale te lisy sa naprawdę piękne...
Siba, jeśli pamiętasz jeszcze miejsca, w których byliście, to pisz
Jakie zakłady widzieliście, z jakich przedmiotów, itp
Uff , rozpisałam sie
Mam nadzieję, że nas moderator nie wywali za rozciągłe, prywatne dyskusje
(dodałam ten tekst, bo nie moge napisać kolejnego postu...
)
Aha, jeszcze jedno... (ale temat ten kieruję nie tyle do Siby, co do innych forumowiczów )
Ostatnio czytałam wątek na [....]anii odnośnie Zootechniki. Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy studiują ten kierunek, a później się publicznie użalają, jak to w prosektorium muszą kroić psy i jak tam ohydnie śmierdzi... Ludzie ! Kierunek wybiera się z rozmysłem ! jak komuś nie pasuje, to proszę, niech sobie studiuje co innego ! Zootechnikiem, tak jak i weterynarzem, zostaje się z "powołania" ! Co z tego, że w przyszłości nie będziecie pracować w swoim zawodzie, ale chodzi o satysfakcję, że się studiowało to, co się naprawdę kocha. Jesli ktoś kocha zwierzęta, interesuje się ich biologią, to niestety, ale musi choć trochę tej anatomii poznać. Tak samo zresztą, jak musi sie nauczyć biochemii i fizjologii, bo bez tego nie będzie się na zwierzętach znał ! A co do smrodu.. to ja przepraszam... jesli ktoś ma torsje już na etapie wąchania formaliny, to ja radzę ze studiów zrezygnować, bo później mu przyjdzie chodzić po kanałach gnojowych w oborach, po kurnikach z chowem ściółkowym i po rzeźniach wszelkiego rodzaju.
Nie wiem, jak to jest na innych uczelniach; może warunki są gorsze... Ale gwarantuję, że u nas nikomu na anatomii na wymioty się nie zbierało, a co więcej - wszyscy anatomię wspominają jako fantastyczny i najlepszy ze wszystkich przedmiot i nikt nigdy sie nie skarżył, że musi patrzeć we wnętrzności martwych psów. W końcu to nauka... ! A zwierząt się tu NIE DRĘCZY, wbrew powszechnym opiniom...