Dobra, ja sie nie wypowiadam, bo moje zdanie i tak znacie, a bluzgać nie będę.
Tylko mam teraz takie zasadnicze pytanie - czasem jeździma z Alikiem 1) do lasu graniczącego z rezerwatem, 2) do lasu niedaleko WAT-u (Wojskowa Akademia Techniczna, ten rezerwat jest również niedaleko od niej). W Warszawie, na te prawie dwa miliony ludzi myśliwi pewnie też są, zwłaszcza że zarówno w mieście, jak i wokół miasta jest mnóstwo lasów, a w łąko-laso-parku niedaleko mojego domu jakieś 10 lat temu jeszcze były lisy. Alika w lesie na smycz nie wezmę, bo nie ma potrzeby - skoro chodzi bez smyczy przy ruchliwej ulicy i jest zero problemów, to czemu mam brać w lesie, gdzie z kolei uniemożliwię mu łażenie po okolicznych krzakach (smycz się plącze wokół drzew)? W sumie chodzenie z nim na spacer do lasu ze smyczą nie ma większego sensu, bo wtedy pozbawię go największej przyjemności.
Pies w lesie znajduje się w odległości góra 10 metrów ode mnie, głownie na linii ścieżki. W związku z powyższą sytuacją - czy jest możliwość że jakiś ułom mi go postrzeli/zastrzeli? ._. Teoretycznie przy rezerwacie raczej nie powinni polować, ale cholera ich wie, zwłaszcza po tym, co sie czyta w tym temacie. A w takim wypadku, to klienta osobiście rozszarpię zanim jeszcze zdołam się skapnąć o co chodzi. Tak więc mam wątpliwości, czy tam nadal chodzić ._."