Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: "Uszka" - mała "dogoterapeutka" - czy jej serduszko wytrzyma kolejną tragedię..?  (Przeczytany 1035 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Marka

  • Gość
Jej historia jest długa i smutna.
To najwrażliwszy pies jakiego dotąd spotkałam na swojej wolontarystycznej godze...

Uszka miała kiedyś Panią i dwie małe jak ona koleżanki-suczki. Nie wiem dlaczego, ale któregoś dnia jej Panią eksmitowano z zajmowanego mieszkania, a Uszka i jej
towarzyszki trafiły latem 2005 r. do sochaczewskiego schroniska. Tamte dwie radziły sobie jako tako - Uszka zszokowana i nieszczęśliwa okupowała zwykle najdalsze kąty, wtulając się w ścianę i patrząc na świat najsmutniejszymi oczami jakie może mieć pies...

Pamiętam, jak przychodziłyśmy do schroniska, a kilkanaście psów biegających wtedy po podwórku przy furtce przybiegało do nas, obskakując i ciesząc się, i tylko ona, mała Uszka stała zawsze gdzieś z boku i dopiero na koniec zachodziła gdzieś z tyłu i tylko jej wielkie oczy pytały "a mnie też pogłaszczesz...?"

Uszka spędziła w schronisku ponad rok, zanim los zesłał jej szansę na nowy dom.
W tej pospolitej urody, ale niezwykłego serca suni zakochała się Pani Ania - osoba
chora na stwardnienie rozsiane. Pani Ania szukała małego, delikatnego psa, który
zapewni jej towarzystwo nie wymagające energicznych zabaw.
Uszka okazała się doskonałym małym psim dogoterapeutą. Z miejsca "wyczuła" stan
swojej nowej Pani, leciutko wskakiwała na łóżko chorej, niezwykle delikatnie
przytulając się do niej. Pamiętam, jak Pani Ania mówiła mi, że miała w życiu wiele
psów, ale to Uszka jest pierwszym psem, który tak naprawdę potrafi wysłuchać
ludzkich zwierzeń i samym wzrokiem wykazać ogromne zrozumienie dla ludzkiej
niedoli. Być może dlatego, że sama Uszka wiele psiej i ludzkiej niedoli widziała
już w życiu...

Rodzina Pani Ani także zakochała się w Uszce, zgodnie zaświadczając, że to najgrzeczniejszy pies, jakiego można sobie wyobrazić. I tak dane było małej Uszce
przeżyć 12 miesięcy szczęśliwego życia.

Dwa tygodnie temu zły los jednak znowu upomniał się o tą biedną sunię - jej Pani,
dla której Uszka była ostatnim, najwierniejszym psim przyjacielem zmarła...
Niestety nikt z rodziny Pani Ani nie może się nią zajmować - córka wyprowadziła się
do swojego chłopaka, a babcia, która została sama i bardzo podupadła na zdrowiu
chce wyjechać do rodziny w Łodzi, gdzie niestety także nie ma miejsca dla Uszki...

Uszka - wrażliwa psia dogoterapeutka, znów szuka swojej ciepłej domowej przystani, w której będzie mogła już zamieszkać do końca swoich dni (bo nie wyobrażam sobie, żeby wrażliwe serduszko tej małej psiny zniosło jeszcze kiedyś tragedię kolejnego rozstania...).

Czy Uszka ma jeszcze szansę na to, że ktoś zakocha się w jej mądrych oczach..?



Czekam na telefon od dobrej duszy, która zechce ją pokochać: 0-507920043, E-mail: [....]arka@poczta.fm



PS. Uszka ma ok. 5 lat, jest wielkości większego jamnika, choć przypomina raczej
corgi; jedno oczko ma jakby większe od drugiego i z plamką, ale nie jest to żadna
choroba, tylko wada.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.052 sekund z 21 zapytaniami.