Forum Zwierzaki

Zwierzęta => Koty, kotki, koteczki => Wątek zaczęty przez: Inia w 2007-04-21, 17:01



Tytuł: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: Inia w 2007-04-21, 17:01
Dzisiaj Wiedźma (już zdrowa :D) dostała towarzysza :VoV:. Właściciele musieli oddać Main Coona ponieważ ich córka dostała alergii na sierść kota, więc teraz Rudy ma zamieszkać u nas (bo prawdopodobnie trafił by do schroniska :().
Jest jednak problem. Wiedźma, która była domu pierwsza, nie toleruje Rudego. Na dodatek kotka ma dominujący, wręcz agresywny charakter. Na samym wstępie rzuciła się na niego i wyrwała mu kłębek (mały na szczęście) futra. Teraz na niego syczy, prycha, warczy, ale Rudy mimo, że jest spokojnym kotem to również rzucił się na kotkę. Wiem, że to dopiero pierwszy dzień i to raczej normalne, że koty są nieufne wobec siebie ale niepokoi mnie, że oba są dominujące i pewne siebie. Rudy jest jednak dwa razy większy od Wiedźmy, która boi się go. Po przybyciu kota, Wiedźma straciła apetyt. Mamie udało się jakoś ją namówić aby zjadła troche, co zrobiła niechętnie.
Czy takie koty mają szanse się pogodzić ze sobą? Oba koty są wysterylizowane i mają ok. roku


Tytuł: Odp: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: kareena w 2007-04-23, 20:28
musisz dac im wiecej czasu. I troszkę faworyzuj wiedzme :)

u mnie 8 letni kocur sie obrazil gdy przyprowadzilam 5tygodniowego maluszka :P


Tytuł: Odp: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: Inia w 2007-04-24, 09:56
Wiedźma jest oczywiście faworyzowana i teraz jest bardzo zainteresowana Rudym :) i łazi za nim krok w krok. Nie pozwala mu się przybliżyć do siebie, a sama czasem podchodzi aby obwąchać go. Rudy z to nie może nawet na nią popatrzeć, bo szybko zaczyna wtedy syczeć.
 Przy okazji wygląda na to, że podporządkował się jej i schodzi jej z drogi.


Tytuł: Odp: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2007-04-24, 13:30
u mnie tez byka wielka obraza, gdy w domu pojawila sie tula - miala wtedy jakies 7 tygodni. Teraz - kilka miesiecy pozniej szirak - 13 letni starzec pogodzil sie juz z tym, ze intruz jest w domu - tyle, ze nie lubi malej i tlucze ja przy kazdej mozliwej okazji....


Tytuł: Odp: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: kkaassiiaa w 2007-05-01, 13:26
Mój kot miał bardzo duże problemy z zaakceptowaniem psa w domu. Rudek rzucał się na psa jak tygrys na ofiarę. :lol:  Chociaż długo to trwało, w końcu się pogodził, ze co jakiś czas przychodzi do nas pies. Za to całkowicie ineczej zachowuje się w stosunku do kotki sąsiadów, z którą spotyka sie na balkonie. Moze wyczuwa u niej dominyjący charakter, ale jest bardzo miły, spokojny wręcz niesmiały. Za to ona go goni i biedak bardzo sie boi, chociaz jest u siebie. :/


Tytuł: Odp: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: Inia w 2007-05-02, 15:05
Dzięki za opowiedż :D. Koty już ze sobą się oswoiły. Jaż nawet bawią się ze sobą (szczególnie kochają biegać o 3 nad ranem xD). Jednak nadal czasami się gryzą i to chyba nie dla zabawy (może aby ustalić pozycję?).


Tytuł: Odp: Dwa koty, dwa charaktery i zero tolerancji...
Wiadomość wysłana przez: Pańcia Loli w 2007-05-31, 12:07
Ja miałam w domu kiedyś taki przypadek...
Najpierw w domu zamieszkała Kociunio kotka znaleziona i przyniesiona w zębach przez psa - suka miała wcześniej małe i jak była na spacerze z koleżanką to wyszperała małego kociaka..to własnie była Kociunio.Po jakimś czasie psiczka stała się zazdrosna o małego kotka którego wszyscy kiziali i miziali...trzeba było więc oddać kociczkę a wtedy pojawiła się moja siostra która ją wzięła i przyniosła do chaty.Kociunio była okropnie niedobrym kotem!gryzła,drapała,właziął na firanki,porcjowała gazety kartony, ogólnie siała zniszczenia...potem jako dorosła kotka miała małe...i w tym moją ulubienicę KINIĘ która została z nami....
Kotki mieszkały razem ze sobą 2 lata...były chwile wielkiej miłości bo Kociunio była nadopiekuńcza matką....karmiła Kinię do roku czasu!!!!na co weterynarz mówił że to jest wynaturzenie i nam nie wierzył że coś takiego jest możliwe....do momentu kiedy na stole postawiliśmy Kociunia, obok Kinię 3 sek.stały a potem było mlask mlask...Kińka ciągnęła cyca.
Potem Kinia dojżała...no...i zaczęły się cyrki to miłość a za chwile się ganiały i gryzły to myły sobie uszy a za chwile była walka na pięści...
Koszmar zaczął się w momencie kiedy Kinia miała małe w tym samym czasie co Kociunio
Kociunio matka nadopiekuńcza, a Kinia wyrodna matka która wymyśliła sobie poród na krześle!i wogóle nie zajmowała się kociakami-trzeba było jej pilnować....
Kinia najlepiej to potrafiła myć małe...
A kociunio stwierdziłą że pomoże swojej córeczce przy dzieciach za co ta się śmiertelnie obraziła bo chyba myślała że matka chce zabrać jej dzieci....no i zaczeły się bić do krwi!!!!
Kociunio musiała zamieszkać u siostry w sypialni a Kinia była władczynią reszty domu...jak tylko uchyliły się drzwi od sypialni to Kinia atakowała...koszmar!!!!
Skończyło się to tak że wyjechałam do innego miasta i Kinie zabrałam ze sobą...
hehhe ale nie specjalnie -tak pokierował mnie los.
Kinia niestety w nowym miejscu przeżyła tylko rok..potem zginęła...rozjechał ją samochód...
Kochałam ją bardzo mocno...
Teraz mam Lolkę...jej siostrę już nawet nie wiem którą z kolei...Lolka urodziła się w dniu śmierci Kini...