chodzi mi o lecznice przy ul. Ku Dolom 6. Beznadziejne podejscie do pieska-jamnika.Ciezko mi o tym pisac, bo moj ukochany jamniczek juz nie zyje.
we wrzesniu pojechalam tam z moim pieskiem bo zauwazylam, ze zrobil mu sie taki malutki czerniak na brzuszku.Pracujaca tam Pani zbagatelizowala sprawe, mowiac, ze to moze byc czerniak ale nie musi byc zlosliwy
no wiec okey, ona jest w koncu ekspertem a nie ja, zaufalam jej i piesek moj dostal jakies tam leki(bo od pewnego czasu taki troche slabszy sie zrobil i juz tak po schodach nie mogl smigac). Jednak po jakims czasie pojechalam tam znowu, i znowu to samo-zastrzyk i skasowala troche pieniedzy. wczesniej gdy tam jezdzilam z moim pieskiem-bylam zaniepokojona taka ruchoma góla, ktora mu sie zrobila pod broda-ale ta sama Pani stwierdzila ze "to powiekszony migdal!". i koniec.Te gole piesek mial az do teraz.
Nie wytrzymalam, nie pasowalo mi cos-a czerniak u pieska byl juz wielkosci winogrona i caly czas sie powiekszal- zmienilam weterynarza-niestety za pozno juz bylo
ale musze przyznac, ze nowy weterynarz-Pan i Pani Cymbrylowicz z ul. Toszeckiej maja super podejscie i zawsze bede zalowala, ze nie poszlam do nich wczesniej. Od razu zaproponowali zrobienie pieskowi USG, pierwszy (!) raz w zyciu piesek mial badanie prostaty-tego w poprzedniej lecznicy nie proponowali!! Olali to!!! Pan Cymbrylowicz dokladnie wypytywal o objawy i zachowanie pieska,niestety usg juz wykazalo, ze to nowotwor sledziony, w ogole z pieskiem juz bylo bardzo zle-chodzil jak pijany, mial krew w moczu itd.
Nigdy nie chorowal,a mial juz 14 lat wiec operacja bylaby duzym ryzykiem-poza tym przy tak zlym stanie nowotwor mogl juz zaatakowac pluca. Wiem, ze mozna by mu bylo uratowac zycie wtedy wlasnie we wrzesniu, gdy czerniak, ktory zauwazylam byl maly a badania krwi nie byly takie zle jak teraz.Byly tam jakies zmiany, ale pani w lecznicy przy ul. Ku dolom powiedziala, ze to typowe dla pieska w tym wieku-prosze za 3 miesiace przyjechac to badanie powtorzymy i bedzie wiadomo co to jest!!!! Tak, ale po 3 miesiacach moj piesek byl juz tak chory, ze trzeba go bylo uspic!!!
Dlatego-jesli jest tutaj ktos z Gliwic to lepiej aby jego zwierzatko nie trafilo na te pania, najlepiej jak pojdzie do sprawdzonego i chyba coraz bardziej lubianego w moim miescie p.Cymbrylowicza, ktory naprawde zawod swoj wykonuje z pasja to widac i zwierzeta to tez czuja.
Jest mi przykro bardzo, bo to byl wyjatkowy piesek-do konca swoich dni-pomimo bolu i jak juz nawet nie umial chodzic-probowal bawic sie swoja pileczka,z ktora tez zostal pochowany na swojej ulubionej dzialce gdzie zawsze ryl i kopal jak to jamnik.
Pozdrawiam wszystkich kochajacych zwierzeta.