Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Bez tytułu.  (Przeczytany 5472 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Bez tytułu.
« : 2008-03-26, 20:09 »
Następne opowiadanie, chociaż ta część nie jest tak interesująca, mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie przestanę pisać Nieszczęsnej Pisarki, bo ją będę chyba pisać aż do śmierci! :lol: Zresztą, akcja tego opowiadania dzieje się w tej samej szkole, ale rok wcześniej (bo NP dzieje się w roku szkolnym 2007/2008, a to w 2006/2007, chociaż później będzie już następny rok szkolny ;p). Będą tu też występować postacie z mojego zakończonego, krótkiego opowiadania pt. "Boże Narodzenie". ;p Dobra, koniec ględzenia, przechodzimy do opowiadania. ;)
------
22 maja 207 – wtorek
    Majowe słońce wkradło się do małego pokoiku z pomarańczowymi zasłonami, napełniając go światłem, a jednocześnie jakimś nieuzasadnionym optymizmem. Tak właśnie nazywała to Klara Jodłowska, która ten pokoik zamieszkiwała. Nieuzasadnionym optymizmem było uczucie, które według Klary mogło pojawić się w każdej chwili i w każdym miejscu. Ten optymizm wkradał się do serca niespodziewanie i napełniał je dziwnym szczęściem, choćby ta osoba miała mnóstwo kłopotów. Na kilka sekund wydawało się, że wszystkie problemy można łatwo rozwiązać, że chciałoby się skakać ze szczęścia i krzyczeć, a potem optymizm nagle przemijał, pozostawiając jednak w sercu odrobinę pozytywnego nastawienia, które potem zagrzewało do rozwiązywania problemów. I właśnie w tej chwili Klara poczuła ten „nieuzasadniony optymizm”, gdy słońce napełniło jej pokoik przyjemnym światłem. Stanęła przy oknie i przez chwilę rozmyślała o tym, jaki świat jest piękny. Patrzyła się na błękitne niebo i na kłębiaste chmury, które tworzyły na tym błękicie białe plamy, obserwowała ptaki, jak kursują po niebie, aby później zniknąć wśród zielonych drzew. Na chwilę zapomniała o sprawdzianie z matematyki, który miała dzisiaj pisać, a z geometrii nie umiała zupełnie nic. Zapomniała o swojej najlepszej przyjaciółce, Martynie, z którą się wczoraj pokłóciła, a także o starszym bracie Pawle i jego głupich pomysłach, które naprawdę przekraczały granice jej wytrzymałości. Zapomniała o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach, dając się na chwilę porwać radosnemu uniesieniu. Dopiero potem dotarło do niej, że wszystko nie jest aż takie piękne, jakby się mogło wydawać. Odeszła od okna i usiadła na łóżku.
- Trzeba się już zbierać do szkoły – powiedziała na głos. W tym samym momencie drzwi, na których naklejony był jakiś duży plakat, otworzyły się. Paweł Jodłowski wszedł do pokoju swojej młodszej o cztery lata siostry. Widocznie był na coś zły, bo niesamowicie trzęsły mu się jego zaciśnięte pięści.
   Paweł był całkiem przystojnym chłopcem, uczniem trzeciej klasy gimnazjum. Był wysoki, jego głowę pokrywały proste i wiecznie nieuczesane, czarne włosy. Gdy był w dobrym humorze, możnaby pomyśleć, że jest najspokojniejszym chłopakiem na świecie, lecz kiedy się denerwował, lepiej by było uciekać, niż stać blisko niego. Właśnie w tej chwili Paweł był w tym drugim stanie. Klara zerwała się z łóżka, a jej brat zaczął mówić – zdenerwowanym i głośnym głosem:
- Gdzie są moje listy?! – krzyknął, patrząc się na zdziwioną siostrę. – Były na moim biurku, przy komputerze. Ty tam wczoraj byłaś. Oddaj mi je, są... są strasznie ważne!
- Dobry żart, ale ja nie brałam żadnych listów! – zawołała Klara. – Myślisz, że interesują mnie te słodkości, które do ciebie pisze ta twoja Aneta?
- Skąd wiesz, że są od Anety?!
- Zgaduję! – powiedziała Klara, przypominając sobie co robiła wczoraj w pokoju Pawła. – Ale mogę sprawdzić, czy nie wzięłam przypadkiem, bo miałam tam dużo papierów – sięgnęła po swoją teczkę i wyjęła spory plik kartek. Przeszukując, rzeczywiście znalazła wśród nich dwie mocno różowe koperty. Ze stojeckim spokojem podeszła do brata i wręczyła mu je. Paweł zdenerwował się jeszcze bardziej i, biorąc od siostry listy, chciał coś powiedzieć, ale Klara była pierwsza.
- Nie wzięłam ich, znaczy... Wzięłam, ale przypadkowo, razem z resztą kartek. Nawet nie wiedziałam, że tu są – próbowała się jeszcze bronić, ale widziała po minie Pawła, że to nic nie da. Chłopak zastanowił się chwilę, zacisnął wargi, obrócił się na pięcie i zły wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
- Obraził się –mruknęła Klara i weszła do łazienki, uśmiechając się posępnie.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #1 : 2008-04-02, 16:42 »
Niezła ta Aneta :P Pisać listy w różowych kopertach :D :P od razu widać, że miłosne :D :P


No i znowu bląd, który mnie uderzył też w NP, ale tam zapomniałam o nim napisać. Stoicki spokój, a nie stojecki.
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #2 : 2008-04-03, 20:24 »
Niestety już nie mogę w poście poprawić, ale w pliku na komputerze to zrobię, dzięki za informację, bo coś mi właśnie nie pasowało w tym zdaniu, ale nie wiedziałam co. xD

   Klara stanęła przed lustrem i pełnym krytyki spojrzeniem zmierzyła swoje odbicie. Nigdy specjalnie nie przejmowała się swoim wyglądem, chociaż uważała, że nie jest zbyt ładna i zdecydowanie za chuda. Miała proste, czarne włosy do ramion i długą grzywkę, nad dużymi, brązowymi oczami. Przygładziła rozczochrane włosy – później je rozczesze. Teraz trzeba było iść zjeść śniadanie, bo z kuchni dochodził głośny gwizd czajnika, w którym gotowała się woda na herbatę. Umyła twarz zimną wodą i wyszła z łazienki, a w kuchni usiadła przy stole, przysłuchując się rozmowie taty z Pawłem. Widocznie pan Jodłowski poczuł nagłe pragnienie, aby dowiedzieć się czegoś więcej o dziewczynie swojego prawie już szesnastoletniego syna.
- Co tam słychać u Anety? –zagadnął wesoło, smarując kromkę chleba masłem i kładąc na nią żółty ser.
- A co ma być? Wszystko dobrze, normalka –oparł Paweł, trochę zdziwiony tym pytaniem.
- Jak jej idzie w szkole? –kontynuował pan Jodłowski.
- W porządku. No... Jest chyba najlepszą uczennicą w klasie –mruknął chłopak.
- No patrz, znalazłeś sobie dziewczynę mądrzejszą od siebie! –zawołała ze śmiechem Klara, oczekując reakcji Pawła, który rzeczywiście się bardzo zdenerwował i kopnął ją w nogę pod stołem.
- Pawełku, w takim razie Aneta powinna cię trochę poduczyć, skoro tak się... lubicie – włączyła się do rozmowy mama Klary, uśmiechając się.
- Tak, a szczególnie z matematyki –dodał tata, na co Paweł wstał od stołu i wyszedł z kuchni, mówiąc żeby „wszyscy się od niego odczepili”, zaś Klara cicho zachichotała.

   Stanęła pod ich salą lekcyjną, a nad drzwiami pisało: „kl. 5a”. Stało tu już kilka dziewczyn i rozmawiały o rzeczach, które miały być na dzisiejszym sprawdzianie z matematyki. Klara oparła się o drzwi i w ponurym spokoju czekała aż ją zauważą. Wreszcie któraś z dziewczyn, z jasnymi, kręconymi włosami, odwróciła się do niej i powiedziała z bardzo sztucznym uśmiechem na twarzy:
- O, Klara przyszła! Słuchaj, mam ci do opowiedzenia świetną historię, bo ja wczoraj szłam do sklepu z mamą i wiesz, kogo spotkałam?
- W sklepie? –spytała i włożyła ręce do kieszeni spodni.
- Nie w sklepie, tylko jak tam szłam! –zdenerwowała się blondynka. – No to jak myślisz, kogo spotkałam, no co, Klara?
- Pewnie kogoś z naszej klasy, no nie? – Klara już znała wiele takich historyjek. Jej koleżanki opowiadały sobie wciąż podobne rzeczy, ale Klara nie rozumiała, co może być takiego świetnego w tym, że się gdzieś spotkało najprzystojniejszego chłopaka w szkole czy najgłupszą dziewczynę na osiedlu.
- Spotkałam Ma-te-u-sza! –przesylabowała blondynka, rumieniąc się aż po uszy. – No i, słuchaj, wiesz, jaki on jest? Powiedział mi „cześć”, och, wiesz jak się na mnie patrzył! A moja mama mnie później spytała co to za sympatyczny chłopak, bo on jej powiedział „dzień dobry”. A ja powiedziałam, że to Mateusz z mojej klasy. Jechał na rowerze i specjalnie się zatrzymał, żeby się ze mną przywitać! – skończyła dziewczyna i czekała na reakcję Klary, która zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. Koleżanka widocznie oczekiwała, że panna Jodłowska będzie okazywać taki sam entuzjazm jak ona sama, ale Klara nie umiała nawet takiego entuzjazmu udać.
- Kasia, ale nie wiem, co w tym jest takiego świetnego. Każdy dobrze wychowany chłopak, jadąc rowerem, zatrzyma się i powie „cześć” koleżance z klasy. Chociaż taki Mateusz to i tak wyjątek, bo w naszej klasie mało znam chłopaków którzy są „dobrze wychowani” –i tym samym nieświadomie rozwiała wszystkie marzenia Kasi, która – głęboko obrażona – odwróciła się do reszty koleżanek, nie zaszczycając już Klary żadnym zbędnym spojrzeniem.
   Po chwili zjawiła się reszta klasy 5a i zadzwonił dzwonek na lekcję matematyki. Klara zerknęła na Kasię. Wpatrywała się swoimi niebieskimi oczami w Mateusza, który o czymś żywo dyskutował z resztą kolegów. Był to wysoki, ciemnowłosy chłopak, ale według Klary zupełnie pozbawiony jakiegoś nadzwyczajnego uroku. Taki ktoś na pewno nie mógłby być obiektem jej westchnień.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedz #2 : 2008-04-03, 20:24 »

Lolusia666

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 290
  • Śmierć...
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #3 : 2008-04-04, 17:22 »
Tak, tak, droga Kitko. Spojrzałam na opowiadanie i pomyślałam "O Boże", bynajmniej nie ze wspaniałości ów pracy.

Znudziło mi się w kółko czytanie twoich prac opowiadających ciągle o tym samym. Była sobie dziewczyna, chodziła do piątej klasy, a jej koleżanki nie za bardzo ją lubiły. I był taki chłopak, za którym szalała taka jedna i pewnie później Klara będzie jego dziewczyną... I znowu to samo - opisujesz jakiś pokoik, później są w szkole, rozmawiają, nic się nie dzieje, fabuła leży... ja wiem, że ty chcesz pokazać, że umiesz opisiki ładne walić i przedstawiać jakąś historię, ale - zlituj się Boże - ileż można razy pisać to samo?... Czy ty robisz kopię NP w tej chwili?...
 Wiesz, ja bym powiedziała, że twoja wiedza nie ogranicza się tylko do obyczajówek, ale mogłabyś kiedyś napisać coś innego, niż to lub fantastyka. Jakaś przygodówka, bo ja wiem, Horror (niefantastyczny), pamiętnik dorosłego mężczyzny, albo kobiety, świat zwierząt... można wymyślić nieraz tak ciekawe rzeczy, a ty swój talent teraz ograniczysz do jednej, jedynej historii dziewczyny z klasy piątej?...

Aha, jeszcze jedno. Jeśli już masz zamiar pisać o dziewczynce z klasy piątej, to BŁAGAM NA KOLANACH, zlituj się! Nie produkuj cały czas idealnych postaci!... to bardzo razi...

A opisy dobre.

Pozdrawiam.
Zapisane
Żyć... umierać... być nieśmiertelnym...

"...Zawsze są powody do zabicia człowieka. Nie sposób za to udowodnić, że powinien żyć..."

Jedyna winna. Skazana na śmierć. Fajnie, niee? x3

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #4 : 2008-04-04, 17:49 »
Dzięki, Lolusiu za słowa krytyki, bo ja to wolę niż ciągłe wychwalanie. :D Tak szczerze, to opowiadanie tylko na początku się wydaje takie nudne i może nawet "podobne" do Nieszczęsnej Pisarki. Później chciałam trochę rozwinąć tą fabułę, no i nawet rozwinęłam, tyle że w moim zeszycie i jeszcze na komputer nie przepisałam.
Była sobie dziewczyna, chodziła do piątej klasy, a jej koleżanki nie za bardzo ją lubiły.
Tak szczerze mówiąc... one ją lubią, o czym na przykład świadczy to że Kasia chciała się Klarze zwierzać ze swoich sekretów.
I był taki chłopak, za którym szalała taka jedna i pewnie później Klara będzie jego dziewczyną...
Wyobrażasz sobie, co by było, gdybym ja naprawdę chciała, żeby Klara była jego dziewczyną? :D Spaliłabym się chyba ze wstydu, że to co piszę jest takie przewidywalne (i tak jest przewidywalnexD). :) Tak naprawdę, to ona w żadnym wypadku nie miała nią być, bo ja takich romansideł nie lubię. Nie mogłabym tworzyć takich oklepanych tekstów, chociaż ostatnio moja koleżanka mnie zapytała, po przeczytaniu kilku stron tego opowiadania w zeszycie: "No to w kim się zakocha ta Klara - w Mateuszu czy w Marcinie?". Widocznie uważała, że w końcu Klara będzie się musiała w którymś zakochać. Nic bardziej błędnego. Nie zakocha się w żadnym z nich.  :D I nawet takiego wątku nie planuję.
Nie produkuj cały czas idealnych postaci!... to bardzo razi...
Klara jest podobna do mnie - ale czy ja jestem idealna????!!!!  :lol: Tym mnie rozwaliłaś :P
ja wiem, że ty chcesz pokazać, że umiesz opisiki ładne walić i przedstawiać jakąś historię
No... nie chcę pokazać, że podobno umiem "opisiki ładne walić". Chcę pokazać moje opowiadania. Nawet, jeśli mają mnóstwo wad. Piszę to, co chcę napisać i na razie to mi wystarczy. A na konkursy daję opowiadania bardziej interesujące - chociaż do fantastyki nigdy się nie zabiorę, bo nie potrafię.

No to tyle  :)
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #5 : 2008-04-04, 18:33 »
Zgodzę się z Loleczką.
Twoje opowiadania są... Nooo... Praktycznie wszystkie takie same. O dziewczynie, nie mającej zbyt wielu przyjaciół i otaczają ją głównie same lalusie...
Nie żeby mi się nie podobało.
Myśle, że mogłabyś spróbować fantasy. To wcale nie jest takie trudne.
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #6 : 2008-04-04, 18:39 »
Ołk, może spróbuję, ale po prostu to nie mój typ... Nie lubię książek fantasy, opowiadania czytam, ale nie interesuję się po prostu takimi rzeczami. Ale i tak będę to opowiadanie pisać. :P
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Lolusia666

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 290
  • Śmierć...
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #7 : 2008-04-05, 19:00 »
Hmm... na początku może przedstawiłaś swój punkt widzenia, ale później wydawało mi się, że Klara patrzy na wszystkich z góry, jakby była niesamowitą panią. Może chciałaś ją przedstawić jako dorosłą. Dobrze przynajmniej, że nie napisałaś jej odpowiedzi na "sekret" - jakbym tego nie nazwała, ale innego określenia trafnego znaleźć nie mogę - "dobra, fajnie", albo "co ty, no naprawdę?! A wiesz, że..."... Tylko, że tak jakby mi to nie pasuje.

Hm, zastanawiam się nad jednym jeszcze... czy z czegoś o takim początku da się zrobić coś innego?... Hmmm, pomyślmy, możesz zrobić takie jajo, że się wyprowadzą skądś tam, gdzieś tam, ale wydaje mi się, że ukazanie w takim wypadku początkowych wątków jest denne... mogłabyś zrobić, że znalazła pamiętnik, czy cuś, albo od razu Death Note... Hmm, a może zrobisz z tego mały Armaggeddonik i powybijesz wszystkich "ludziów" na świecie, a ona zostanie i będzie płakać nad swoimi "koleżankami"... cóż, mam nadzieję, że następna część będzie lepsza i nie będziesz się musiała "spowiadać" ;P.

Pozdrawiam.

P.S - nie, że się na tobie uwzięłam, ale ja nie lubię chwalić ludzi ;p. Zawsze im robię pranie opowiadań ;p. To kiedyś było nazywane rozkładem na części pierwsze, ale teraz jest już chyba dużo gorzej... bo teraz jestem zdolna z lupą siedzieć przy monitorze i wypatrywać błędów... tak, jakbym nie czytała dla przyjemności, tylko dla wytykania błędów O________o' cóż, widać, że rośnie ze mnie polonistka... Hmmm... ale dla przyjemności też czytam. Opowiadania "mistrzów" i moich nauczycieli ;P.
Zapisane
Żyć... umierać... być nieśmiertelnym...

"...Zawsze są powody do zabicia człowieka. Nie sposób za to udowodnić, że powinien żyć..."

Jedyna winna. Skazana na śmierć. Fajnie, niee? x3

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #8 : 2008-04-05, 22:26 »
Lolusiu, nawet nie myślę, że się na mnie uwzięłaś, bo mimo wszystko to co piszesz o tym opowiadaniu jest prawdziwe. :D

   Pani Błędowska ze złośliwym (chociaż nauczycielka nigdy by się do tego nie przyznała) uśmiechem na pomarszczonej twarzy, otworzyła drzwi do sali i wpuściła uczniów.
- Będzie dzisiaj sprawdzian, proszę pani? – spytał jasnowłosy Kuba.
- Oczywiście – odparła Błędowska chłodnym tonem.
Dziewczyny wchodziły do klasy przepytując się nawzajem z geometrii. Klara kroczyła na samym końcu. Martyna Janczarska nie przyszła jeszcze do szkoły, a Klara w ogóle wątpiła, czy przyjdzie. Była jej „najlepszą przyjaciółką”, ale nigdy nie rozumiały się zbytnio, nie „nadawały na tych samych falach”. Martyna zawsze potrafiła wynaleźć jakiś błąd w postępowaniu Klary i go jej wytknąć. Ciągle były na siebie złe, chociaż prawie w ogóle się nie kłóciły, dlatego brunetka nawet się cieszyła, że jej koleżanki jeszcze nie ma w szkole (a może w ogóle nie przyjdzie?). Klara weszła do sali i zajęła miejsce w czwartej ławce przy oknie. Błędowska zaś zaczęła rozdawać uczniom sprawdziany, które mieli pisać przez następne czterdzieści pięć minut. Gdy już rozdała wszystkie kartki, usiadła przy swoim biurku, mówiąc, że ten sprawdzian nie jest taki trudny, ale tylko dla osób, które się uczyły... Nagle drzwi otworzyły się i do sali weszła ładna dziewczyna z jasnymi włosami, które przypominały kolorem dojrzałą pszenicę, i błyszczącymi, szarymi oczami. Była właśnie tym typem urody, o którym Klara zawsze marzyła.
- Przepraszam za spóźnienie! –zawołała, podchodząc do ławki, w której siedziała Klara, i siadając w niej.
- Martyna Janczarska, już myślałam, że nie przyjdziesz na ten sprawdzian – powiedziała Błędowska, patrząc się na dziewczynę stalowym wzrokiem. Pani od matematyki była jedyną nauczycielką, która nie lubiła Martyny w tej szkole, choć z ta dziewczyna była bardzo dobra z tego przedmiotu. Zresztą, Błędowska chyba nikogo nie lubiła, a przynajmniej tak uważali uczniowie, którzy kiedykolwiek mieli „przyjemność” się z nią spotkać.
- Dziękuję, że zrobiłaś nam zaszczyt i przyszłaś na lekcję matematyki – rzekła Błędowska, a w tonie jej głosu dało się usłyszeć jadowitą ironię. Wszyscy chłopcy wybuchnęli śmiechem. Zaś Martyna, z dumnym wyrazem twarzy, podeszła do nauczycielki i wzięła swój sprawdzian. A Klara próbowała się skupić na swoim, jednak nie mogła. Geometria nie była jej mocną stroną, w ogóle nie lubiła matematyki – miała często wrażenie, że matematyka też jej „nie lubi”.

- Łatwa była ta kartkówka – skomentował Kuba Leonowski z ironią, gdy wyszedł z klasy po dzwonku. Klasówka – tak naprawdę- w ogóle nie była łatwa. Błędowska zawsze wymyślała bardzo trudne zadania na sprawdziany z geometrii.
- Pamiętacie, co Błędowska mówiła na początku? –spytała żartobliwym tonem Wiktoria. – Powiedziała, że ten sprawdzian nie jest taki trudny „dla osób, które się uczyły” – naśladowała tak doskonale jej ton, że kilka osób stojących przed nią nagle się odwróciło, patrząc pytającym wzrokiem na Wiktorię, która wybuchnęła śmiechem.
- Ja jakoś się uczyłem... – wtrącił Marcin Fijałkowski.
- Ty? Uczyłeś? – zapytała Wiktoria zdziwionym tonem, nadal się śmiejąc.
- No, wiesz, uczyłem się! I jakoś sprawdzian mi źle poszedł! – zawołał Marcin, a stojący obok niego Mateusz zarechotał wesoło i zaczął bawić się swoją butelką coca-coli, podrzucając ją w górę.
- Ty w ogóle jesteś – Wiktoria zaczęła się zastanawiać nad odpowiednim słowem –niemądry.
Martyna, która właśnie wyszła z klasy, popatrzyła się na Marcina i Mateusza z lekkim z niesmakiem, podniosła głowę wysoko, włosy zgarnęła do tyłu, i wręcz  „rozkazała” koleżankom, aby przestały z nimi rozmawiać „bo to idioci”.
- Martyna, a jak tobie poszedł sprawdzian? –mruknął pod nosem Kuba.
- Ach, dobrze – uśmiechnęła się wyniośle, a Kuba pomyślał, że gdyby nie ta jej wyniosłość, byłaby całkiem sympatyczna.
Klara wyszła z klasy za Martyną i teraz stała w ciszy, przysłuchując się rozmowie. Mateusz pomyślał, że ona chyba nie pochwaliłaby się tym samym co jej koleżanka. W końcu, ileż to razy pani Błędowska znęcała się nad nią na lekcjach geometrii, ile razy Klara myliła na matematyce objętość z polem figury... Tak, to musi być okropne, gdy się jest w cieniu kogoś – w tym przypadku, Martyny. Trzeba ją jakoś rozweselić. Tylko jak?
- Klara – zawołał w pewnym momencie Mateusz – ty biedna dziecino! – i zaczął się śmiać, a Marcin Fijałkowski się do niego przyłączył. Był to wysoki, niebieskooki chłopak z krótkimi, jasnymi włosami. Gdyby Klara miała wskazywać na „niedobrze wychowanych” chłopców, których – według niej samej – było w tej klasie bardzo dużo, na pewno nie wskazałaby na Marcina, czy Mateusza. Nawet jeśli zrobili coś niezbyt dobrego, po chwili już im wybaczano, bo chyba nie dało się ich nie lubić. Mimo wszystko, Klara nie rozumiała, jak Kasia może tak szaleć na punkcie Mateusza. Był naprawdę pozbawiony wszelkiej „romantyczności”, którą powinien posiadać ukochany Klary.
- Nie jestem biedną dzieciną, a w ogóle, to skąd u ciebie takie słownictwo?
- On próbuje być dobrym człowiekiem, ale mu to nie wychodzi! –zaśmiał się Marcin, ale oberwał butelką coca-coli. – Za co?! O.K., ta „biedna dziecina” to się zgadzam, bo nasz proboszcz tak mówi, ale żeby walić po głowie butelką? Jak ty niby chcesz być do niego podobny?
Klara uświadomiła sobie, że proboszcz w ich parafii naprawdę mówił do wszystkich dzieci per „dziecina”, ale Mateusz miał jakiś inny cel, tak mówiąc.
- Jaki proboszcz, stary? Po prostu Klara jest tak straszliwie smutna, chciałem ją rozweselić. I tak mi się jakoś skojarzyło...
- Ja wolę nie mówić, z jakim stwierdzeniem ty mi się kojarzysz – Marcin wyszczerzył zęby.
- Z jakim? –spytała dziewczyna, nawet nie zauważając, że Martyna patrzy się na nią ze złością.
- Oj, Klara, nie mogę się tak wyrażać, przykro mi –mruknął Marcin, a po chwili dodał:- a poza tym, Mateusz byłby zły, a może nawet... już jest zły?
- Zapomniałeś już, co to butelka uderzająca w twoją głowę?
- Tak, ale mi nie przypominaj.
Na twarzy Klary pojawił się nagle niekontrolowany uśmiech. Nie można było się NIE uśmiechać, słuchając tej rozmowy.
- Ty umiesz rozweselać dziewczyny – skomentował Mateusz, gdy weszli do klasy.
- Racja – mruknął Marcin. - Widzisz, stary, ta Martyna to naprawdę jest dziwna i Klara nie powinna się z nią przyjaźnić. Dobrze, że jeszcze nie stała się jej klonem.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedz #8 : 2008-04-05, 22:26 »

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #9 : 2008-04-06, 12:46 »
Łaaaa... Tego Marcina i Mateusza już lubię XD
Coś jak moi kumple XD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Lolusia666

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 290
  • Śmierć...
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #10 : 2008-04-08, 18:26 »
Noo i co to jest?...
Przecie(ż) akcja nie ruszyła się w ogóle do przodu, jest jakaś kartkówka, kogoś tam poznajemy, znowu jest jak w jakiejś obyczajówce, czy ja wiem, telenoweli. A ja myślałam, że wywalisz z jakimś spacerkiem w jesiennym słońcu, albo wypadem nad jezioro w promieniach coraz cieplejszej, najbliższej ziemi gwiazdy. A tutaj znowu szkoła i znowu kolejne klony tworzysz. Jw, to nie tak szybko, ale...

Poza tym jeszcze jedna uwaga. Parę razy musiałam się wracać, bo w rozmowie Marcina i Mateusza, czy jak im tam było, to ja się po prostu gubię. Doszłam do wniosku, że są braćmi, bo ich chyba po charakterach za bardzo odróżnić nie można, chyba, że w jakiejś szczegółowej sytuacji, kiedy chodzi o detale. I gdzie tak pędzisz z tymi postaciami? Ja zaczynam się gubić w imionach, a ty jeszcze ich dajesz więcej, jakby ich mało było. Najlepiej rozpracować po dwóch, trzech na jeden odcinek, ale to tak porządnie, żebym wiedziała, gdzie niebo, gdzie ziemia, a gdzie latają ptaszki.

A ogólnie, to pisz dalej, zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Pozdrawiam i życzę weny.
Zapisane
Żyć... umierać... być nieśmiertelnym...

"...Zawsze są powody do zabicia człowieka. Nie sposób za to udowodnić, że powinien żyć..."

Jedyna winna. Skazana na śmierć. Fajnie, niee? x3

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #11 : 2008-04-21, 17:36 »
Mojego nosa też tu zabraknąć nie może, toteż go wtrącam ;P

Po pierwsze:
Jak już wspomniane zostało, Twoje opowiadania Kituś są BARDZO do siebie zbliżone. Ale napisałaś, że się rozkręci, zatem czekam.

Po drugie:
Kasia nie powierzyła Klarze sekretu, bo czy sekretem można nazwać wiadomość (nie patrzmy tutaj na treść), o której Kasia mówiła najpierw innym dziewczynom z klasy, a potem też Klarze? Wydaje mi się, że sekret powinno znać jak najmniej osób.

Po trzecie:
Biedna Kasia, niedokońca zauważalna w klasie :P Bo jak tak się podnieca (nie mogłam inaczej napisać :P), kiedy kolega Z KLASY jej mówi cześć na ulicy, to znaczyłoby, że normalnie w szkole to ten kolega (a może jeszcze inni) się do niej nie odzywa, a jak się nie odzywa, to pewnie jej nie dostrzega.

Po czwarte:
Dobrze, że Klara się nie zakocha. Osobiście uważam, że miłość w piątej klasie to takie dziecinne, w stylu "Mamusiu, a Piotruś niósł mi dzisiaj plecak, jak wracałam do domu-pochwaliła się pyzata Martynka".

Po piąte:
Kiedy następna część? :D

EDIT:
Nie zauważyłam tej ostatnio napisanej części :P :)

1. Podobają mi się Mateusz i Marcin :) Tacy sympatyczni :D
2. Widać Klara nie jest tak do końca odpychana na bok, skoro powyżsi chłopcy chcieli ją rozweselić :D :)
3. Kituś, kochana, zmień typ matematyczki kiedyś. Bo co czytam jakieś opowiadanie, to jest w nim matematyczka z złośliwym wyrazem twarzy, której nikt nie lubi, ani ona nikogo nie lubi.
 Chociaż w pewnym stopniu przypomina moją babkę od matmy :D A mianowicie te ironiczne teksty :D Ale ja swoją za jej teksty uwielbiam! :D
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #12 : 2008-04-28, 21:24 »
Ale proszę, oszczędźcie sobie komentarzy typu "nic się nie dzieje", bo JA TO WIEM i jakoś mi to nie przeszkadza.

   Martyna prychnęła, a to prychnięcie było wykonane tradycyjnie wyniosłym tonem. Kilku chłopców przed chwilą przeprowadziło bardzo „mądrą” rozmowę, z użyciem wszystkich przekleństw, jakie im tylko przyszły na myśl. Martyna traktowała wszystkich chłopców z ich klasy jako niegodnych niczego idiotów, dzięki czemu nie obeszło się bez komentarza po rozmowie Klary z Marcinem i Mateuszem.
- Nie wiem, jak ty mogłaś rozmawiać z NIMI. Ja bym nie potrafiła – Martyna widocznie uważała, że to właśnie ona jest obiektem godnym naśladowania.
- No cóż, różnimy się – skomentowała Klara z uśmiechem, który Martyna nazwała „denerwującym”. Nie odzywała się do koleżanki przez następne pięć lekcji. Dopiero gdy zadzwonił dzwonek i 5a miała iść do domu, Martyna mruknęła przemądrzałym tonem, że dzisiaj idzie do kina ze swoją mamą na premierę jakiegoś najnowszego filmu.
- Mój brat miał na to iść ze swoją dziewczyną –wtrąciła Klara, co zostało skomentowane chłodnym spojrzeniem Martyny.
- No tak, ale twój brat raczej nie chodzi na premiery...
- Czemu tak myślisz? – Klara wyraźnie odczuła to, że jest traktowana przez koleżankę jako ktoś gorszy. Nie było to przyjemne, zwłaszcza, że niedawno napisała bardzo źle sprawdzian z geometrii, a to ją strasznie przygnębiało.
Jednak nim Martyna zdążyła odpowiedzieć, obok nich rozległ się wesoły głos:
- Głupio jest chodzić na premiery – a panna Janczarska zrobiła minę typu „ach, co za idiota!”, widząc obok siebie Marcina Fijałkowskiego.
- Klara – powiedziała teatralnym szeptem – chodźmy już do szatni.
Obróciła się i, posyłając Marcinowi pogardliwe spojrzenie, wyszła z klasy. Klara jednak za nią nie poszła.
- No, pośpiesz się! – fuknęła przez ramię, bo była jak zwykle przekonana, że koleżanka jej posłucha. Ale ona nadal tam stała, a Martyna zrozumiała, że tym razem będzie musiała wracać ze szkoły sama. Sztywnym krokiem ruszyła do wyjścia, z wysoko podniesioną głową. Marcin obserwował ją jeszcze przez chwilę.
- Zawsze się zastanawiałem, jak wygląda obrażona Martyna – mruknął i włożył plecak na ramiona.
- Całkiem zwyczajnie. W każdym razie ja już się przyzwyczaiłam –westchnęła, przypominając sobie te wszystkie chwile, gdy Martyna się na nią obrażała. Zawsze w takich momentach Klara czuła się bardzo niemile. Z jednej strony, czasem koleżanka miała rację, ale sposób w jaki to okazywała przekraczał wszystkie granice.
- Ja na twoim miejscu bym sobie dał z nią spokój – rzekł Marcin. –Nie ma co mieć takich przyjaciół.
- Lepsze to, niż ich nie mieć – Klara wzięła swój plecak i wyszła z klasy, a Marcin poszedł za nią, bo nie miał po co czekać na Mateusza, który poszedł na jakieś kółko sportowe.
- No to możesz znaleźć lepszych. Ale nie mów już o tym, bo nie lubię gadać na takie tematy.
- Szczery jesteś – podsumowała Klara i uśmiechnęła się.
- Hej ziomy! – usłyszała nagle za sobą znajomy głos. Stał tam Mateusz, szczerząc wszystkie swoje zęby, a Marcin zapytał ze zdumieniem:
- Człowieku, ty miałeś chyba być na nożnej?
- Nie chciało mi się – mruknął Mateusz i znów się uśmiechnął. Klara włożyła ręce do kieszeni bluzy. Szli w kierunki szatni, a w drzwiach wyjściowych chyba zamajaczył zielony plecak Martyny. Na twarzy brunetki pojawił się posępny uśmiech.
- Klara, właśnie widzisz największego lenia na świecie – powiedział Marcin, trącając Mateusza łokciem.
- A raczej dwóch największych leni na świecie – poprawił go wspaniałomyślnym tonem.
- Ale ja jestem fajniejszym leniem, oczywiście!
- Egoista – skomentowała Klara, gdy już weszli do szatni i uśmiechnęła się wesoło. Wiedziała przecież, że w tym, co koledzy mówią i o co się kłócą, nie ma ani krzty zazdrości i egoizmu.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Bez tytułu.
« Odpowiedź #13 : 2008-04-30, 14:37 »
Taka codzienność często wbrew poglądom może być kolorowa :D ot, taka rozmowa z Mateuszem i Marcinem i już ma się uśmiech na twarzy  :jupi2:
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.146 sekund z 28 zapytaniami.