Forum Zwierzaki

Zwierzęta => Koty, kotki, koteczki => Żywienie => Wątek zaczęty przez: Sal w 2004-04-20, 07:13



Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-20, 07:13
Moje kociaste uwielbiają surową rybę. Czasem im podaję (ze 2 razy w tygodniu).
Dziś po raz trzeci Dyziek wkrótce po zjedzeniu (a rzuca sie na nią nieomal, tak mu smakuje) zwymiotował.
Po raz trzeci zwymiotował wkrótce po zjedzeniu ryby.
 :?:
Krawatkowi nic nie jest, więc ryba raczej nie jest nieświeża.
Ości wybieram.
Ryba ma temp. pokojową, nie jest zimna.

Pewnie przestane podawać, tylko co może być tego przyczyną?

Trutnie nie przepadają za wołowiną, więc menu im zubożeje....


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Ash w 2004-04-20, 08:08
Moja Pchelka raz wymiotowala po rybie - przy czym wydaje mi sie, ze zadlawila sie oscia - musialam nie zauwazyc mimo ze wybieralam prawie ze pod lupa :bezsilny: ... to wydaje mi sie prawdopodobne tez w przypadku Dyzia, moze jest bardziej wrazliwy :?:

Inna sprawa, ze surowej ryby kotom lepiej nie dawac - w surowej jest jakis enzym, ktory kociawkom rozpuszcza witamine B. Dlatego lepiej rybeczke przed podaniem podgotowac.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-20, 08:23
Pamiętam, mówiły o tym Myszki, tylko, że moje kociaste nie uznają gotowanego...

Ość?
Starałam się wybrać...
Tylko Dyzio by trafiał na ości, a Krawatek ani razu? :?:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Ash w 2004-04-20, 08:26
Moze inaczej lykaja? u mnie np. Mycha wsio gryzie i ciamka dokladnie, a Pchelka lyka jak gajor :szok: i to ona sie ta ryba wlasnie zadlawila :mysli:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Monik@ w 2004-04-20, 09:34
Salamandra - mój Tomek rzucił się kiedyś na rybę, jakby tydzień nic nie jadł. Finał był taki, że po minucie od skończenia jedzenia puścił fantastycznego pawia na pół dywanu!!!!!
Myślę, że to jest kwestia tylko i wyłącznie łapczywości!!!!!!! Zupełnie jak u psów!
Acha - jeszcze a propos wybierania ości. Moje ostatnio jadają dzikie karpie, które łapie mąż. Podgotowuję, ości wybieram..........jeśli coś zostaje kociaki sobie z tym fantastycznie dają radę. Wszystko wokół miski jest zaplute ośćmi.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-20, 10:11
To by, kurde, pasowało...
Dyziek w ogóle łapczywie je (głodował, biedak, zanim do nas trafił  :( ) i to chyba skutek tych wczesniejszych przeżyć. Tak je, jakby zaraz miało mu braknąc. Zje, a za chwilę znowu żebrze (oczywiście nie dostaje, bo i tak dużo waży - 5 kg).

Mały je z dostojeństwem, strasznie przy tym ciamkając.  :)

Jak oduczyć kota łapczywości? :?:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Ash w 2004-04-20, 10:36
No to pasuje i do moje Pchelki  :roll:
nie wymyslilam, jak oduczyc jej lapczywosci. Jedyne co mi do glowy przyszlo, to karmienie malymi porcyjkami :mysli: ale ona i tak polknie to na raz, a potem czeka i zebrze :bezsilny: tyle tylko, ze nie zadlawi sie ani nie zwymiotuje.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Monik@ w 2004-04-20, 10:53
Cytuj

Jak oduczyć kota łapczywości?

Kurde, nie wiem. U mnie (jak były młodsze) sucha karma stała cały czas, więc za bardzo się nie rzucały jak dostały coś innego. Teraz karmię dwa razy dziennie (m.in. ze względu na psa i hierarchię). Może rzeczywiście tak jak Ash - malutkimi porcyjkami???????
W tej chwili Tomek się nauczył, że nawet jeśli dostaną "furę" ryby to zjada trochę, idzie poleżeć i potem wraca do miski.
Jerry je do wypęku i jemu nie szkodzi. Ma kauczukowy żołądek.  :P


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-20, 11:22
Cytat: Monik@
Jerry je do wypęku  

 :lol: Hasło stulecia!  :wink:

Dyziek też by tak jadł, jakbym mu pozwoliła.  :roll:

Nie sprawdza się to karmienie małymi porcyjkami, bo wiele godzin jestesmy z mężem w pracy i tylko teściowa kotom dosypuje suche (ja daję rano i popołudniu porcje mięcha).
Niestety dosypuje niemało :roll: , bo "miaukają".  :roll:

Wiele razy prosiłam, żeby tylko dwa razy dała po garstce, ale widząc jak ubywa suchego. sądzę, ze daje dużo więcej.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Monik@ w 2004-04-20, 12:01
No nie śmiej się z Jerry'ego. Ten kot wyjada posną kaszę, resztki JAKICHKOLWIEK ludzkich zup z talerzy, zimne ziemniaki, otwiera sobie chlebak i obżera chleb ze skórki, kradnie ugotowaną marchewkę i całą zimę kradł królikowi siano (w związku z czym jego kupki wyglądały bardzo interesująco i niecodziennie).
Skutek był taki, że w wieku 3,5-4 miesięcy pomiędzy kocim rodzeństwem było ponad 60 dkg różnicy w wadze.
P.S. Tomaszek bywa nazywany "wściekłym pawianem", Jerry - "zajączkiem z przeceny" - bo usilnie próbuje wykonywać eleganckie i pełne gracji podskoki i pląsy - ale brzuch mu ciutkę przeszkadza.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-21, 07:47
Dyziek wczoraj "haftował" przez całe przedpołudnie. Wieczorem brykał jak zwykle, więc wołowinę jemu tez dałam. I wszystko jest ok.

Co z tą ryba było nie tak :?:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Monik@ w 2004-04-21, 10:18
Kurde......a może rzeczywiście mu "nie idzie"??????? Może zrezygnuj z ryby w menu Dyzia.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Ash w 2004-04-21, 10:26
Moze jakas alergia pokarmowa :mysli: czy moglaby sie objawiac wylacznie wymiotami? :?:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Myszka.xww w 2004-04-21, 11:29
Sal, a Dyziek czym rzygł? samą rybą? Bo tak mi się szfenda po głowie, że się skłaczył był i se ulżył.

Inna sprawa - niewykluczone, że surowej nie toleruje, to przestaw go na obgotowaną. Jest zdrowsza. Nie wybija witamin z grupy B :P


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-21, 13:49
Haftował "na jasno"  :roll: . Wyglądało dokładnie jak ryba. Teściowa też tak określiła "urobek", który musiała sprzątać  ;) , bo mnie nie było w domu. Po wymiotach dorwał się do wody.

Na zakłaczenie nie wyglądało, bo jak się Krawatek zakłaczył, to miały wymiociny kształt takich wałeczków.
Ale dokładnie nie analizowałam materiału ;) , więc może były tam kłaki.
Tylko zastanawiające jest, dlaczego Dyziek po raz trzeci heftał właśnie po rybie:?: W odstępach iluś dni...
Surowej ryby nie będę już dawać, resztę, która została, ugotuję. Ale nie podejrzewam, żeby chciały zjeść, bo gotowanego nie lubią. :roll:

Odkąd są u mnie czasem dostawały rybę. Nigdy nic sie nie działo. Gdyby i Krawatek miał takie przejścia, stwierdziłabym, że ryba nieświeża, czt coś... A teraz, to naprawdę nie wiem :?:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Monik@ w 2004-04-22, 09:22
A może ma bulimię i się zmusza do wymiotów??? Wiesz...linia i te sprawy? :P


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-22, 12:07
To do niego niepodobne  ;) . Nie zmarnowałby ani krzyny jedzenia - taki żarłok.
 :wink:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Monik@ w 2004-04-22, 12:09
Wypisz wymaluj Jerry.
A propos - widziałam go na zdjęciu - toż to prawdziwy Tygrys. Pręgi jak malowane. Mój to taki sobie zwykły ciapek.


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-22, 12:25
Zwykłe ciapki są najwspanialsze.  :wink:
Mój to właśnie zwykły ciapek, który bardziej niż urodą ujmuje charakterem. Jest cudnym mruczkiem  :) , specjalistą od otwierania klamek, puchatym przytulakiem i strasznym rozrabiaką (jak dostaje głupawki robi cudne miny  :lol: i wspaniale kwęka do much i ptaków).
Jak się do mnie przybłąkał, z umaszczenia nawet mi się nie podobał (bo Krawatek to przecież taki piękniś  :) ), ale dziś to nie widzę poza nim bardziej urodziwego tygrysa!

Dawaj foty swoich do albumu. Niech oczy napasę!


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-23, 07:52
Dyzio ma plamki na brzuszku.
Przez środek plecków ma czarną pręgę, a na boki odchodzą nieomal symetryczne prążki. Na pysiu też ma takie pręgi jakby miał egipski makijaż.  ;)


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-23, 09:07
Jak możesz! ;)
KAŻDY kot jest piękny i inteligentny!  :wink:

Pooglądałm twoje śliczności... :kocham:


Tytuł: Zaszkodziła ryba?
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-04-23, 10:07
Ja też mam tycią znajomość zachowań kotów. Ale zwierzaki chorują przecież tak jak ludzie, więc nie ma nic dziwnego, tak myślę :mysli: , że zdarzają się np. choroby psychiczne zwierząt.
Jesli i tak Jerrego mocno kochasz, to Ci się tylko chwali.  :wink: