Wolontariuszom do schroniska wstęp wzbroniony Wolontariuszki pracowały w schronisku Azyl od lat. Agata Rutkowska, osiemnastolatka z Dzierżoniowa, na przykład – od prawie siedmiu. – Bardzo lubię tę pracę, przywykłam do tego miejsca, do tych psów – mówi Agata. Podobnie inne wolontariuszki. – Nasz praca polega na wyprowadzaniu psów na spacer, czesaniu ich, sprzątaniu ich boksów – opowiada Justyna Kapuścińska. – Pomagamy pracownikom schroniska, których jest niewielu i którzy z tym wszystkim sami by sobie nie poradzili.Choć wszyscy – i wolontariuszki, i kierownik schroniska, i zarząd – uważają, że wolontariusze są niezbędni, od początku maja dziewczęta nie mogą wejść do schroniska.– Mi udało się wejść na teren schroniska tylko dlatego, że jestem członkiem Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Azyl, ale do boksów do psów już wejść nie mogłam – mówi Justyna.Dlaczego zarząd schroniska wydał wolontariuszkom zakaz pracy przy psach?– Nie mają prawa się psami zajmować, bo nie mają ubezpieczenia – mówi Albina Wiśniewska z zarządu. – Same wolontariuszki skarżyły się nam, że nie dopełniliśmy swoich obowiązków, bo nie zapewniliśmy im ubezpieczenia, więc wypowiedzieliśmy im umowy.I choć wolontariuszki wypowiedzeń nie podpisały, zarząd uznał, że ich umowy nie są już ważne.– To jest zemsta za to, że głośno mówimy o tym, co się w schronisku źle dzieje – ocenia Agata Rutkowska. – To nie żadna zemsta, bo nam zależy na wolontariacie – mówi za to Albina Wiśniewska. – Postanowiliśmy znaleźć opiekuna dla grupy wolontariuszy i odpowiednio wolontariat zorganizować. Zaczęliśmy od wypowiedzenia umów. Zresztą nikt nas nie może zmusić, żebyśmy u siebie organizowali wolontariat.ŹRÓDŁO: ARTYKUŁ KAROLINY OSIŃSKIEJ W SŁOWIE POLSKIM GAZECIE WROCŁAWSKIEJ