Czytałam ostatnio wątek, tylko chyba nie na tym forum: chłopak słyszał niechcący w pubie rozmowę dwóch gości, że nie mają co zrobić z żółwiamii. Zainteresował się. Okazało się, że gość jest pracownikiem oczyszczalni ścieków przy jakimś większym zbiorniku wodnym. I przy każdym oczyszczaniu krat zabezpieczających oczyszczalnię wyciągają z tych krat coś około cięzarówki żółwi. Ludzie je wrzucają do wody, oni wyciągają i niie mają co z nimi zrobić. Sklepy nie chcą przyjmować, bo duże nie schodzą, a oprócz tego nie mają przecież świadectwa, skąd żółwie pochodzą. Makabryczna sytuacja. Więc gorąco przyłączam się do apelu, który zapoczątkował ten wątek. Wierzę, że nikt stąd nie wyrzuciłby zółwia tylko dlatego, że urósł za wielki, ale gdybyśmy spróbowali opowiedzieć tę historię, którą tu przytoczyłam w naszych sklepach zoologicznych ... może udałoby się przekonać sprzedawców, aby informowali ludzi jak szybko te zwierzaki rosną i czego potrzebują jak będą wielkie. Wiadomo, że wielu z nich jest nastawionych na zysk, ale może trafimy gdzieś do sumienia. Może choć z 10 sklepów pójdzie dzięki temu po rozum do głowy... Policzcie ile to uratowanych żółwików w skali roku...
Pozdrawiam wszystkich, szczególnie Enolę za ruszenie tego tematu.