Tak, jak to było mówione w tytule, mój chomik ma nowotwór. Byłam z nim u weterynarza, babka go zbadała, osłuchała, oglądnęła i opukała (przy okazji zachywcała sie jego żywotonością:P) i stwierdziła, że mam dwa wyjścia. Albo zostawic chomisia "w spokoju", czyli, skoro narazie mu to nie przeszkadza, niech sobie żyje z tym nowotworem, aż do dnia, kiedy ten nowotwór ją pokona i chomisia umrze, albo drugie wyjście: zabieg. Niestety, może się nie obudzić po nim, ale ma szansę żyć jakoś bardziej po chomiczemu, żeby nie powiedziec "po ludzku". Jak myślicie, które wyjscie jest właściwsze? Ja już podjęłam decyzję na ten temat, ale chciałabym poznać opinię innych:)