Chyba kończę kilkudniową chorobę... Zaczęło się od bólu gardła, po 2-3 dniach ból przeszedł, zaczął się katar. I to taki, że się schylić nie mogłam, bo ciekło, jak z kranu...
No i kichanie... Nie cierpię tabletek, ale łykałam aspirynę. Trudno powiedzieć, czy mi pomogła, czy po prostu choroba się "wyczerpała"
Jeszcze wczoraj w nosie mnie kręciło, w głowie huczało, a dziś pozostał tylko grubawy głos i lekka głuchota, która momentami przechodzi. A wszystko przez pogodę, jakby się człowiek nie ubrał, będzie źle. Albo gorąco w słońcu, albo zimno, gdy zajdzie i wiatr zawieje...