powiem tak pięknie, jak pewien mój kumpel Mati na Hunter Feście: chrzanię te wszystkie subkultury.
nie przypinam się do niczego. słucham rocka, metalu, reggae, ska i alternatywy. i poezji śpiewanej.
ale nie powiem o sobie, że jestem punkiem/metalem czy czymś.
przynależność do subkultury to nie tylko muzyka. no i nie jest to ubranie, jakie się nosi. każda subkultura ma swoje poglądy, opinie nt. różnych spraw. a ja w takich sprawach czuję się indywidualistką. nie chcę subkultur. chociaż na wspomnianym HFie zostałam nazwana punkiem [bo miałam na spodniach naszywkę, koszulkę Akurata i czerwone rękawy;p], nigdy bym się tak nie nazwała.
no a jeśli chodzi o ubrania, to nie podoba mi się, że ostatnio takie właśnie uważane za punkowe ciuchy stają się coraz modniejsze. jakoś tak... w ogóle nie podoba mi się moda. bo mimo że ubrania nie są najważniejsze, ja się nimi w jakiś sposób wyrażam. a jak co roku się zmienia styl, raz różowe spódnice, potem paski z ćwiekami? dla mnie to nie jest fajne. właśnie dlatego, że mój styl ubierania wyraża mnie [chociaż powtórzę, że nie jest to najważniejsze]. i dlatego noszę ciuchy jakie mi się podobają, nawet jeśli są akurat modne czy 'pasują' do jakiejś subkultury, to moje noszenie ich nie wynika z tego.
o.