Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Kora "ofiara drzewa"  (Przeczytany 1251 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

masia

  • *
  • Wiadomości: 0
Kora "ofiara drzewa"
« : 2007-05-17, 23:10 »
Jestem Kora i bardzo potrzebuję waszej pomocy.

Oto moja historia:

Pewnego dnia człowiek zaprowadził mnie do lasu... zawiązał linkę na szyi, przywiązał do drzewa... i tak mnie zostawił. Myślałam, że zaraz wróci, że mam poczekać, że to jakaś zabawa.

Po paru dniach, kiedy głód zaczął boleśnie doskwierać zorientowałam się, jak bardzo się mylę. Zostawił mnie... wydał wyrok... skazał na powolne umieranie... powolną śmierć głodową. Pytanie tylko za co, dlaczego, w jakim celu.
Pytania wiecznie bez odpowiedzi...

Byłam zupełnie przerażona w tym ogromnym lesie. Ja, moje drzewo i ta linka, która spajała nas w jedno. Linka uniemożliwiała wyjście z lasu, zdobycie pożywienia, czy schronienia przed deszczem lub słońcem.

A dni mijały jeden za drugim... A on nie wracał, a ja już traciłam nadzieję, że kiedykolwiek zobaczę jeszcze kogoś, kto mi pomoże. Owszem szczekałam, ale byłam tak daleko, że nikt nie mógł mnie usłyszeć, a później byłam coraz słabsza i słabsza.

Aż pewnego dnia przy moim drzewie stanął człowiek przechodzący przypadkiem. Nożem przeciął linkę. Poczułam ulgę... Nastał koniec mojej udręki. Zostałam odwieziona do takiego miejsca, gdzie jest mnóstwo psów.

Teraz przynajmniej nie byłam już sama. Jak się okazało wszystkie te psy nie mają łatwego życia.
Ale myślę, że i do nich uśmiechnie się kiedyś los, tak jak uśmiechnął się do mnie. Był kwietniowy czwartek, kiedy ktoś wrażliwy mnie wypatrzył, wśród innych towarzyszy niedoli.

Mój organizm jest wycieńczony, przez moją skórę przebijają kości. Jestem bardzo słaba. Próbuję jeść, bo jestem bardzo głodna. Ale nie wiem dlaczego, wszystko co zjem zaraz wymiotuję.

Mimo tego, czego doświadczyłam od człowieka, wierzę, że są ludzie o dobrych sercach.
Piszę do Was swą gorącą prośbę, ale szczerze powiedziawszy nie wiem czy dane mi będzie przeżyć."


Kora od dziś jest w domu tymczasowym...
W domu w którym jest już Filip chory na nerki i wątrobę, stara Dakota z uszkodzonym okiem, dziurawa do niedawna Fanta, dwa szczeniaki Laguna i Savana, Bairra z nużycą, malutka 5kilogramowa Pusia. Do tego koty... 38 tymczasowiczów kocich.
Kora dochodzi do zdrowia pod czujnym okiem tymczasowych opiekunow. Jej stan jest stabilny i nie wymaga leczenia, przy odpowiednim zywieniu wkrotce zmieni sie w przepieknego psa.






« Ostatnia zmiana: 2007-07-14, 20:48 autor masia »
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.047 sekund z 22 zapytaniami.