Forum Zwierzaki

Wszystko o Wszystkim => Przyjaźń, miłość, życie => Wątek zaczęty przez: Alyszek w 2006-08-11, 10:08



Tytuł: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Alyszek w 2006-08-11, 10:08
No właśnie - czy byliście kiedyś blisko śmierci, może wydawało Wam się, że to już koniec?

Ja miałam dwie takie sytuacje.

Idę sobie zamyślona, przejście dla pieszych {skrzyżowanie, bez świateł}. No to patrzę sobie tu i tam, czy auta nie ma. Robię pierwszy krok.. i nagle mnie odrzuca do tyłu pęd powietrza {tak, niby powiniem mnie 'porwać', ale to mnie odrzuciło.. zresztą nieważne} samochodu.. O 0.5 sekundy później weszłabym na ulicę, byłoby po mnie {zakładając, że nie rozejrzałabym się}.
Tak, w tym była moja wina - przyznaję, szłam bardzo zamyślona, chociaż z drugiej strony skoro kierowca widzi ludzi przez przejściem, nie powiniem gnać na złamanie karku..

Drugi raz, gdy spanikowałam - uderzyłam się dosyć mocno w skroń. Nie dość, że bolało, to jeszcze wtedy była aktualna sprawa, gdy uczeń potknął się o plecak {w szkole}, uderzył skronią {!} o ławkę i umarł {krwiak}.. Naprawdę myślałam, że mogę pożegnać się z życiem.. A myślałam o tym, czego nie udało mi się jeszcze zrobić, o niespełnionych marzeniach, ambicjach..

Temat z innego forum, część mojego postu opisująca moje przeżycia również.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Aujeszka w 2006-08-11, 10:32
Ja kiedyś będąc małym dzieckiem, postanowiłam wejśc do basenu na działce u znajomych mojich rodziców. Nie wiedziałam jednak ze bedzie tam tak gleboko...wpadłam i zaczelam sie topić...na początku nikt nie zauwazył że cos sie ze mna dzieje, dopiero syn tych znajomych pdniósl alarm. straciłam przytomnośc ale szybko doszłam do siebie i mimo ze miałam wtedy 4 lata to pamiętam dokładnie to zdarzenie.

No i gdy sie urodziłam to była walka o moje zycie poniewaz nie oddychałam, byłam sina i dość słaba, szybko przeniesli mnie na jakis inny oddział a mama  myślała że ja juz nie zyje. :P


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2006-08-11, 10:40
Miałam raz taką sytuacje ale nie dosłownie otarłam sie o śmierć....
W zimie byłam na takiej fajnej wyskoczni w parku całej pokrytej lodem. Zjechałam z niej i sie poślizgnęłam, zaryłam głową w lód, na chwile straciłam przytomność. Później dalej łaziłam po parku ze znajomymi, wydurnialiśmy sie itp. a ja nie pamiętałam tego co robiłam przed kilkoma minutami. Zaprowadzili mnie do domu i powiedzieli o wszystkim mojej mamie. Pojechaliśmy do szpitala i nikt nie wie co mi jest. Później miałam sterte badań, podejżewali krwiaka-miałam zmiany w oczach (nie wiem dokładnie gdzie,chyba siatkówka a to jeden z objawów krwiaka).Później doszły bóle i zawroty głowy. Nigdy sie tak nie bałam jak wtedy, jakby całe życie przelatywało mi przed oczami, przypominałam sobie wszystkie dziwne sytuacje.... Do tej pory jeżdże na badania(EEG, tomograf itp)

Innym razem szłam sobie koło mojego domu. Zbierało sie na burze, wiało, grzmiało i zaczynało padać także szłam szybko. I będąc 20 metrów od domu zaczęłam biec-w tym samym momencie zaraz za mną na chodnik spadła olbrzymia gałąź. Gdybym dalej szła tak jak wcześniej spadłaby na mnie. Dopiero rano zobaczyłam jaka była wielka, leżała na całej ulicy i chodniku.....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Fatty w 2006-08-11, 10:48
Oj z autami to ja miałam przygód wiele... ;)

Cóż, kiedyś przywaliłam głową porządnie w ścianę i miałam wstrząśnienie mózgu, więc byłam nieźle zamroczona itd(na pogotowie miałam iść dtylko gdyby podskoczyło mi cisnienie), ale musiałam pójść odprowadzić moją mamę na przystanek. Gdy wracałam, w stadium obolałego zombie, z pękającą czaszką i mdłosciami, rozglądnęłam się na przejściu nic nie jechało wiec weszłam na pasy. I wtedy usłyszałam pisk opon tuż obok mnie, i za chwilę wyzwiska typu 'idiotko, co Ty wyrabiasz' od kierowcy samochodu, a potem opieprze od przechodniów. Ja naprawdę tego samochodu nie widziałam, a auto zatrzymało się tuż obok mnie,tak,że mogłam dotknąć maski.

Innym razem szłam z psem, a tu ktoś zaczął wycofywać samochód wprost na mojego psa(był na długiej smyczy). Psa wyciągnęłam, ale sama uskoczyć nie zdązyłam i zostałam uderzona przez tył samochodu i upadłam na chodnik.
Babka wyskoczyła przeprosiła i przerażona uciekła. Ja byłam poobdzierana,obtłuczona z powybijanymi palcami u dłoni, ale przynajmniej Czarek cały.
Mpże nie otarłam się o śmierć,ale niemniej gdyby babka cofała gwałtowniej, albo gdybym ja upadła na krawężnik mogłoby być nieciekawie.

No i kiedyś praktykowałam dietę kopenchaską, na drugi dzień byłam tak osłabiona,że zasłabłam w łazience i uderzyłam głową o kant wanny. Byłam porządnie zamroczona, nie mam pojęcia ile leżałam na płytkach, ale potem,poza ogromnym bólem głowy nic mi nie było. I to sobie tłumaczę tak,że głupi ma zawsze szczęście..


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2006-08-11, 10:55
Cóż, kiedyś przywaliłam głową porządnie w ścianę i miałam wstrząśnienie mózgu,
Ja byłam poobdzierana,obtłuczona z powybijanymi palcami u dłoni, ale przynajmniej Czarek cały.
Po tej ślizgawce też miałam wstrząs mózgu....Nic miłego...

Z tym psem zrobiłabym tak samo. Już raz mnie jakieś bydle (Doberman) użarło bo broniłam Majeczki....

Teraz mi sie przypomniała taka głupia sytuacja z samochodem. Na małym skrzyżowaniu (3 drogi) Szłam z mamą i myślałam o pewnym osobniku płci brzydkiej :P Nawet nie patrząc na droge wlazłam na pasy prosto pod taksówke. Dobrze że facet dopiero ruszał i wolno jechał bo zdąrzył zachamować. Później jak jechałam z nim taksówką (jakiś miesiąc później) to miałam jazde gratis :P


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Ola14 w 2006-08-11, 15:41
Pamietam jak kiedys szlam, gdzies ze znajomymi. Przeszlismy przez jedne pasy i stanelismy pomiedzy torami tramwajowymi(z tyłu jechały tramwaje w jedna strone i z przodu w druga) Nagle kolega powiedzial, uwazaj, bo tramaj jedzie, no to ja cie cofnelam na te tylnie tory i gdyby nie natychmiastowa reakcja kolegi(wystarczy ze zareagowałby poł sekundy pozniej) wpadłabym pod ten tramwaj ;/ cofnelam sie na tylnie tory, bo myslalam, ze z porzodu jedzie...

A z samochodami mialam duzo przygod, ale juz nawet nie pamietam ;P


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2006-08-11, 18:22
Jakiś rok temu szłam z Toffikiem do parku. Stanęłam przed przejściem, rozejrzałam się na boki i zobaczyłam daleko od przejścia nadjeżdżający samochód. Świeciło mocno słońce, gdyby nie to, być może zorientowałabym się, że facet pędzi jak szalony. Gdyby jechał z normalną szybkością, zdążyłabym przejść żółwim krokiem. Tymczasem, gdy doszłam do połowy pasów (Toffik grzał przodem), zobaczyłam samochód tuż przede mną. Naprawdę pomyślałam, że mnie najedzie. Kierowca zahamował z niesamowitym piskiem opon, ja pędem do chodnika, facet ruszył przez pasy, po czym znów piszcząc oponami jak dusza w czyśćcu, zahamował, aż go zarzuciło. Nie mam pojęcia, po co drugi raz hamował... Zaraz potem ruszył dalej. Ja bałabym się pędzić z taką szybkością przez miasto :shock:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: PPSIARA w 2006-08-11, 18:40
ja takich historii raczej nie miałam( chociaż histori z samochodami to sporo miałam;p)
przypomniało mi sie;p kidys jak byalm z klasą na basenie to załąłam sie topić,a nikt z mojej klasy nie zareagował, ratownik też nie... w końcu kiedy już mi brakło powietrza złapałam koleżanke za łape i sie wyciągnełam;p albo kiedyś jak byłam nad wodą z rodzinką(woda do kolan była) po potknęłam sie i padłam i tak jakis czas leżałam w wodzie aż w koncu kapneli sie ze skoro klęcze z głową w wodzie to musi być coś nie tak;p i mnie wyciagneli;p albo kiedyś byłam tak zajęta gadaniem że wpadłam na rowerzyste i prawie walnęłam głową o krawęznik;p


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2006-08-11, 18:51
albo kiedyś byłam tak zajęta gadaniem że wpadłam na rowerzyste i prawie walnęłam głową o krawęznik;p
Miałam identyczną historie rok temu. Szłam z moim przyjacielem i byłam tak zagadana że wpadłam pod rower. M. wypomina mi to do tej pory  :P 


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-11, 19:02
hmmm... miałam kiedyś sytuację, że miałam gdzieś jechać i zastanawiałam się czy iść pieszo, czy jechać rowerem do autobusu - postanowiłam jechać rowerem... wyszłam odpowiednio pozniej, jade sobie, droga ktora jechalam jedzie sobie maluszek, wyprzedzil mnie i kilka metrow dalej jakis samochod z bocznej drogi wyjechal - maluchem okrecilo o 360 stopni i zatrzymał sie na chodniku - mniej wiecej w miejscu w ktorym bym byla gdybym szla pieszo...

Innym razem - byłam w niemczech, ojciec mial przyjechac za dwa dni, potworny upał, kupiłam sobie zimną wode, wypilapo czym potwornie rozbolała mnie głowa.. wrocilam do mieszkania i poszlam spac... na chwile sie obudzilam - byla juz noc, mialam goraczke - doczolgalam sie do szafki i zaczelam szukac jakiegos lekarstwa, znalazlam jakies prochy od bolu zebow nalezace do ojca, wzielam je i poszlam ponownie spac... obudzilam sie ponownie gdzies okolo 14... czulam sie lepiej.. pol godziny pozniej przyjechal moj ojciec... i wcale nie przyjechal wczesniej... okazalo sie ze przez poltora dnia bylam nieprzytomna...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Labradorka w 2006-08-11, 19:09
Hmm... Ja pamiętam, że jak miałam 4 latka wyleciałam na ulicę, po której pędziły samochody. Nic na szczęście mi sie nie stało [a moze na nieszczescie?] ale mama była bardzo zdenerwowana i jeszcze do dziś mi to wypomina :P
Jak mialam kilka mc, chyba 3 wtedy miałam, spotkała mnie bardzo ... nietypowa sytuacja. Nie chce o niej dokladnie pisac, bo to jest dosc osobiste, ale jedno moge powiedziec, ze wyleciałam z wózka jak katapulta.
Hmm ogolnie mialam 2 bardzo powazne i zagrazajace zyciu choroby. Jeden jakis powazny krawiak czy cos, a to bylo po moim urodzeniu, a potem jak mialam kilka lat [malo, 2 albo 3] jakąs przypadlosc, niestety nie pamietam co mi dokladnie bylo - wiem ze przelezalam kilka mc w szpitalu i odbilo sie to na mojej psychice...
w ubiegle lato ide z przyjacilolka i ...wlecialysmy pod samochod policji... na szczescie zdolal sie zatrzymac ;) bylo jeszcze kilka rowerowych i samochodowych sytuacji, ale nic powaznego.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Vizsla w 2006-08-11, 19:18
ja historii typowo z potraceniem przez samochod nie mialam ani jednej, poniewaz jestem na tym punkcie uczulona (jak mialam 5 lat i wracalam sobie ze spozywczaka, dzierzac w reku loda :P, wyprzedzil mnie nagle rowerzystwa, wjechal na ulice i... tuz przed moimi oczami trzasnelo go auto. rower polecial do gory, on wyladowal kilka metrow od samochodu. po chwili sie odrobinke podniosl, a ja stalam jak wryta... twarz mial cala we krwi, ucho mu zwisalo... jak w horrorze. ktos od razu zawolal karetke, bo facet stracil po chwili przytomnosc, a ja zapamietalam ten obraz do konca zycia i mam nawyk,m zeby klilka razy sprawdzic czy ktos nie jedzie...).
raz mialam zagrozenie zycia przy wypadku samochodowym, to pamietam. siedzialam z tylu, ale nie mialam pasow. samochod przypizdzyl w nas tak ze samochod do kasacji poszedl, a ja, gdybyu nie to, ze siedziala bokiem oparta o przednie krzeslo (zajeta krolikiem), prawdopdobnie wylecialabym przez przednia szybe no i bym nie przezyla. ;) skonczylo sie na otwartym zlamaniu, wstrzasie mozgu i operacji na reku i wieeeeeelkim gipsie na cala lape.
jak sobie cos przypomne to jeszcze powiem.
wiem, ze jeszcze podczas leckji chemii zrobilo mi sie baaardzo slabo i wybralam sie do toalety, gdzie... stracilam przytomnosc. ale wszystko skonczylo sie w miare szczesliwie, choc pobyt w szpitalu do najprzyjemniejszych nie nalezal :P
oprocz tego niedawno mialam zakrzepice w prawej nodze i gdybu nie szybko odkryta, zakrzep moglby dojsc do serca, a wtedy zawal... :roll: w mlodym wieku, bo mlodym, ale sama sie doprowadzilam. :?


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: madziaro w 2006-08-11, 19:24
Miałam jeszcze bliższe spotkanie z samochodem, niż te opisywane tutaj. Jak miałyśmy po 10 lat z przyjaciółką wymyśliłyśmy, że pójdziemy do ciastkarni, niby centrum miasta, ale przecież nic nam się nie stanie. Doszłyśmy przez całe centrum aż do przejścia dla pieszych, po drugiej stronie była już ta ciastkarnia. Obok nas zatrzymało się jeszcze kilka osób, na pasie bliżej nas zatrzymała się karetka pogotowia (!!), przechodziłyśmy razem ze wszystkimi, tylko odrobinkę wolniej i kiedy wyszłyśmy za tą karetkę wpadł na nas Żuk. Później okazało się, że miał popsute hamulce, a ta droga jest tak stromo w dół. Koleżanka szła bliżej tego samochodu (chyba, bo właściwie nie mogłam sobie przypomnieć) i była cała zakrwawiona, okazało się, że miała na szczęście tylko przecięte usta (do szycia) i lekko była potłuczona. Ja przekoziołkowałam po ulicy, miałam takiego wielkiego siniaka na całe udo i zdartą skórę na plecach. Od razu nas wpakowali do tej karetki i na sygnale do szpitala.
Akurat w tym dniu była wywiadówka w szkole, mama przyjechała z pracy i na nią poszła, brat został w domu i przyjechała policja, żeby mu powiedzieć o wypadku, bo na szczęście byłam na tyle ok, że podałam adres, koleżanka nie pamiętała swojego adresu ani nazwiska. Więc brat poszedł pod szkołę, bo to blisko naszego domu i tam mama się dowiedziała. Jak przyjechała do szpitala do dopiero zauważyła, że tam też jest Aśka i dopiero powiadomiła jej rodziców, bo oni nie wiedzieli co się z nią dzieje. No i tak spędziłyśmy tydzień w szpitalu na obserwacji


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2006-08-11, 19:39
pewnego dnia szlam tak zagadana z kolezanka przez pasy przy katedrze, ze nie zauwazylismy czerownego swiatla. o maly wlos nie rozjechalaby mnie karetka na sygnale... nie wiem jak to mozliwe, ze nie slyszalam sygnalu....
po tym zdarzeniu dziwnie sie czulam....moze dlatego, ze rozjechalby mnie ambulans przy kosciele? nie wiem...

z  kolei moj kolega, ktory mial wypadek na motorze powiedzial mi, ze w czasie gdy wywrocil sie  i lecial w powietrzu przewinelo mu sie cale zycie doslownie w najmniejszych szczegolikach...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2006-08-11, 19:46
To musiało mu się szybciutko przewijać... ;p


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2006-08-11, 20:42
dokladnie . wogole nie mogl tego opisac, ujac w slowa... moge tylko stwierdzic, iz gdybym byla swiadkiem tego wypadku to dla ,nie dzialoby sie to bardzo szybko, dla samego poszkodowanego moglaby byc to dluzsza chwila...sama z reszta nie wiem procz historii  z karetka i upadku z przyczepy z traktora nic mi sie nie przydazylo...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: madziaro w 2006-08-11, 20:44
z tego co ja pamiętam z mojego wypadku to tylko są takie opowieści z mchu i paproci o tym przelatującym życiu przed oczami, dla mnie to stało się jeszcze szybciej niż dla postronnych widzów, szłam sobie a później już leciałam i nic nie pamiętam z tego momentu. No dobra, może jeśli ktoś stwierdzi, że tak miał postaram się mu uwierzyć ale będzie mi bardzo trudno. Oczywiście mówię tu o wypadkach samochodowych i pochodnych, przy tonięciu może się to zdarzyć, bo to jednak trochę trwa pewnie, brrr wolę o tym nie myśleć przy moim strachu przed wodą


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Vizsla w 2006-08-11, 20:51
madziaro, mam tak samo jak Ty ;) Tzn. samego momentu lotu, w moim wypadku np. uderzenia przez samochod nie pamietam. Pamietam co sie dzialo pozniej.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Arrow w 2006-08-11, 21:32
Ja kiedyś miałam taką sytuację w Austrii, jak jechałam na nartach. Jadę sobie spokojnie nartostradą [taka wąska trasa z lekkim spadkiem]. No to ja widząc że prosta, przyjęłam pozycję zjazdowca i sruu... Przy czym nie zauważyłam, że trasa skręca o 90 stopni, a przede mną jest przepaść [tam rzadko kiedy ogradzają takie miejsca, niestety]. Jak wyfrunęłam, przeleciałam chyba z 50 m w powietrzu i gruchnęłam w śnieg. Od totalnego rozbicia głowy uratował mnie tylko kask, w którym wtedy jeszcze jeździłam. Muliło mnie potem jeszcze przez cały dzień i głowa mnie bolała, ale nic poza tym. Gdyby w miejscu w które spadłam było drzewo [a mogło, oj mogło, bo tam dużo drzew było], to mogło sie to inaczej skończyć.
I ja pamiętam dokładnie moment, kiedy mnie wyrzuciło w powietrze. Wiem, że rozglądałam się w czasie lotu z przerażeniem. Moment gruchnięcia w ziemię też pamiętam, ale po tym chyba straciłam na chwilę przytomność, bo następne zdarzenie które mi przychodzi na myśl, to podnoszący mnie z ziemi tata.
Do tej pory mam lekki lęk przed nartostradami, wolę jechać najbardziej stromą, ale szeroką trasą, niż tym wąskim goowienkiem. Strach przed prędkością szybko przełamałam, ale jak jestem zmuszona jechać blisko krawędzi nartostrady, albo jak widzę że ktoś znajomy/z rodziny jedzie blisko niej, to mam serce w gardle...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: shihTzu1 w 2006-08-11, 21:42
Pamiętam jak kiedyś byłam na lodowisku mocno się rozpędziłam ( bo było puściutkie) i.. wjechałam w wielkie dziursko. Pojechałam na brzuchu przez caaałe lodowisko i z rozpędu walnęłam głową w bandę  :lol: Zobaczyłam wszystkie znane gwiazdy + kilka jeszcze nieodkrytych i nie mogłam się podnieść  :P Pięć minut wiłam się na lodzie i jakoś się podniosłam, po czym jakoś dopełzłam do wyjścia ;) Ledwo doszłam do domu, a potem łaziłam przymulona przez parę dni  ;p
Parę razy też miałam spotkanie z rozpędzonym samochodem, a raz jakiś gościu, by mnie na pasach przejechał. Szłam sobie spokojnie, nic nie jechało, a tu nagle jakiś gościu przelatuje mi przed nosem. Byłam w takim szoku, że ledwo doszłam do krawężnika..


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2006-08-11, 22:05
madzia, vizla wy mialyscioe powazniejsze wypadki....on nawet w szoku nie byl- nie wyrobil na zakrecie w dodatku byla to osiedlowa uliczka. fakt faktem mial zlamana reke, ale  w szoku jak mowil nie byl- wszystko pamietal.... coz roznie ludzie reaguja na takie zdarzenia....moze troche odbiegam od tematu ale jestem ciekawa jak to jest gdy  jestes juz na tamtej stronie i po chwili wracasz..... moja babcia widziala tylko biel, inni z kolei widza laki, kwiaty...ciekawe.....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: madziaro w 2006-08-11, 22:08
jeśli się nad tym zastanawiasz i nie jest to sprzeczne z tym co wyznajesz poczytaj sobie książki o powrotach z tamtej strony, ja się zaczytuję w tym mocno :)
wiesz mi się wydaje, że nawet nie chodzi o to czy poważniejsze wypadki czy nie - wypadek samochodowy i motorowy dzieje się tak szybko, że nie ma szans na takie przemyślenia


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-11, 22:13
zastanawialam sie czy to napisac... mialam tego nie robic, ale dobra... A co powiecie na kilka nieudanych/niezauwazalnych prob samobojczych? Takich, ze doslownie w ostatniej chwili sie rezygnuje... albo cos przekresla "plany".... Cholera... jedyna rzecz, ktora sprawia, ze tego nie dokoncze to moje zwierzeta....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Mia w 2006-08-11, 22:32
Kilka lat temu były zamachy bombowe w Egipcie. Wyjechaliśmy dzień wcześniej niż było planowane. Mieszkałam w hotelu który wybuchł dzień po moim wyjeździe...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-11, 22:35
mój znajomy miał lepsza akcję:P jechał do WTC, ale utknął w korku... kiedy dojechal okazalo sie ze wtc juz nie istnieje...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2006-08-11, 22:40
moze cale zycie powinnam ujac w " "... nie wiem
ja sie tam filmow naogladalam chociazby "miasto aniolow", podczas ktorego facet (aniol) spadajacy z blokowiska przypominal sobie chwile spedzone z ukochana...jej pocalunek i dotyk, ktorego nie czul, jej spojrzenie. niby sa to sekundy a jednak...chociaz to jest tylko film...czysta fikcja.. o czym ja tu pisze... :P

iras.....
wydaje mi sie, ze czlowiek, ktory sam planuje sobie smierc musi byc zalamany, nie kontrolujacy siebie, swoich czynow. jezeli rezygnuje nagle mysle , ze dziala pod wplywem impulsu- wlacza sie bariera-przeciez mam dla kogo zyc....co bedzie jak mnie zabraknie....  


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: madziaro w 2006-08-11, 22:50
mnie co innego by pewnie przychodziło na myśl - co poczują te osoby, dla których jestem ważna, a je zostawiłam. To musi być bolesne, że taka osoba nie przyszła, nie dała znać o swoich problemach i zostawiła mnie z poczuciem winy


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Mia w 2006-08-11, 22:58
A co jeśli ktoś nie ma do kogo przyjść powiedzieć o swoich problemach? A co jeśli nikogo czyjaś śmierć nie będzie bolała? Najczęściej to jest powodem "samodestrukcji"


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: madziaro w 2006-08-11, 23:06
ale nie zawsze, często samobójstwo popełniają ludzie, o których wszyscy mówią, że mieli znajomych, przyjaciół, rodzinę, nie mówcie, że nie znacie takich przypadków - ja akurat o tym rodzaju mówię


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-11, 23:11
jednak czesto bywa ze rodzina zamiast pomagac dodatkowo doluje... bywa rowniez ze proby samobojcze sa krzyczeniem o pomoc, ostateczna proba zwrocenia na siebie uwagi, niektorzy  maja nadzieje, ze w ostatniej chwili ktos jednak przyjdzie... moze dlatego wlasnie moje proby byly nieudane? Moze dlatego ze moge miec praktycznie pewnosc ze gdybym dokonczyla to co zaczelam to ta proba bylaby ostatnia?


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Mia w 2006-08-11, 23:29
ale nie zawsze, często samobójstwo popełniają ludzie, o których wszyscy mówią, że mieli znajomych, przyjaciół, rodzinę, nie mówcie, że nie znacie takich przypadków - ja akurat o tym rodzaju mówię
Bo kiedy już człowiek umrze to nagle wszyscy zapominają o tym że go nie lubili i najgorsi wrogowie mówią że miał zawsze w nich przyjaciół. Może właśnie dlatego tyle osób podejmuje próby?


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: kkaassiiaa w 2006-08-11, 23:36
Ja mialam raz takie zdarzenie, ze moglam umrzec. To bylo calkowicie niespodziewane. kapalam sie w wannie i zapomnialam wylaczyc prali, a kontakt byl popsuty i nieraz lekko kopalo. chcialam siegnac po recznik na pralce i tak mnie mocno prad kopnal, ze poczulam jakby mnie ktos z calej sily iderzyl, az mnie rzucilo do przodu i stracilam na chwile przytomnosc. Dopiero po chwili sie zorientowalam co sie stalo, zaczelam krzyczes i wylecialam z lazienki.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: AltF4 w 2006-08-12, 09:32
..uhum... no to ja kiedyś będąc małym chłopcem wszedłem do basenu... nie wiedziałem, że będzie tam tak głeboko... uhum... ale zdołałęm się chwycić jakiejś krawędzi i podciągnąć z pod powierzchni wody... no... a na rowerze to wypadków miałem tyle, że szkoda wyliczać... tak... tych śmiertelnych -.-' ...widocznie ktoś tam na tej górze czuwa nade mną...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2006-08-12, 17:02
Ja też miałam bliskie spotkanie z prądem. Jako szkrab lubiłam grzebać w kontaktach :roll: pewnego razu, gdy robiłam to przy pomocy dwu drucików, nagle poczułam, jakby ktoś położył mi ręce na ramionach... Pamiętam, jak zaskoczona obejrzałam sie za siebie, ale nikogo nie było. To tylko prąd mnie popieścił... :lol: Więcej przy gniazdkach nie majstrowałam, za to wpadłam na inny pomysł przerwania młodego życia ;d Miałam jakiś ładny guzik, a odwiedziła mnie koleżanka, której prawdopodobnie ten guzik też przypadł do gustu (pamiętam to jak przez mgłę, ale chyba tak było), więc postanowiłam go ukryć tak, by nie mogła mi go zabrać. Włożyłam cenny guzik do...nosa i o mało się nie udusiłam.

Kiedy byłam w liceum, nasza koleżanka z klasy otruła się gazem. Pamiętam pogrzeb i jej ojca, bo mamy nie miała... Ludzie, nie róbcie takich rzeczy!!!
Koleżanka mojej koleżanki, nieuleczalnie chora na stwardnienie rozsiane, po amputacji nogi, też próbowała popełnić samobójstwo. Pewnie wyskoczyłaby ze szpitalnego okna, gdyby jej przez cały czas nie pilnowano. Teraz mówi, że to szczęście, że jej się wtedy nie udało...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Aujeszka w 2006-08-12, 18:56
Cytuj
Miałam jakiś ładny guzik, a odwiedziła mnie koleżanka, której prawdopodobnie ten guzik też przypadł do gustu (pamiętam to jak przez mgłę, ale chyba tak było), więc postanowiłam go ukryć tak, by nie mogła mi go zabrać. Włożyłam cenny guzik do...nosa i o mało się nie udusiłam.
 
to moj brat kiedyś chcial polknąc ołowianą kulkę ale utkneła mu w gardle, mama przychodzi a Jarek juz sie siny robi, kilka razy uderzyła go w plecy i wylaciała ta kulka.
Oj ma z nami mama przeboje  :diabolik:

Ale jednak  "co ma wisiec- nie utonie"  >D


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Ninek w 2006-08-12, 20:21
Moja mama z nami też ma wesoło.
Kiedyś na podwórku u naszego dziadka leżała sterta tych "drewienek" pod tory a na nich jedna szyna. Z tej sterty mój starszy brat (miał jakieś 11-12 lat) zrywał gruszki a na dole na tych podkładach kolejowych siedziała moja mama a Konrad (drugi brat, miał jakieś 4-5 lat) bawił sie obok. W pewnej chwili ta szyna z samej góry sie osunęła. Gdyby nie refleks mojej mamy miałabym tylko jednego brata....To był dosłownie ułamek sekundy, moja mamuśka zdąrzyła odepchnąć Konrada (czego nie pamięta, była w takim szoku) i miał tylko zdarte pół ręki.
Później jak kilku facetów próbowało podnieść tą szyne to nawet nie drgnęła :roll:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Fatty w 2006-08-12, 21:45
Miałam 3 lata i pamiętam,że poszliśmy całą rodzinką na ognisko do znajomych, których dom był dopiero w budowie. Siedzielismy przy ognisku, ja oczywiście taty nie odstępowałam(ojcolep byłam straszny ;) ) a moje siostry z dziećmi znajomych poszli bawić się w chowanego. Mała byłam, wspomnienia zamglone, ale pamiętam ,że ktoś coś krzyknął i jak synowie znajomych prowadzili moją najstarszą, wówczas 13-letnią siostrę z zakrwawioną twarzą. Postanowiła schować się w piwnicy,a parę cegieł obsunęło się i oberwała w głowę. Już nie pamiętam, czy leżała w szpitalu, ale kojarzę,że założono jej szwy. Do tej pory ma sporą bliznę na głowie, ale dzięki rodzinnej 'szopie' na głowie jej nie widać.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2006-08-12, 22:16
oj przypomnialo mi sie jak pewnego dnia wlazlam na segment i on caly runal na mnie....mialam wtedy niecale 6 lat.... nic  o dziwo mi si enie stalo. ucierpialy tlyko meble- blat biurka byl uszkodzony i szafa....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: DnW w 2006-08-12, 22:23
kiedys jechalem na rowerze, moj kumpel mi zajechal droge i... łup, zjechalem z gorki, spadlem z murku i  zaryłem pieknie zebami o twardy asfalt i ledwo co wstac moglem :/ no ale na szczescie nic groznego sie nie stalo, oprocz tego ze chyba do dzisiaj mam krzywe siekacze :P


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-12, 23:50
właśnie mi sie przypomniało... moj genialny ojciec wpadł kiedyś na pomysł, żeby zrobić mnie, mojej siostrze i ciotecznemu bratu... kulig za samochodem...  jechalo sie po asfalcie... szybko... no i na zakrecie sznurek z ostatnimi sankami (o ironio - na ktorych ja bylam) sie urwał... z sanek zostało niewiele, a moj ojciec omało nie padł z przerażeniagdy zniknelam w przydroznym rowie...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: MoniŚ w 2006-08-17, 22:12
Miałam 3 przypadki, te większe...
1. Wracałam ze szkoły, gdzie jest przejście dla pieszych na zakręcie... przeszłam z jakąś kobietąi nadjechał jakiś idiota, strasznie szybko... zahamował, zaczął się drzeć do tej kobiety, ze bahora nie upilnuje... (ja jej nie znałam). Głupi idiota :/
2. Połknęłam monetę 1zł... nie rozpisze się :P (mialam jakies 7 lat). Ojojoj, jak cholernie bolało, kilka dni nie mogłam nic jeść, ból nie do opisania... Lekarz ne mógł się nadziwić, że nie udusiłam... mogę o tym opowiadać bez konca :P . Do tej pory mam gdzies przeswietlenie jak widać monetę na środku brzucha... A bananów wtedy najadłam sie za wszystkie czasy :D (chyba wiecie dlaczego ;))
3. Topiłam się w poprzednie wakacje, jakieś 2 metry głębokości, przy mnie kolezanka, co jakiś czas brała mnie na powierzchnię... jakieś pół godziny toneliśmy, krzyczałyśmy ale inni tylko patrzyli. Sina co jakieś 2 minuty brałam powietrze, wdrapywałam się na kolezankę (znajomy ratowik mówil ze topielce tak robią :/). O mało kolezanki nie utopiłam... ojjj, strasznie było.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: gena w 2006-08-19, 08:43
ja będąc malutka zanosiłam się płacząc..
i podczas jednego takiego płakania przycięłam sobie palce szafką , nie mogłam złapać powietrza i...- niedotlenienie mózgu ! ciężko ze mną było


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: kkaassiiaa w 2006-08-20, 05:17
tak o niedotlenieniu mi sie przypomnialo.
Moja siostra jak byla mala lubila robic rozne dziwne rzeczy. np. lapala sie rekami futryny drzwi, podnosila nogi do gory i sie bujala na rekach. Raz jej rece ujechaly i spadla na podloge na plecy. cos jej sie z plucami stalo, ze nie mogla zlapac oddechu, az sie cala sina zrobila, a ja stalam i nie wiedzialam co mam zrobic, zeby jej pomoc.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-20, 11:45
Cytuj
wdrapywałam się na kolezankę (znajomy ratowik mówil ze topielce tak robią Confused).

tonący brzytwy się chwyta...

Znajomy nurek, opowiadal mi, ze kiedys bral udzial w poszukiwaniach topielca - zanurkowal zbyt szybko i wzbił masę mułu z dna, w pewnej chwili poczuł, że ktoś go obejmuje... Gdy spojrzał w twarz trupowi omal sam sie nie utopil...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Arya w 2006-08-20, 12:34

Znajomy nurek, opowiadal mi, ze kiedys bral udzial w poszukiwaniach topielca - zanurkowal zbyt szybko i wzbił masę mułu z dna, w pewnej chwili poczuł, że ktoś go obejmuje... Gdy spojrzał w twarz trupowi omal sam sie nie utopil...

rany... ja nie wiem, co bym zrobiła   :shock:

ja jak mieszkałam w Tarnowie i miałam może ze 4 lata, uwielbialam bujac sie na szafkach.. tzn. jak staly dwie obok siebie.  raz wlasnie omsknęły mi się ręce i wywaliłam się do tyłu... podobno byłam nieprzytomna prawie dwa dni  :roll:

moj wujek wypadł kiedyś przez okno na głowę, też był nieprzytomny prawie dwa dni - i od tego czasu ma epilepsję  :roll:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2006-08-20, 12:41
Cytuj
rany... ja nie wiem, co bym zrobiła   Shocked

zrobiłabyś to samo co ten nurek - zaczelabys sie topic...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: EDŹKA w 2006-08-20, 12:44
Ja jak byłam mała, to byłam straszną fujarą. Ciągle, gdziebym nie poszła waliłam się czymś w głowe. Pare razy miałam rozciętą. jakies 6 lat temu, biegłam i przedemną był wielki drut którego niezauważyłam. Gdyby nie mój były pies, który się ze mna bawił i mnie przewrócił nadziałabym się czołem na niego...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Kaira w 2006-08-20, 15:13
Zdobywaliśmy z tatą w górach Wielki Szyszak 2 lata temu. Pogoda nam raczje nie dopisała, choc miało być ciepło, lał deszcz, była mgła itd. Ja- postrzał- musiałam wszędzie wleźć, na każdą skałę, do każdego strumyka itp. Trafił się obok szlaku wodospad (ok. 3 metry wysokości). Też trzeba było wejść i połazić (brak wyobraźni). Weszłam do wody, starałam się nie łazić za blisko tego miejsca, gdzie spadała woda. Poślizgnęłam się i omal nie zleciałam z tych trzech metrów (u stóp spadającej wody takie fajne, ostre kamienie i skały), złapałam się tylko szybko jakiegoś kamienia. Później po wodospadach już nie łaziłam  :lol:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: aagula w 2006-08-20, 16:01
Ja miałam jedna sytuacje:
Poszłam sie kąpa ( debil ze mnie ) o 2 czy 3 w nocy i napuściłam sobie pełna wanne, no i zasnęłam  :-x, obudziłam sie z głową w wodzie  :shock:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: madziaro w 2006-08-21, 03:08
Właśnie mi się przypomniało. Jak byłam mała, jakieś 7 - 8 lat, huśtałam się (trzymając się wyprostowanymi rękami) na trzepaku koło bloku, koło tego trzepaka jest parking, taki asfaltowy. W pewnym momencie podeszła taka 3 razy starsza, strasznie głupia laska i stwierdziła, że ona mnie pohuśta. Ja jej mówiłam, że nie chcę, ale ona swoje. I tak dwa razy mnie odepchnęła, mi się wyślizgło ramię trzepaka i upadłam na ten parking plecami. Trzepak był wysoki więc łotnęłam z dużą siłą i przez jakiś czas nie mogłam tchu złapać - straszne uczucie, kiedy się człowiek dusi.
A potem jako starsze dziecko zjeżdżałam na ślizgawce na stojąco i jakoś się musiałam o coś potknąć. O tym, że w pobliżu był chyba jakiś kamień przypomina mi dość duże wgłębienie i blizna na skroni.
Cholera sierota ze mnie była ;)


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Neirdilka w 2006-08-21, 08:51
Mając jakieś 5 lat wypadałam z okna na 3 piętrze- bawiłam się na parapecie :lol: tata usłyszał krzyk i wciągnął mnie spowrotem.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2006-08-21, 08:57
przypomniala mi sie nastepna historia- podczas biwaku biegalismy w nocy po lesie. nie zauwazylam sznurka na pranie i prosto na niego wbieglam. przewrocilam sie, nie moglam zlapac oddechu, nastepnego dnia miala cala czerwona szyje jakbym chciala sie wieszac....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Kaira w 2006-08-21, 11:43
Mafinia, miałam podobną historyjkę ze sznurkiem całkiem niedawno, ale w moim przypadku sznurek nei trafił w szyję, tylko w oko.
Z trzepaka też już spadłam kiedyś XD
Miałam chyba 6 lat, jak pojechałam do taty na wakacje. U niego w kamienicy jest taka fajna poręcz, że można po niej zjechać na dół. No i władowałam się kiedyś na tę poręcz w celu zjechania. I się przechyliłam za bardzo w stronę, z której nie ma schodow tylko taka dziura, która prowadzi z drugiego piętra na kamienna podłogę parteru... XD Jakoś udało mi się wejść z powrotem na poręcz xD


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Fatty w 2006-08-21, 11:58
sznurkowej przygody też doświadczyłam. Niewidoczny był i naprężony ja pędziłam i nadziałam się na to szyją. Odgięło mnie,odrzuciło do tyłu i już leżąc na ziemi usiłowałam złapać oddech.

No i chyba 3,albo 4 lata temu pływałam sobie w jeziorze. Były ze mną jeszcze 2 dziewczyny,i wszystkie byłyśmy 'oparte' o materac, a woda była głęboka. W pewnym momencie mój kuzyn zaczął rzucać w naszą stronę kamieniami. Odruchowo szarpnęłyśmy się wszystkie 3 w tył i w tym momencie nakrył nas materac, wpychając pod wodę. Chciałam wypłynąć, ale uderzyłam głową o materac. Spróbowałam z innej strony, ale to samo. Uderzałam głową w materac od spodu i nie mogłam się wydostać. Próbowałam jeszcze kilka razy i bez skutku. Zaczęło mi brakować powietrza i pomyślałam sobie całkiem serio,ale ze stoickim spokojem "cóż, no to się utopię" :P (jak widać nawet w sprawach życia i śmierci poddaję się łatwo ;) ). Pamiętam,że widziałam bąbelki w zielonej wodzie i zaczęłam nabierać wody w płuca.
Ale nagle udało mi się wydostać na powierzchnię,złapałam się materaca. I dopiero gdy byłam już bezpieczna, ogarną mnie strach. Krztusząc się i plując wodą dotarłam na brzeg, z walącym jak cholera sercem. Tego dnia już do wody nie weszłam.
Ale następnego dnia mi przeszło i pływałam cały dzień ;)

aha - a dlaczego lekki,dmuchany materac stanowił barieę przed wypłynieciem i nie podnosił się gdy waliłam w niego głową usiłując wypłynąć ? Bo  2 dziewczyny które ze mną były, zdążyły wypłynąc i się na niego wdrapać, tym samym skutecznie go obciążając.

Do dzisiaj jestem zdziwiona,że tak łatwo się pogodziłam z tym,że mogę utonąć -żadnej walki,desperacji nic. Po prostu przestałam próbować i 'zawisłam;' w wodzie, nabierajac jej w płuca :bezsilny:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2006-08-23, 18:07
Na Twoim miejscu, Fatty, skopałabym kuzynowi tyłek... :walenie:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: pete_spider w 2006-08-24, 08:51
Tak naprawdę bliska śmierci byłam tylko raz (chyba, czasem można nawet o tym nie wiedzieć). Kiedy miałam 6 lat zachorowałam na sepsę i byłam  wbardzo ciężkim stanie, no ale po dwóch miesiącach wypuścili mnie ze szpitala :)


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Jaśka w 2006-08-27, 14:55
mialam kilka takich przypadkow, ale czy bylo blisko smierci to nie wiem, raczej nie tak bardzo heh.
* Jak bylam mala ( chyba 4 latka mialam lub 3) to pamietam ze wbieglam raz na ulice i jechal akurat samochod ( niezapomne ze to byl bialy samochod) i o malo co mnie nie potracil gdyby nie releks mojej mamy.
* Raz szlam z kolezanka za raczke ( mialam chyba 6 lat :P ) i z moja babcia szlysmy na dzialke az nagle zza zakretu wyjechal rowerem moj uhahany brat wjezdzajac w nas ( to byla taka drozka ) :roll: Ja bylam cala posiniaczona i poobdzierana a moja kolezanka stracila dwa zeby.
* Kiedys tez moj brat chcial zebym mu z okna zrzucila aparat fotograficzny ( z 2 pietra :stupid: ) no a ze bylam malym szkrabem to stanelam na krzesle i sie wychylilam zeby mu rzucic i sie zachwialam i o malo co z okna nie wypadlam.
* Raz tez ( ostatnio, jakos tak w 1 klasie LO) mialam strasznego dola i bylam jakas taka nieobecna i obok mojej szkoly jest ruchliwa ulica, nie zwracajac na nic uwagi na nia wlazlam no i gdyby nie moja kumpela to rozstalabym rozjechana, potem facio sie zatrzymal i mnie opieprzal ze zycie mi niemile i takie tam.
* Ostatnio jechalam ze znajomymi samochodem, bardzo szybko i nagle trafilismy na dziure w ulicy, wyrzucilo nas na 2 pas i z naprzeciwka jechal samochod, udalo sie uniknac zderzenia ale to byly ulamki sekund :roll:
* aha i jeszcze jak mialam roczek to mialam zapaleniemiesnia sercowego ....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: ghosty w 2006-09-05, 15:31
Ja jeszcze nie byłam blisko śmierci i mam nadzieję że tego nie doświadczę. Przygodę ze sznurkiem doświadczyłam -> tylko że boom sznurek w czoło.

@Arya
Cytuj
ja jak mieszkałam w Tarnowie
Ja też mieszkam w Tarnowie, a właściwie w okolicach. To gdzie teraz mieszkasz? xD Ja na Woli Rzędzińskiej


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Galago De Codi w 2006-09-11, 14:17
Ja parerazy, raz dostalem kamieniem w łeb - ok 3cm dziura szwy wewnętrzne cała twarz we krwii, podobno bylo blisko jakiegoś naczynia :)
Przy pierwszych glebokich nurkowaniach na bezdechu strzeliło mi coś w lewym uchu, oczywoscie znów kupe krwii, wynurzalem sie wtedy, bylem na ok 6m, myslalem ze nie doplyne, na szczescie starczylo mi tlenu na swobodne wyplyniecie na powierzchnie.

Ogolnie to jakoś nie nie panikowalem, na szczescie mam mocne nerwy w takich sytuacjch.. bardziej mnie męczą moi klienci w sklepie :)
 


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: AgaB. w 2006-09-19, 08:02
Hmmm...Ja się topiłam jak miałam 5 lat. Ledwo mnie odratowali. Od tej pory tylko brodzę w wodzie po uda  :/
A co chodzi o ten delikatny temat poruszony przez Iras...zdażało mi się. ale stwierdziłam że nic to nie da...że osoba przez którą chcę to zrobić i tak się nie opamięta....i tak nie zauważy problemu.A życie mam tylko jedno i po skończeniu ogólniaka jak pójdę na studia-wyprowadzę się z domu -to będzie tylko lepiej....i rzeczywiście tak jest. mój koszmar trwał odkąd pamiętam...okropność.Ale miałam siłę...dzięki mamie. Chociaż jedynym tekstm jaki słyszałam od niej : "przecież wiesz jak jest...musisz być silna" i byłam, nadal jestem. Wiem , że się opłacało nie połknąc wtedy tych tabletek....bo gdybym połknęła nie miałabym dzisiaj mojego KOchanego Maćka....i mojego piźniętego w łepek Sarulca... Tyle pięknych chwil by mnie ominęło.Nic bym nie miała bo by mnie nie było-najprawdopodobniej(bo to były bardzo silne leki na mięśnie i stawy-jakieś psychotropy).Dlatego dzisiaj wiem że nie warto popełniać samobójstwa...to bardzo bezsensowna smierć....straciłam kilku kolegów w ten bezsensowny sposób... :( zawsze jest wyjście. Tylko trzeba być silnym.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Aksa w 2006-12-28, 22:47
Witam.
Jak byłam mała(miałam może 5-6 lat)przebiegłam na przejściu dla pieszych.
Gdyby moja koleżanka(o 3 lata odemnie starsza)nie krzyknęła do kierowcy żeby się zatrzymał to potrąciłby mnie, zatrzymał się może 10-20 cm od mojej nogi.

Jak miałam ok.11 lat pływałam razem z dwiema siostrami ciotecznymi i kuzynką w stawie(takim do pływania, bez ryb ;) ). Moja młodsza ode mnie rok siostra potknęła sie o coś i pociągnęła mnie za rekę(może 1m głębiej pod wodę). Za włosy wyciągnęłam moja siostrę(tą która mnie wciągnęła pod wodę, była półprzytomna). Później po jej wyciągnięciu na chwilę straciłam przytomnośc i ponownie znalazłam się pod wodą, siostra i kuzynka wyciągnęły mnie.
Do tej pory nie chodzę tam na stawy.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: KoChAm KonICzki!!! w 2006-12-29, 11:14
5 stycznia bedzie rowno trzy lata temu....
Biegłam sobie w podstawowce i zdezylam sie z kolegą. Kol wyzszy on dostal w brode a ja z calej sily w glowe. Potem upadlam i rabnelam jeszcze glowa w barierke i na koniec najmocniejsze uderzenie w podloge. Nauczycielka ktora mnie nienbawidzila (naszczescie juz mnie nie uczy) jeszcze sie na mnie nadarla i polprzytomna słanialam sie w lawce bo ta malpa mi kazala na lekcji siedziec. Do domu zaniosly mnie przyjaciolki. Tata od razu wrecz wrzucil mnie do samochodu. Byl tak zdenerwowany ze jechal jak pijany (bez skojarzen :P )Pojechalismy do przychodni a z tamtąd kazali wezwac karetke i do szpitala heja. W tym czasie juz zdazylam 3 razy stracic przytomnosc. Skonczylo sie na silnym wstrząsie mozgu i tym ze czasami mnie tak boli glowa....
Ale wtedy myslalam ze to juz koniec....


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2006-12-29, 16:12
No, ja na miejscu Twoich rodziców pogadałabym z nauczycielką w cztery oczy :roll:


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Sudolineczka w 2006-12-29, 16:38
było to 5 lat temu.. jechaliśmy do rodziny pod poznań.. był to długi majowy weekend.. akurat wracaliśmy jechaliśmi 2 pasmówką.. 2 dla jednego kierunku i drugie 2 dla przeciwnego kierunku.. jechaliśmy może ze 100km/h obok nas jechał polonez czerwony.. nadal pamietam to dokładnie.. na pas poloneza wpadł pies i polonez ten zajechał nam drogę.. moj tato nie chciał uderzyć w samochod a jest naprawde dobrym kierowcą jeżdzi od 30 lat.. i jego praca obeira się na pozdózy.. myślał ze wyrobi się bo zarz był zakręt do stacji benzynowej.. niestety.. nie.. nieudało się.. dachowaliśmy 30 m do góry.. nasz samochód (wan) w górze się kotłowaliśmy.. spadliśmy na dach.. w rów.. 50 cm od betonu gdybyśmy spadli na beton byłobyby po nas.. ojciec.. pod czas dachowania znalazł się na tylnym siedzeniu , ja gdybym miała pasy byłoby po mnie.. bo tam gdzie siedziałam ja blacha była wgnieciona.. Tato ma złamany kręgosłup.. cud ze nie znalazł się na wózku inwaldzkim.. w barku zamiast kości ma drutami to pozczepiane.. mama złamany obojczyk nei moze nromlanie wykonywać swój zawod(jest fryzjerka) siostra zerwany obojczyk.. jaa i moj brat wyszlismy bez szawnku tylko pare sniakow.. a coo najciekawsze jak nas wycigali z samochodu.. ci zpoloneza powiedzili ze wezma cala wine na siebie.. amoj tato powiedział tylko zdanie.. :"gdzie jest ten dupek co mi droge zajechał" i stracił przytomonsc potem nic nie pameitał :( nawet po co jechalismy do poznania.. O naszym życiu zadecydowały 50 cm.. Sprawe sądową wygraliśmy.. ale od tego wypadku zaczely się kłopoty finansowe ktore są do dzisaj.. no kłopoty zdrowotne mojego taty.. dlategojestesmy rodzielieni.. dlatego nasze zycie nie jest takei jak dawniej.. to był cud.. byliśmy nawet w telewizji w programie "czy tak musiało być?" w tvp2 leci co roku 2 maja..  w tym roku bedzie 6 roczninca...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: KoChAm KonICzki!!! w 2006-12-29, 18:28
No IBDG jasne ze gadali. Tylko ze ona ma tzw. 'wplywy' w skul i na tym papierku napisali bezczeklnie ze 'uczennica zostala zwolniona do sdomu'
To jest bezczelnosc prosto w oczy ale moi rodzice juz sa tacy 'ze sie klocic nie beda i koniec' :/


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2006-12-30, 12:09
Przecież są świadkowie tego, że nie zostałaś zwolniona... Ale rozumiem, że rodzice nie chcą sprawy ciągnąć. Mam tylko nadzieję, że rodzice pogadali z nią tak, jak na to zasłużyła... Może następnym razem będzie mądrzejsza :/


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: KoChAm KonICzki!!! w 2006-12-30, 14:15
ona juz nie pracuje w szkole. Poszla na emeryture w tym roku. Dziwne tylko, ze o 3 lata za wczesnie... :/


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Moniusia18 w 2007-01-06, 15:20
To było w 3 klasie podstwówki czyli koło 4 lat temu
Chodziłam na zajęcia korekcyjne no i pewnego dnia pani pozwoliła nam porobić co chemy no i ja z dziwcvzynami wchodziłyśmy na samą góre drabinek i sie huśtałyśmy na takiej poreczy i skakałysmy na materac... no i monisia jak to ona weszla sobie zle sie zlapala i z około 3 metrów spadła na plecy na płytki...Pierszw co to niemogłam złapac oddechu strasznie sie dusiłam...a potem pani mnie wziela zaniosla do pielegniaki i pojechalam na winiary i okazalo sie ze taka w lokciu kosc jak sie zgina tak odstaje to ze ona jest wogole odszczypana i raczka jeszcze oprocz tego polamana w 2 miescach czyli razem w 3 a i jeszcze mialam przesiwetlenie kregoslupa ale sie okazalo ze mi to pomoglo na kregoslup:PP ale jak lezalam na tej podlodze to myslalam ze juz po mnie:P

Potem dwa lata pozniej pierwszy dzien wakacji jadziemy rowarkami ja taka wiola i justyna na stara biala i wiola jechala na pierwsza ja za nia a potem na koncu justyna i wiola sie wywalila a ja na nia wjechalam i sie wywalilam na srodek ulicy i akurat samochod jechal a ja nie moglam sie podniesc (jak potem sie okazlo reka zlamana w 4 miejscach) i rower mnie przygniotl to myslalam "juz koniec" ale on jakos nas wyminal i sie zatrzymal i czy nie wezwac karetki ale ze mailysmy blisko do domu to poszlysmy i odrazu na winiry ...

Albo to było chyba nawet w tym roku jedziemy sobie z mama do domciu samochodem (mamy narazie malucha) i nagle za zakrtu choc nie powinien wyjezdza taki zuk czy jak sie nazywa taki duzy samochod za nami jakis bmw takie wypas a z naprzeciwka jakis tir moja mama po hamulach i na pobocze a zaraz na poboczu troszke dalej  jest bardzo gleboki row...te bmw za nami na pobocze i moja mama jakos zachmaowala i wszystko skonczylo sie dobrze ... a potem jeszcze te bmw by sie odegrac na tym zuku zjechalo mu droge i zaczelo sie na niego drzec ... Ale to było okropne ... do tej pory sie boje tamtedy jezdzic ale to droga do mojej szkoly:/

No to chyba wszystko:PP
A ostatnio jak bylam na lodowisku (troche nie zwiazane ze smiercia) to tak sie na kolano wywalilam ze dwa dni mialam spuchanieta i chodzic nie moglam a ze mama podpisywala akt notarialny i czsu nie miala wogole to nie chcialam do lekarza jechac no i potem mi odpuchla i bylo dobrze zaczelam chodzic itp... a tu we wtorek poszlam do szkoly i sie o lawke walenalam i spuchla mi zaraz cala sina i  chodzic nie moglam mama mnie ze szkoly zwieza ... i pozbiej mielismy pojechac na winiary a tu po ajkims czasie noga odpuchla tylko jeszcze mnie czasem boli ale juz jakos jest dobrze... wiec ja nie chce do lekarza...ja mam dziwne kosci:pp


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: laila w 2007-02-03, 19:20
moja koleżanka przeżyła kiedyś śmierć kliniczną po wypadku. Szła chodnikiem i wjechał w nią pijany kierowca (a ja to widziałam bo byłam tylko 5 m dalej). Zaczełam wolać o pomoc bo akurat nie miałam komórki by zadzwonić na pogotowie. To był dla mnie szok. dopiero jacyś przechodni zawieźli ją do szpitala i zawiadomili rodziców.


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2008-11-26, 16:48
Ja też miałam dużo zetknięć z samochodami i ze spadaniem z czegoś tam, ale nie były śmiertelne. Uff? x-x




Za to otarłam o śmierć moją siostrę. (wtedy nic do niej nie miałam, jakby co), ja miałam z 5-6 lat, a ona chyba ze 3-4. Pamiętam to przez mgłę. Było to w Bieszczadach, w domu była taka piwnica z bardzo stromymi schodami. I ja bardzo chciałam pójść do tej piwnicy, ale matka mi zakazała i powiedziała, że tam są szczury (miało to mnie zniechęcić). Ja jak widać, jestem ciekawska :lol:
I sobie myślałam, o tych szczurach, jedynie je widziałam w kreskówce, a na żywo nigdy. Wyobrażałam sobie, że jak tam wejdę to zobacze tylko świecące oczy (jak w bajce jakiejś).
Bardzo chciałam zobaczyć te szczury. xD
No i oczywiście doszłam do wniosku, że samej tak nudno iść, więc jak rodzice z ciocią i wujkiem nie byli w pobliżu, wziełam siostrę za łapę... i zeszłyśmy razem jeden schodek. No i ona się mnie puściła (albo ja ją) i straciła równowagę (w końcu mała była) i poleciała turlając się po tych schodach. Przecieła sobie głowę schodem i straciła przytomność. Ale gdy się turlała, to usłyszał to mój wujek i ojciec pobiegli po nią.
A ja chyba nawet tylko się patrzyłam na to.
Więcej nie pamiętam. (ja zazwyczaj jakieś pierdoły-szczegóły pamiętam, a ważniejsze zapominam).
Ale z tego co wiem, to potem rodzice pojechali z nią szybko do najbliższego szpitala i zszywali jej głowę i się na tym skończyło. ;p
Ma nawet teraz bliznę po tym. Ale teraz już ją mało widać. xP


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: Iras w 2008-11-30, 21:27
Nie wiem czy juz kiedys o tym pisalam...

kilka lat temu bylam sobie w niemczecch - mielismy tam mieszkanie, wynajmowalismy je kilku osobom, ojciec pracowal gdzies poza miastem i przyjezdzal tylko na weekendy. A ci ktorym mieszkanie sie wynajmowalo akurat wyjechali na pare tygodni...
Byl upal, wypilam cos bardo zimnego - po czym natychmiast rozbolal mnie leb. Poniedzialek - poczatek tygodnia... nie dotrwalam do konca lekcji - wrocilam do mieszkania. Leb bolal coraz gorzej - i zaczynalo bolec mnie wszystko. w domu polozylam sie, zdrzemnelam.. bylo coraz gorzej. Zadzwonil telefon - zwleklam sie z poslania i po wstaniu natychmiast zaliczylam glebe - do telefonu sie  doczolgalam, gdy przestal dzwonic. w jakiejs szafce znalazlam prochy na bol zebow - zezarlam kilka i walnelam sie z powrotem na poslanie... obudzilam sie w srode...  Gdyby nie te prochy prawdopodobnie juz bym ie nie obudzila..

No i tydzien temu dzieki temu, ze mialam wypchany plecak na grzbiecie, nie zarylam lbem o asfalt po spotkaniu z samochodem...


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: spanielomanka w 2008-12-04, 16:21
Ja gdy miałam 8-9 lat to ssałam cukierka szklaka.
Gadałam w tedy z wujkiem.
Nagle się zadławiłam i nie mogłam oddychać.
Wujek klepał mnie a ja nie mogłam oddychać potem już cukierek posuną się dalej
a potem go zwymiotowałam.

Iras pisałaś to już


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: KoChAm KonICzki!!! w 2008-12-07, 14:55
dosyc dawno spadlam z konia, Napolina- xx, czyli swoje za uszami ma i jeszcze na dodatek młodziak, 3 lata z torów. No i w galopie zaczela mi walic barany, chwile sie utrzymalam, a potem spadlam na glowe. Drugi wstrzas mozgu, obudzilam sie w szpitalu nie pamietajac kompletnie nic, nie wiedzialam co sie dzieje, jak sie nazywam ani jak sie tam znalazlam. Jak wyszlam ze szpitala to pojechalam koniki odwiedzic i jak pani instruktor mi pokazala kask, w ktorym spadlam to sie przerazilam xD pekniety na pol.... pewnie gdyby nie ten kask to...
Ale po 3 tygodniach wbrew woli mojej mamy juz smigalam w siodle xD i od tamtego czasu nie spadlam z konia, a bylo to jakos w lutym, moze marcu tego roku. I oby tak zostalo :) Nadal jezdze na takich mlodziakach, ale na razie nie sprawiaja wiekszych problemow xD


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2009-07-06, 18:50
Ej, może założyć temat o otarciu się o śmierć naszych zwierzaków?
Mogę ... ? :3


Tytuł: Odp: Otrzeć się o śmierć
Wiadomość wysłana przez: meg w 2009-07-06, 19:18
mozesz ja opisze o moim dinusiu