W schronisku nic jej nie zrobili, raczej przedtem. W schronisku nikt się nie znęca nad zwierzętami. A to, że się trzęsie, jest przestraszona i wychudzona - nie można liczyć na to, że pies ze schroniska od razu będzie zachowywał się normalnie. Chuda, bo w schronisku jest jeszcze kilkadziesiąt, a może kilkaset psów do wykarmienia. A forsy brak. Śmierdzi, bo nie sposób sprzątać codziennie tylu kojców. Spragniona dotyku, bo nikt nie chodzi od psa do psa i ich nie głaszcze. Nie ma na to czasu, i tak jest dużo roboty. Psy proszą, żeby je zabrać - to chyba nic dziwnego. schronisko to nie jest willa z basenem, nie ma tam luksusu ani (co najważniejsze) miłości. Nie da się tego tak zorganizować. To chyba normalne, że każdy pies chce mieć swojego własnego pana i nie chce przebywać dalej w klatce?
Co do 'wciskania' - nie byłam w krakowskim schronisku, ale normalnie jest tak, że pracownicy sami mówią, czy pies się nadaje, czy nie. Po co? Żeby nie trafił do schroniska spowrotem, bo zaatakował pańci kota czy uciekł z ogrodu przez płot.