Jak zwykle Buldog mnie ubiegł. Po pierwsze z taką obrożą jest jak z ostrogami. Jeśli ktoś potrafi, a sytuacja tego wymaga - niech używa.
Po drugie: taka obroża wcale nie musi "kopać prądem". Rzeczywiście może wydawać ultradźwięki (jest na baterie) i włącza się np. wtedy, kiedy pies zaczyna ujadać. Pomaga? Jasne - np. w przypadku psa, który wyje jak nas nie ma i "umila" życie sąsiadom.
Po trzecie: ja bym nie kupiła, nie stosowała, ale jako "deska ratunku" działa i nie krytykujcie. W końcu nie musicie kupować, a może jakiemuś psu uratuje życie.
Po czwrate: dziwna opowiastka o prądzie. Mój kumpel chodził z bullem na szkolenie. Do grupy trafił pies "o podwyższonej agresji"(umownie). Chodziło o to, że kiedy się rzucał, dostawał amoku i nie dawał się odwołać.
Psu groziło uśpienie, a właściciel chciał go ratować. Pomogły dwie lekcje. Kiedy pies zaatakował pozoranta - dostał komendę "puść" i prądem z paralizatora. Po dwóch szkoleniach puszczał na komendę. Na czwartym szkoleniu zaatakował owczarka i.............usłyszał komendę i natychmiast odskoczył od psa. Wyjątkowa brutalna metoda, ale uratowała psu życie.
Więc nie jrytykujcie aż tak tych obroży, bo w końcu żaden normalny właściciel nie kupi ich ot tak sobie, dla przyjemności. A w końcu nie wszystkie psy to grzeczne, słodkie przytulanki - z niektórymi niestety trzeba ostrzej, żeby coś osiągnąć.