Taak, Tara to wspaniałe miejsce nie tylko dla koni,a le dla ludzi. Po śmierci mojego konia wpadam często w zadume i nachodza mnie refleksje. Ostatnio zastanawiałam się jak to jest mieć pod opieką ponad 70 koni (bo tyle ich teraz mieszka w TARZE). Pomijam juz ogormne koszty, bo to sie rozumie samo pzrez się. Scarlett i piotr Szyłogalis- Jankowiak podjęli się tego przedsięwzięcia, ale uczynili to swiadomie. Wiedzieli na co się porywają i jestem pełna podziwu dla nich, że potrafili wyrzec sie wygodnego życia i wszystko co mieli poświecili koniom. To sie rozumie samo przez sie, więc nie o tym chciałam napisać. Zastanawiałam sie nad tym jak oni żyją. Codziennie przebywają z końmi. POswięcjaą im każdą wolną chwilę. Jestem pewna, ze znają każdego konia moze lepiej niz on sam siebie zna. Wiedza, że najważniejsza jest dla konia wolnośc, a to dla mnie oznacza, że wiedzą o koniu to wszystko, co człowiek o koniu wiedzieć powinien. Każdy ból konia jest bólem im zadawanym. Chciałabym zyc tak jak oni. Blisko koni, towarzysząć im podczas ich szcześliwych dni w życiu. Horttex przepracował w bólu i smutku wiele lat. Jerdynym co za to otrzymał była kolejna praca, ból nogi. Ostatnie trzy czy cztrey lata życia spędził jako wolny koń na pastwiskach. Nie musiał pracowac. Mam nadzieje, ze odszewdł szczesliwy, że nie martwił sie dniem jutrzejszym (który juz potem nie nastąpił), zę był szczęśliwy, poczuł sie znów źrebakiem. Dzieki niemu i państwu Jankowiak, zrozumiałam co to znaczy mieć własnego konia. Nie chodzi tu o to, by na nim jeździc, zdobywac nagrody, a gdy juz nie wygrywa, nie jest najlepszy odłożyc jak zabawke na półkę. Mieć konia, to nzaczy zapewnić mu sczześćie, oddać mu swoje życie, sowje poświecenie. Czasami lekkie poklepanie i garsć owsa są lepsze niz wszysktie medale nie tylko dla konia, ale i dla samego jeźdzca. Nie warto gonić za nagrodami, za sportem, Czasmi tzreba zatrzymać sie przy własnym koniu, posłuchać tego co on mówi do nas. To zparocentuje. Naprawdę. Nie mam nic przeciw sportu, prosz etylko o wyrozumiałość dla koni., To im sie narawde nalezy. W sumie to nie chcę mieć już nowego konia. Nie jestem w stanie sie do tego przekonać, teraz gdy widzę konia, mam ohcotę odwrócic wzrok. Hortex był moim celem, stał sie dla mnie symbolem konia i wolnoiściu, ku niemu dążyłam. Tearz zabrakło celu, motywacji. Chciałam isć do sklepu po nowy kantar. t Teraz nie mam dla kogo. Koński swiat zawalił mi sie, ale powoli siez tego otrząsam. Bezie dobrze. Ale nigdy nie bezie wpsnaiale. Bo tego konia juz nie ma. POzostały wpsomnienia, kilka zdjeć, marzenia i poczucie, ze on przez ostatnie lata życia był szczesliwy. I to jets własnie najpiękniejsze. Pozdrawiam i paeluję: wspierajcie TARĘ bo można frzec, że to jest Mekka koniarzy. POzdrówka