i ja doloze pare slow...wlaczam sie dlatego, ze temat i mnie dotyczy bo ja rowniez zostalam mama bedac niespelna 17-to latka. bylo to 26 lat temu, obyczaje byly nieco bardziej surowe a osoba w moim wieku i w ciazy byla wyjatkiem. dla gawiedzi stalam sie nielada atrakcja do plotek i obmawiania. ale nic sobie z tego nierobilam bo mialam wokol ludzi na ktorych moglam liczyc. moj upor sprawil ze corcia przyszla na swiat i sama stala sie dla mnie swiatem bo wczesniej proponowano mojej mamie ze dostane zastrzyk wywolujacy porod i bedzie ,,po klopocie'' w 5 miesiacu(!)
wszyscy mi pomagali jak mogli - moj partner a pozniejszy maz tez ale najwiecej zawdzieczam mojej mamie i jej postawie.
nie bylo lekko i latwo ale takie jest zycie doroslych - pelne obowiazkow i odpowiedzialnosci - ponioslam tylko konsekwencje swoich decyzji i czynow...
corcia okazala sie swietna, radosna, pogodna i bystra. chociaz sama mialam dusze dziecka i chec do zabawy to nalezalo w tej sytuacji predko dorosnac i zaczac byc odpowiedzialnym.
dwa lata pozniej dzieki mamie ,,poszlismy na swoje'' do niewielkiej kawalerki
bylo ciezko ale to bylo moje juz samodzielne dorosle zycie i odpowiedzialnosc za coreczke.
czy bylam odpowiedzialna osoba? chyba nie do konca ale dorastalam w niezwykle szybkim tempie a wczesne maciezynstwo nigdy nie bylo pretekstem do wymowek ze czegos nie zrobilam bo mialam zbyt wczesnie dziecko i ono mi przeszkodzilo w czyms tam....
a teraz bedac mloda jeszce kobieta mam dorosla corke, swietna 4-ro letnia wnuczke zas obydwie maja na mmnie doskonaly wplyw i ciagle sie od nich czegos ucze.
podsumowujac - wszystko zalezy od nas samych ale tez i naszej rodziny, ich wsparcia badz odrzucenia, naszego sposobu myslenia i stawienia czola konsekwencjom naszych czynow i decyzji. jaka postawe nam wpoja rodzice taka mamy wkraczajac w dorosle zycie. mialam to szczescie miec taka fajna rodzine