No nie wiem czy to takie przesądzone... Mój ze schroniska przyjechał szczkieletem i na wstępie ukradł ciacho (zabraliśmy biedaka tuż przed objadem, do którego się wyrywał panicznie). Potem nie chciał tknąć już ciasta. Pomijając już fakt, że strajkuje i nie chce jeść jak ktoś wyjedzie na zbyt długo, lub dajemy mu jeść, a wychodzimy. Wtedy może nie jeść bardzo długo. No w każdym razie, teraz nie je byle czego. W normalnym stanie (bezbiegunkowym) czatuje w kuchni i na jedzenie jak jest mięsko, kiełbaska, których normlanie nie je, bo je obleśne chrupy. Tak więc chrup może odmawiać do woli, a jak mu dać mięska do śniadanka, to wtrząchnie bez względu na okoliczności, ilość domowników w domu...
Żebrze tylko jeśli to skutkuje, jak każdy pies... idę zabić rodzinę...
Aga, powiem Ci, że twoje zachowuje się zupełnie inaczej jak mój...
On, biedactwo, jakoś był chowany mocną ręką, on zanic w domu nie narobi, biega, lata, żeby go wyprowadzić, trzyma ile się da (co ograniczyło mi ilość sprzątania dywanu przy biegunkach), podchodzi do balkonu i łapką firankę...
Na spacerku wylizywanie owszem, branie do pyska nie, można mu i kiełabasę wciskać, ma ważniejsze sprawy...
Patykó za nic, zabawa bezpieczna tylko w domu. (Biedny zdewastowany domek...
) Co do kąpieli to za pierwszym razem nie bardzo wiedział co go czega, ale zawsze stoi w wannie z miną w stylu "co ja zrobiłem?"
Ta sama mina, co kiedy chce mu isę coś zaaplikować...
Więc problemy są, ale 100 pociech przeważa...
(Piszę, o moim psie oprócz tego, że mam jego manię, żeby pokazać, jak różnie może być z naszymi schroniskowacami...
)