Agamika- Masz talent,do pisania...
tiaaa, a nos Ci
,oj nieladnie takie podśmiechiwanki sobie urządzać
( acha , własnie przeczytałam powyższe moje posty i
przepraszam za ilość błędów tam występującą
, popoprawiam to i przedstawie ostatnich domowników...)
co zauważyłam to poprawiłamn, więc lecę dalej...
Jak ktos był kiedyś w Krakowie, to może kojarzyć "Jubilat" . Koło tej maszkary jest przejście podziemne dość często uczęszczane przez ludzkich osobników. Wiadomo powszechnie, że ludziki nic poza czubkiem własnego nosa nie widzą, i lecą za swoimi sprawami ... Pozatym co warte jest życie małego kotka, przecież i tak juz z niego nic nie będzie, chude to, zaropiałe to, a kotów i tak wszedzie pełno...
Głupi ludzie, pędzili tak przez to przejście, i nie zauważyli, że mijają jedno z cudniejszych stworzeń. Jakby tylko któremuś zechciało się chwile jakże cennego swojego czasu "poświęcić" tej małej resztce kota zyskali by coś czego nigdy nie zdobędą w wyścigu szczurów.
Kota zauważyła przyjaciółka mojego brata, początkowo myśleli ,że to trupek juz leży. Ale coś ich tknęło bo wrócili się z przystanku i zabrali kociego trupka ze sobą.
Koci trupek wzięty do weta został od razu,
diagnoza : koci katar,
szanse na przeżycie : 30%
Kot dostał swój pokój, coby mu domowe psice nie przeszkadzały w kuracji, i tak zwłoki co dzień za zastrzyki jeździły , i jeździły, aż pojawiły siępierwsze oznaki życia. Hurrra
, przeszedł metr sam, nie przewracając się
. Po leczeniu ciągnącym się w nieskończoność, postawiona została następna
diagnoza: kot będzie żył najdłużej rok.( po tej diagnozie zmieniliśmy weta, bo ten rozkładał ręce i stwierdził ,ze może lepiej uśpić...)
W końcu dotarliśmy na weta który dokładniej zajął się naszym kotem
:KK uszkodził układ krwionośny, ma astme oskrzelową, zrosty w nosie .... były to złe wieści, ale zawsze już coś wiedzieliśmy o stanie kota
Kot wariuje z psami, (szczególnie z Reksiem ), lata, skacze (imie Gremlin zostało nadane kociemu juz nietrupkowi)... rozpusta na całego. I nagle robi się osowiały, nastroszona sierść , problemy z oddechem... szybko, szybko do weta ( ile mu żyć zostało po leżeniu pod tym przejściem?!). Zastrzyk pomógł, ufff. Następny atak był po dwóch miesiącach, ale tym razem było gorzej stres związany z wizytą spowodował atak serca
... Kot odratowany , ale co robić??? Dwa kolejne ataki ( w nieregularnych odstępach czasu) , w momencie wejścia do kliniki tez skończyły się na poważnym zaburzeniu pracy serca.. Jak mu pomóc żeby nie szkodzić
. Na szczęście wet
zaczął do nas przyjeżdzac na domowe wizyty , bez pobierania opłaty za to, a w końcu udało się mamę przekonać żeby nauczyła się robić domięśniowy zastrzyk kotu.
Gremlin będzie kończył teraz 5 lat , ataki ma kilka razy w roku, ale dzięki dość szybkiemu podaniu leku, przechodzą ...
Kota nigdy w domu nie planowaliśmy ( 4te piętro), ale takiego z astmą nikt nie chciał.
gryzonie zostawie na jutro ...
_____________________________________________________________________
______________________
Próbuje sobie przypomnieć teraz co po kocie zawitało u nas w domu
...
Po Gremlinie było kilka lat przerwy w pojawianiu się nowych domowników , natomiast odeszła najpierw odeszła Sonia
a rok temu Tola
.
Klatka Toli została złożona, zafoliowana i schowana głęboko w pawlaczu
. Ale zanim pojawił się nowy mieszkaniectejże klatki, mój brat ( drugo , nie ten od kota ) sprowadził do domu ( prawie na Boże Narodzonie ) urocze stworzonko, dyskryminowane przez wielu ze względu na ogon. Szczurka przyniesiona została od jakiegoś kolegi brata. Kolega nabył szczura bez wiedzy rodzicielki, która jak zobaczyła co zamieszkało w klatce po chomiku (czasem mam ochote porządnie tyłki przetrzepać "ziomalom" , kto kupuje szczura i umieszcza go w klatce dla chomika?!) podniosła taki krzyk , że ptactwo z całej okolicy spłoszone odleciało na drugi koniec miasta. Szczur szybko szukał domu i znalazł u nas, niesty musiała poczekać jeszcze na nową klatke, jedyne co mnie pociesza to to, że ona malutka jeszcze wtedy była...."
(ps.teraz juz ma poządną )
Jakiś czas temu trafiłam przypadkiem na takie jedno forum, już nie pamiętam nawet jak (zna ktoś może dobry środek na pamięć ???
) . Psie forum troche mnie wciągło...
.
Tak klkałam na odsyłacze w podpisach, itrafiłam na wątek świnkowy !!!!
Małe , kochane , słodkie , mądre , wręcz hipnotuzujące
, no i jak tu się nie zgłosić jak klatka stoi pusta do pomocy? Przeciez co to szkodzi ,zeby takie malutka piąkność skorzystała z mojej klatki jako hotelu dopóki transport z K-owa na Śląsk się trafi ???
Napisałam - cała szczęśliwa ,ze choś przez kilka dni świnkę będę mieć (miałam w dzieciństwie świnki trzy , i mam straaaaaszny sentyment do prośków ) - że JA ja przetrzymam . Ale los jak nie raz już wcześniej mi figla sprawił, bo okazało się , że hotel już niepotrzebny
Ehhh... trudno, obiecałam, że jak tylko będzie potrzeba to moja oferta aktualna też dla innych prośków w potrzebie, bo klatkę mam...
Długo nie czekałam, a raczej wcale nie czekałam...
W schronie ze świnką (która bliżej dom znalazła ) wyrok odsiadywał taki jeden czort. Na tyle apetyczny , ze groził mu wyrok śmierci w paszczy wąża
... No to napisałam żeby szybko z celi śmierci go zabierać ja go przetrzymam aż domek znajdzie. POjawiła się jedna przeszkoda, ja oczywiście jak zwylke
wykazałam się wielką spostregawczością i błyskotliwością, ten schron był w SZczecinie !
Czy jest sens , wlec gryzonia przez całą Polskę , do DT ?! No chyba nie... ale do DS ?! TAAAAAK
No i zaadoptowałam królika Bolesława Śmiałego ze szczecińskiego schroniska. (imie nadane przez taką jedną osóbkę, która to mnie ostrym gradem pytań na gg zasypała, do dziś mam siniaki
)
Imie początkowo wydawało się właściwe, ale teraz myśle , ze on tak naprawde nazywa się El Diablo. Koledzy brata boją się mu wsadzić ręke do klatki
Przedstawiłam wszystkich domowników ( a przynajmniej tych obecnych teraz )
Moze kiedyś opowiem o tych co odeszli, bo z niektórymi ciekawe historię są związane.
Polecam posiadanie tak licznego zwierzyńca , gwarancja obejmuje :
- wcześniejsze siwienie , ewentualnie łysienie
- ciągły bałagan
- rozrywka 24 h na dobę
- debet na koncie
- stanowisko honorowe wariata osiedlowego
- .... (wolne miejsce pozostawione na nieodkryte jeszcze nagrody gwarantowane
)
A tak naprawdę to niepotrafiłabym życ inaczej.