Suka nie ma papierow. Zaniedbanie wlascicieli, ze nie dopilnowali swojej rodowodowej panny i pokryli przypadkowym collie z ogloszenia. Automatycznie rodowody out - ale co poradzic, niech nie siedzi bida przy budzie
zreszta to byl przemyslany pies i bardzo chciany.
Ciaze nam doradzano kilka razy, jednak nie chcielismy, jednak teraz stwierdzilismy, ze ostatni dzwonek, a moze zmieni jej sie charakter (agresywna, ma rozne humory - raz mizialaby sie, ale jak chce ja wypuscic na ogrod, to warczy i gryzie - czegos sie boi. czego? tego od 4 lat nie umiemy sie dowiedziec)
chcielismy, aby ciaza zmienila jej charakter.
Szczerze mowiac, nie zalezalo nam na tym, zeby popatrzec, jakie slodkie sa male pieski.
Po porodzie zostawilibysmy jedno szczenie, maksymalnie dwa.
Reszte chcielismy odrazu uspic, bo nie gwarantujemy, ze dla zaluzmy 6 dzieciakow beda dobre domy
Uspilismy psa collie, podejrzewam, ze jedno szczenie i tak bysmy zostawili.
Na jedno napewno mamy/mielismy chetnego
Wiec szczenieta by nie ucierpialy, tylko chcielismy dla Perly dobrze.
W sumie, jak nam wetka rano powiedziala, ze odrazu kastrujemy dzis wieczorem, to mi ulzylo.
Ale sunia przestala krwawic, jest wesola, je, piesci sie.
ma takie zywe oczy.
Tylko boimy sie sylwestra - wtedy moze nam naprawde poronic juz zupelnie.
Wieczorem jak pojechalismy, bo bylismy umowieni juz na ta kastracje, przyjechala druga wetka.
USG trwalo chyba z 40 minut, okazalo sie, ze ten plyn, ktory byl rano juz wyplyna i macica jest czysta, a bije tam male serduszko.
Pani weterynarz stwierdzila, ze na nasza wyrazna prosbe wykastruje suke odrazu, ale ona poki jest dobrze odradza - bo moze sie to zabardzo na psychice psa odbic.
Nie wiem, na ile jest to prawda, mowilo to 3 weterynarzy.
Moze 4 powiedzialby co innego.
Jutro rano znow kontrola, mamy antybiotyk i zobaczymy.
Jesli byloby zagrozenie zycia psa, to nie bedziemy na sile podtrzymywac ciazy.
Zalezy nam na suce, nie na mlodych.
tak, jak mowie.
chcielismy dobrze, nie miala to byc "radosna kopulacja"