Chrupci zabawki nie interesują za bardzo i w klatce jest trochę mało miejsca żeby coś wstawić, bardzo mi jej żal jak widzę gdy tak na mnie smutno patrzy gdy wynoszę klatkę do kuchni, po bieganiu. Narazie o drugim nie ma mowy, dał im na razie spokój ale niedługo znowu uderzę. Tata mówi że on nie chce latających kłaków i krwi, a jak mu tłumaczę, że na początko zawsze się trochę popodgryzają to nic nie mówi, wiem że Chrupcia bardzo by się cieszyła gdyby miała towarzysz. A tata mówi że ostatnoi trochę przytyła ale ja nie widzę różnicy.