Hanka też nosi szelki. Reaguje podobnie, wygląda to jakby się bała tego "chomąta", ale jest dla niej dużo wygodniejsze niż obroża. Przede wszystkim nie dusi, jak pies pociągnie, bo cała siła naisku opiera się na klatce piersiowej. Masz nieco większą kontrolę nad psem "siłowo" bez zadawania zbędnego bólu.
Szelki na początku kojarzą się psu z mniejszą wolnością, ale można psiaka przyzwyczaić. Hanka do tej pory boi się zakładania szelek, potem o nich zapomina.
Przede wszystkim pamiętaj, by pod paskiem opasującym klatkę piersiową pozostał luz (przy Amancie, który jest dużym psem) na włożenie co najmniej dłoni. Bez obaw, nie spadną
Częstym błędem przy ubieraniu psa w szeleczki jest wkładanie mu na siłę łap w te boczne "otworki". Cóż, paski poprzeczne przy szelkach służą jedynie wzmocnieniu całej "konstrukcji".
Na początku Amant może się opierać, ale potem się przyzwyczai
Gia, z tego co wiem, większość psów po przejściach boi się samego faktu zakładania szelek. Najważniejsze, to żeby się przekonał, że to nic strasznego